Kryzys przetrwają najsilniejsze linie lotnicze - prezes Enter Air
- Kryzys wywołany koronawirusem w lotnictwie przetrwają najsilniejsi - mówi prezes Enter Air Grzegorz Polaniecki. Branża będzie musiała wprowadzić wytyczne zapewniające bezpieczeństwo - np. kontrolę zdrowia pasażerów i dezynfekcję bagażu - dodaje.
Szef linii Enter Air przypomniał, że lotnictwo w ostatnich latach przeżywało "swoje turbulencje" - m.in. z powodu wybuchu wulkanu na Islandii w 2010 r., arabskiej wiosny w latach 2010-2012 czy wysokich cen za baryłkę ropy. Teraz - jak mówił - mamy wirusa, który globalnie uziemił samoloty.
Jego zdaniem, należy się spodziewać powolnej odbudowy branży po tym kryzysie. - Na pewno przetrwają na rynku najsilniejsi gracze, co oznacza, że prawdopodobnie dojdzie do upadku niektórych linii lotniczych - powiedział Polaniecki.
Pytany o to, kiedy pierwsze samoloty będą mogły wystartować z polskich lotnisk, prezes wyraził nadzieję, że na początku czerwca. Zastrzegł jednak, że branża czeka jednak na decyzję o zniesieniu zakazu lotów, a także na procedury niezbędne do bezpiecznego latania. - Czekamy na wytyczne europejskiego regulatora EASA (Agencję Bezpieczeństwa Lotniczego Unii Europejskiej - PAP). System procedur ochrony powinien składać się z trzech głównych etapów - kontroli stanu zdrowia na lotnisku, procedur zapobiegania stykania się pasażerów podczas kontroli security i podczas oczekiwania na samolot oraz podczas wsiadania, a następnie procedur bezpieczeństwa na pokładzie, czyli np. wymogu noszenie maseczek i częstej dezynfekcji samolotów - wyjaśnił.
Wskazał też na konieczność wyeliminowania możliwości rozprzestrzeniania się wirusa. Powiedział, że pasażerom powinna być m.in. mierzona temperatura na lotnisku lub przed wejściem na nie, dezynfekowany powinien być ich bagaż, a także poczekalnia. Dodał, że należy też opracować wytyczne dla personelu pokładowego i pasażerów w trakcie lotu.
Zdaniem szefa Enter Air, wszyscy powinni być zobowiązani do noszenia maseczek przez cały rejs, a personel również rękawiczki. Dodatkowe obostrzenia higieniczne powinny też dotyczyć zachowania się pasażerów w samolocie przy korzystaniu z toalet czy spożywania posiłków.
- Ten wirus, jak i wiele innych, zakaża głównie drogą aerozolową, czyli musi mieć nośnik w postaci wilgoci. Ponadto, w tej postaci musi dostać się do naszych śluzówek. Wystarczy zdać sobie z tego sprawę i przemyśleć dokładnie procedury stykania się ludzi, aby skutecznie wszystkich zabezpieczyć - powiedział.
Podkreślił, że procedury powinny umożliwić wykrywanie potencjalnie zarażonych osób, by móc je izolować, oraz zabezpieczać ludzi przed kontaktem z wilgocią, która może zawierać cząsteczki wirusa.
Polaniecki uważa, że w samolotach nie ma możliwości, by ograniczyć liczbę pasażerów np. do jednego pasażera w rzędzie. Wówczas - jak powiedział - cena biletu wzrosłaby tak, że nikomu nie opłacałoby się latać, nikogo nie byłoby na to stać. - Zakładam, że wprowadzenie dodatkowych restrykcji będzie oznaczało dodatkowe koszty dla linii lotniczych, co w rezultacie i tak się przełoży na cenę biletu - wyjaśnił.
Szef Enter Air zapewnił, że lotnictwo jest przygotowane do walki z roznoszeniem się wirusów już od wielu lat, ponieważ jest to jeden z podstawowych czynników, który się bierze pod uwagę przy konstruowaniu samolotów.
- System wentylacji i klimatyzacji w nowoczesnych samolotach takich jak B737-800 czy B737-8 Max jest zaprojektowany tak, by zapobiegać krążeniu wirusów i bakterii wewnątrz samolotu. Powietrze odbierane z pokładu jest skutecznie oczyszczane z całej wilgoci, czyli są usuwane wszystkie potencjalne nośniki dla cząsteczek wirusów i bakterii, a następnie jest przepuszczane przez filtry HEPA, które zatrzymują to, co mogło tam jeszcze pozostać - tłumaczył. Dodał, że instalacja oczyszczania powietrza ma bardzo dużą wydajność, z przepustowością wynoszącą około 100 m sześc. na minutę. Powietrze to jest mieszane z powietrzem zasysanym z zewnątrz, które jest podgrzewane do żądanej temperatury w kabinie pasażerskiej.
Jak mówił, efektem niepożądanym jest suchość tego powietrza, która powoduje pewien dyskomfort u pasażerów, dlatego w czasie lotu polecane jest picie wody, aby nie odwodnić organizmu. - Jednak priorytetem jest czystość powietrza krążącego w kabinie. Cały system podlega częstym przeglądom, a filtry są regularnie wymieniane - zapewnił.
Pytany o to, jakie jego zdaniem będzie zainteresowanie podróżami z takimi typami przewoźników jak Enter Air w nadchodzące wakacje, Polaniecki przyznał, że to jest zawsze kwestia równowagi pomiędzy popytem i podażą.
- Generalnie na rynku będzie na pewno spadek popytu ze strony klientów. Z drugiej jednak strony może być spadek podaży, bo linie lotnicze mogą nie wytrzymać tego kryzysu, a i biura podróży mogą wybierać tylko tych przewoźników, którzy będą gwarantować im stabilność - powiedział.
Zastrzegł jednak, że trudno powiedzieć, jak ostatecznie będzie. - Na razie oceniamy, że to może być szansa dla takich przewoźników jak Enter Air, że możemy być przewoźnikiem pierwszego wyboru dla klientów ze względu na stabilność - powiedział.
Odnosząc się do planów budżetowych prezes powiedział, że nie może ujawnić szczegółów, ponieważ spółka jest notowana na GPW. Zaznaczył, że przewoźnik nie rezygnuje z zaplanowanych inwestycji, gdyż są one ważnym elementem optymalizacji kosztów.
- Wdrożyliśmy program redukcji pensji. Zaczęliśmy od siebie - najpierw zarząd powiedział, że rezygnuje z pobierania wynagrodzenia, potem poprosiliśmy pracowników, żeby oni zgodzili się obniżyć swoje wynagrodzenia w czasie kryzysu. Prawie 100 proc. załogi poparło to - mówił.
Pobierz darmowy program do rozliczeń PIT 2019
Enter Air jest prywatną polską linią lotniczą, działającą od dziesięciu lat, jedną z największych linii czarterowych w Europie pod względem floty. Grupa realizuje połączenia dla polskich i zagranicznych biur podróży, latając do ponad 30 krajów i wykonując przewozy do ponad 250 portów lotniczych. Flota Enter Air składa się z 22 Boeingów 737-800 i dwóch Boeingów 737 MAX 8.
W ubiegłym roku Enter Air przewiózł 2,46 mln pasażerów.