Krótka sprzedaż zakazana

Francja, Włochy, Hiszpania i Belgia zakazały krótkiej sprzedaży akcji, po tym jak akcje francuskich banków spadły do rekordowo niskich poziomów na fali plotek o obniżce ratingu Francji.

Francja, Włochy, Hiszpania i Belgia zakazały krótkiej sprzedaży akcji, po tym jak akcje francuskich banków spadły do rekordowo niskich poziomów na fali plotek o obniżce ratingu Francji.

Zakaz ma obowiązywać od dziś przez kolejne dwa tygodnie we Francji i Hiszpanii, w Belgii terminu nie wskazano. Już wcześniej zakaz krótkiej sprzedaży wprowadzono w Korei (na trzy miesiące), Grecji i Turcji. Pretekstem decyzji europejskiej komisji nadzoru, która koordynuje nadzory rynkowe we wszystkich krajach unijnych, były wcześniejsze spadki cen akcji francuskich banków stymulowane plotkami o nadciągającej obniżce ratingów dla Francji (plotki rozwiane zostały już przez agencje ratingowe). SEC chce wykluczyć podobne sytuacje w najbliższym czasie.

Reklama

Czy pomoże to rynkom akcji we wzroście lub spowolni wyprzedaż? Doświadczenia wskazują, że rynki na których nie ma krótkiej sprzedaży (jak de facto GPW) spadają równie dobrze co giełdy, na których ten mechanizm funkcjonuje sprawnie. Zatem nie można utożsamiać zakazu krótkiej sprzedaży z zakazem sprzedaży akcji w ogóle..

Możliwa kontynuacja odbicia

Po zwyżkach w USA, gdzie indeksy ubiły poniedziałkowe dno w środę, a wczoraj odbiły się od niego zyskując 4-4,6 proc. (DJIA-S&P), zwyżki przeniosły się do Azji, ale nie na wszystkich parkietach udało się je dowieźć do końca sesji. Nikkei spadł o 0,2 proc. po tym, jak rząd obniżył tegoroczną prognozę wzrostu gospodarczego do 0,5 proc., choć liczy też na jego wzrost o 2,7 proc. w kolejnym roku, jako efekt odbudowy kraju po trzęsieniu ziemi. Kospi spadł o 1,3 proc., zaś indeks giełdy w Szanghaju zyskał 0,5 proc. (na pół godziny przed końcem sesji).

W Europie można spodziewać się kontynuacji wczorajszego odbicia, ale emocje mogą już nie być tak silne. Przed sesją Francja podała, że jej wzrost gospodarczy w II kwartale wyniósł 0 proc., a oczekiwano, że będzie to 0,3 proc. Rozczarowujące dane mogą utemperować apetyty na akcje ze strony inwestorów liczących na odbicie. O 10:00 poznamy dane dotyczące dynamiki produkcji w strefie euro (za lipiec), o tej samej godzinie pojawią się też szacunki dynamiki PKB Grecji. Jak łatwo się domyśleć, oczekiwania nie są specjalnie wygórowane (PKB Grecji miałby spaść o 5 proc.), ale i tak lepiej pozostać ostrożnym w działaniach przed publikacją danych.

W Warszawie dobre nastroje mogą być podtrzymane przez wyniki kwartalne KGHM, którego zysk netto (2,36 mld PLN) przekroczył oczekiwania analityków, a także przez wypowiedzi prezesów największych banków publikowanych dziś przez "Puls Biznesu", którzy zapewniają, że ich biznes ma wciąż stabilne podstawy. Pierwszym poważnym oporem dla wzrostu WIG20 jest szczyt z sesji w środę (2 366 pkt) i zarazem 38,2 proc. zniesienie fali spadkowej rozpoczętej w poprzedni poniedziałek. Ale to daleka droga, WIG20 musiałby zyskać 3,2 proc. by ją pokonać. Co prawda stawianie prognoz w ostatnich dniach to zajęcie skazane na klęskę, ale szanse na to, by indeks osiągnął ten poziom na dzisiejszej sesji nie są duże.

KOMENTARZ PRZYGOTOWAŁ

Emil Szweda, Noble Securities

Noble Securities S.A.
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »