Maleje siła byków
W mało atrakcyjnym stylu minęła pierwsza sesja na GPW. Po silnym wybiciu w piątek, inwestorzy nie poszli za ciosem i entuzjazm po świetnych danych makro z rynku pracy szybko zgasł. Co to oznacza dla inwestorów? Jest to sygnał ostrzegawczy, którego nie można zlekceważyć.
Dlatego dzisiejsza sesja może oznaczać pogłębienie spadków. Dopóki indeks dużych spółek znajduje się nad wsparciem 2405pkt., dopóty "formalnie" trend wzrostowy zostaje utrzymany, jednak trwałość i siła trendu jest sprawą dyskusyjną.
Indeks blue chipów spadł 0,7proc. Niewiele lepiej zachowały się małe i średnie spółki, które straciły odpowiednio 0,4proc. i 0,1proc. Na spadającym rynku ponad 1proc. podrożały akcje Lubawy, która zyskała duże zamówienie. Spółka zarobi na kamizelkach kuloodpornych, a dokładnie na poszyciach do nich, których ma wykonać 3 tys. sztuk.
Na europejskich parkietach również dominowała podaż. Na finiszu londyński FTSE tracił 0,2proc., paryski CAC zniżkował o 0,2proc. zaś DAX opadał o 0,6proc. To wynik również słabych danych makro. Zamówienia fabryczne spadły w październiku o 2,1 proc., po siedmiu miesiącach wzrostu. Miesiąc wcześniej rosły o 1,3 proc. W skali roku październikowe zamówienia spadały o 8,5 proc. Z kolei indeksy w Grecji sporo traciły. ASE stock index zniżkował o 2,7 proc. To efekt starć, jakie miały miejsce w Atenach, gdzie studenci i anarchiści protestowali w rocznicę wydarzeń sprzed roku; 6 grudnia 2008 w starciach z grecką policją zginął 15-latek.
Natomiast za oceanem, amerykańskie indeksy zanotowały niewielką korektę. Indeks DJ zniżkował o 0,2 proc., S&P spadł o 0,3proc., zaś Nasdaq tracił 0,2proc. Bohaterem sesji był prezes Rezerwy Federalnej Ben Bernanke. W przemówieniu w waszyngtońskim Economic Club prezes Fed oświadczył, że według jego ocen bezrobocie w przyszłym roku będzie nadal dość wysokie, mimo przewidywanego dalszego wzrostu gospodarki.
Bernanke powiedział również, że inflacja pozostaje niewielka i nie grozi jej wzrost, co zmniejsza ryzyko szybkiego zacieśnienia polityki monetarnej. Spowodowało to zwyżkę na giełdzie na Wall Street, ale także osłabienie dolara wobec euro.
Krzysztof Wańczyk