Liżą rany i wierzą w Sygnity

Notowania Sygnity znalazły dno - wynika z ostatnich informacji ze spółki, oficjalnych i nieoficjalnych. Te oficjalne były głównym powodem mocnego odbicia kursu informatycznej spółki powstałej po połączeniu Computerlandu i Emaksa. Wycena Sygnity wzrosła o 24 proc.

Notowania Sygnity znalazły dno - wynika z ostatnich informacji ze spółki, oficjalnych i nieoficjalnych. Te oficjalne były głównym powodem mocnego odbicia kursu informatycznej spółki powstałej po połączeniu Computerlandu i Emaksa. Wycena Sygnity wzrosła o 24 proc.

Sentyment powraca

Jeszcze w czwartek spółka poinformowała, że wiceprezes kupił akcje za blisko 900 tys. zł. W piątek analitycy Unicredit podwyższyli rekomendację dla Sygnity ze "sprzedaj" do "kupuj". Dzięki nim kurs Sygnity wyraźnie odbił się od niedawnego dołka poniżej 40 zł. To była cena ponad dwukrotnie niższa od lipcowych notowań, a w relacji do rocznego szczytu obniżyła się nawet trzykrotnie.

Nieoficjalne informacje są równie dobre - instytucje finansowe zaangażowane w akcje Sygnity nie opuszczą teraz akcjonariatu. Sentyment? Nie, zbyt dużo na niej straciły. Fundusze inwestycyjne i emerytalne liczą na jeszcze wyższe odbicie, by przynajmniej ograniczyć straty. Kapitalizacja Sygnity w styczniu wynosiła 1,34 mld zł. Na początku lipca wycena spadła do 915,89 mln zł. 23 sierpnia, po zmianach w zarządzie, słabych wynikach w II kwartale i letnich spadkach na GPW, spółka była warta już tylko 469,3 mln zł.

Reklama

Punkt krytyczny

Czarne chmury nad Sygnity gromadziły się już od miesięcy. Czarę goryczy przelały informacje "PB" o skali kłopotów. 23 lipca, kilka dni przed posiedzeniem rady nadzorczej spółki, poinformowaliśmy, że wkrótce nastąpi zmiana prezesa. Kilka dni później Michała Danielewskiego, kojarzonego z Tomasem Sielickim, jednym z twórców Computerlandu, zastąpił Piotr Kardach, szef byłego Emaksa.

Później na jaw wyszły wewnętrzne problemy spółki. Niezadowoleni pracownicy chcieli odchodzić z pracy, wyniki były fatalne (20 mln zł straty w drugim kwartale). Piotr Kardach musiał zostać strażakiem. Wygląda na to, że pożar został ugaszony - spółka odbija się od dna. Instytucje finansowe nie chcą oficjalnie mówić, czy wierzą w odrodzenie spółki.

- Z zasady nie komentujemy naszych inwestycji - mówi Ewa Francuz, rzecznik Pioneera Pekao IM, kontrolujacego 6,4 proc. kapitału, który tylko od lipca do 23 sierpnia stracił na tej inwestycji prawie 32 mln zł.

Wypowiedzi spoza protokołu są dużo ciekawsze. Mówi się, że niektóre instytucje jeszcze niedawno rozważały sprzedaż akcji Sygnity. Przeszkodziła w tym niewielka płynność akcji Sygnity. Dlatego zmiany właścicielskie w sektorze graczy finansowych były w ostatnich miesiącach symboliczne. W połowie lipca o sprzedaży 30 tys. papierów informował tylko Commercial Union IM.

- Akcje Sygnity były kiepską inwestycją. Mała płynność spółki nie ułatwiała jednak wyjścia. Dzięki niej kurs długo zachowywał się nawet lepiej niż powinien - powiedziała nam nieoficjalnie osoba z zespołu zarządzającego funduszem z akcjonariatu spółki. Dlatego instytucje finansowe próbowały doprowadzić do zmian we władzach Sygnity. - Zarząd zajmował się własnymi sprawami, zamiast troszczyć się o spółkę - tłumaczy nasz informator.

Wierzą w prezesa

Piotr Kardach dostał jasne zadanie: zrestrukturyzować spółkę. - Zapadła decyzja o ratowaniu spółki. To inwestorzy instytucjonalni byli najbardziej zaangażowani w fuzję, a potem zmiany w radzie nadzorczej i w konsekwencji w zarządzie. Nowy zarząd wygląda już dużo lepiej, ma jasną wizję rozwoju i konkretny plan. Zasługuje na kredyt zaufania. Dlatego nie zamierzamy wychodzić ze spółki - twierdzi przedstawiciel funduszu.

Zbigniew Kazimierczak

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: instytucje | rany | wycena
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »