Krok w stronę powrotu bessy
Po tym, jak po środowej sesji przyznaliśmy punkt bykom za obronienie się przed zniżką, tak po wczorajszych notowaniach trzeba stwierdzić, że niektóre rynki wykonały wyraźny krok w stronę powrotu do bessy.
Chodzi głównie o parkiet amerykański, gdzie znów wyraźnie widoczna była reakcja na złe wiadomości. W serwisach informacyjnych królowała wiadomość, że to słaby odczyt indeksu Philadelphia Fed wystraszył inwestorów. Jednak tak naprawdę to nigdy nie były istotne dane. Dużo ważniejszy był cotygodniowy raport dotyczący nowych bezrobotnych. Potwierdził stopniowe pogarszanie się sytuacji w tym względzie. Liczba osób pobierających zasiłki zwiększyła się do poziomu ostatni raz widzianego na jesieni 2005 r. Właśnie z tym należy wiązać duży spadek rentowności obligacji na wczorajszej sesji. Gorsza sytuacja na rynku pracy oddziałuje antyinflacyjnie. Z wczorajszych reakcji giełd i komentarzy temu towarzyszących płynie jeszcze jeden wniosek. Skoro tak mało ważne informacje jak indeks Philadelphia Fed miałyby popychać indeksy w dół, to co może się dziać, gdy pojawiać się teraz będą bardziej istotne wiadomości. Oprócz wymienionych danych warto było jeszcze odnotować kolejny spadek wskaźników wyprzedzających koniunktury. Potwierdzają, że perspektywy gospodarki USA są wciąż bardzo niepewne. Pocieszeniem po czwartkowej sesji w Ameryce mogły być wciąż niskie obroty, ale z drugiej strony trudno oczekiwać ożywienia handlu dopóki indeksy pozostają w konsolidacjach. Powinno ono nastąpić, gdy będziemy testować styczniowe dołki.
W przypadku technologicznego Nasdaqa możemy być tego świadkiem już dziś. Wczoraj zatrzymał się tuż powyżej tego wsparcia. Już wspominaliśmy dlaczego zachowanie sektora technologicznego jest teraz tak ważne. Wiązano z nim nadzieje na to, że zdoła uchronić się przed negatywnym wpływem spowolnienia gospodarczego. Teraz okazuje się, że dotyka ono także i tej branży. Przynajmniej tak to postrzegają inwestorzy, z rezerwą traktując akcje wchodzące w jej skład. Sprawa ma jeszcze jeden kontekst. Zwątpienie w branżę technologiczną może odzwierciedlać obawy przed spowolnieniem wzrostu zysków (zresztą analitycy obniżają ich prognozy). To zaś stawiałoby pod znakiem zapytania nadzieje na to, że w III kwartale tego roku zakończy się spadkowa seria zysków spółek z S&P 500.
Krok w stronę bessy wykonał również chiński parkiet, spadając dziś wyraźnie (o przeszło 3%). Tym samym stanął na krawędzi zakończenia kilkumiesięcznego trendu bocznego. Tak słabe notowania można wiązać z odnowieniem się groźby nadmiernej inflacji na świecie. Tracą na tym rynki, na których ten problem jest szczególnie widoczny. Zakończenie trendu bocznego na chińskiej giełdzie byłoby złym sygnałem dla wszystkich rynków wschodzących. Przypomnijmy, że jako całość - głównie za sprawą giełd latynoamerykańskich - utrzymują się w trendzie zwyżkowym. Główna linia hossy, biegnąca po kolejnych dołkach od 2003 r. wciąż nie została przełamana.
Warto jeszcze odnotować to, że korzystnie na postrzeganie giełd nie wpływa fakt, że wyraźny spadek cen ropy naftowej z dnia wczorajszego nie był w stanie powstrzymać wyprzedaży akcji. Można byłoby się tego spodziewać, gdyby założyć, że ostatnia zwyżka cen surowców stała za pogorszeniem nastrojów na rynkach.
W takich okolicznościach trudno spodziewać się, żeby na naszym parkiecie mógł dziś gościć duży optymizm. Tym bardziej, że ze styczniowych danych wynika, że zarządzający funduszami inwestycyjnymi sprzedali akcje odpowiadające wartością połowie środków, jakie klienci wypłacili w tym okresie. To oznacza wzrost udziału akcji w portfelach. Pytanie, na ile była to świadoma decyzja motywowana nadziejami na szybką poprawę koniunktury giełdowej i brakiem makroekonomicznych przesłanek (fundamentalne były, gdyż wyceny akcji trudno było uznać za atrakcyjne), a na ile konieczność, gdyż przy ograniczonej płynności i gwałtowności ruchu w dół trudno było się po atrakcyjnych cenach pozbywać dużych pakietów akcji. Jeśli mamy do czynienia z pierwszym wariantem, to przy rysującej się perspektywie powrotu zniżek na światowe giełdy, wzrost zaangażowania funduszy w akcje jest na dłuższą metę bardzo złym sygnałem. To oznacza, że dostosowywanie struktury portfeli do gorszych perspektyw dla rynku giełdowego wciąż jeszcze nie nastąpiło. Przy rozczarowaniu brakiem kontynuacji ruchu w górę na globalnych giełdach mogłoby przybrać teraz dość gwałtowną formę.
WIG w dalszym ciągu krąży wokół 50 tys. pkt. Dziś zapewne będziemy świadkami kolejnej próby sprowadzenia indeksu poniżej 49,4 tys., czyli szczytu z 4 lutego. Gdyby się to udało nasza giełda wykonałaby istotny krok w stronę zakończenia odbicia i znów uzasadnione stałoby się mówienie o groźbie powrotu do trendu spadkowego, jaki obserwujemy na parkiecie od połowy minionego roku, a który wzmocnił się z początkiem tego roku.
Najważniejsze wydarzenia z 21 lutego 2008 r.:
* Inflacja we Francji osiągnęła w styczniu najwyższy poziom od przynajmniej 12 lat - 3,2%
* Styczniowa sprzedaż detaliczna w Wielkiej Brytanii zwiększyła się o 5,6%, bardziej niż się spodziewano
* Grudniowe saldo obrotów bieżących strefy euro nieoczekiwanie zamknęło się ujemnym bilansem 10,3 mld euro
* Cotygodniowy raport o liczbie nowych bezrobotnych w USA przyniósł złe wiadomości - liczba osób pobierających zasiłki zwiększyła się do najwyższego poziomu od jesieni 2005 r.
* Lutowy wskaźnik Philadelphia Fed, obrazujący aktywność sektora przemysłowego w rejonie Filadelfii, wypadł gorzej od prognoz (miał -24 pkt)
* Styczniowe wskaźniki wyprzedzające koniunktury w USA spadły o 0,1% m/m, czyli tak jak oczekiwano
Dziś na rynkach, 22 II 2008 r.:
* Szef Banku Japonii przestrzegł przed wzrostem ryzyka spowolnienia globalnej gospodarki i przyspieszenia inflacji
* Lutowe wskaźniki aktywności sektora przemysłowego PMI dla strefy euro, Niemiec i Wielkiej Brytanii
* Grudniowe zamówienia przemysłowe w strefie euro
* Grudniowa sprzedaż detaliczna w Kanadzie
Katarzyna Siwek