Na giełdzie maleje handel obligacjami

Od co najmniej sześciu lat systematycznie maleje zainteresowanie inwestorów handlem obligacjami na publicznym rynku kapitałowym w Polsce. Przyczynami tego są m.in. nadal zbyt wysokie stopy procentowe, polityka państwa, niedostateczna liczba emitentów oraz brak odpowiednich zachęt dla inwestorów, którzy myślą o nabyciu tego typu walorów.

Od co najmniej sześciu lat systematycznie maleje zainteresowanie inwestorów handlem obligacjami na publicznym rynku kapitałowym w Polsce. Przyczynami tego są m.in. nadal zbyt wysokie stopy procentowe, polityka państwa, niedostateczna liczba emitentów oraz brak odpowiednich zachęt dla inwestorów, którzy myślą o nabyciu tego typu walorów.

Jak bardzo zmalało zainteresowanie zawieraniem transakcji na rynku obligacji notowanych na warszawskiej giełdzie, czy kwotowanych na Centralnej Tabeli Ofert, najlepiej widać po wartości realizowanych obrotów. W 2000 roku wyniosły one na GPW 4,59 mld zł, podczas gdy rok wcześniej było to 4,77 mld zł. Sytuacja przedstawiała się lepiej w latach wcześniejszych. Co ciekawe, systematycznie rosła liczba notowanych na GPW serii obligacji. Nie inaczej będzie i teraz.

- Budżet państwa na 2001 r. zakłada zwiększanie przychodów uzyskiwanych z emisji obligacji skarbowych. W strategii zarządzania długiem publicznym założono sukcesywny wzrost udziału w zadłużeniu obligacji o stałym oprocentowaniu, kosztem papierów o zmiennym oprocentowaniu i bonów skarbowych. Niezależnie od tego, wszystkie emisje, poza obligacjami oszczędnościowymi, kierujemy na GPW - tłumaczy Piotr Marczak, wicedyrektor departamentu długu publicznego Ministerstwa Finansów.

Reklama

O ile na koniec 1995 roku w obrocie giełdowym znajdowały się 33 serie obligacji, o tyle pięć lat później notowano już 48 serii. Jak z tego wynika, problem malejącego obrotu wynika nie z liczby oferowanych na rynku walorów. W ocenie specjalistów, powodem jest to, że mali inwestorzy byli kilka lat temu bardziej aktywni niż teraz i chętniej kupowali obligacje na rynku pierwotnym, a później chętniej nimi handlowali. To z kolei wynikało głównie ze zróżnicowania oferty obligacji skarbowych. Inaczej wyglądała propozycja subskrypcji kierowana do osób fizycznych, a inaczej do osób prawnych. Pierwsza z tych grup koszty poniesione na zakup pewnej puli papierów mogła przez kilka lat odliczyć od podatku, co niewątpliwie zachęcało do większego oszczędzania i tym samym pośrednio do handlu obligacjami na GPW. Po zniesieniu ulg obroty zaczęły spadać, czemu nie zapobiegło nawet poszerzenie oferty papierów.



Fiasko w hurcie



Malejące zainteresowanie inwestorów indywidualnych obrotem obligacjami, miało zostać zrekompensowane przez przejęcie obrotu na rynku międzybankowym, realizowanym między instytucjami. W tym celu władze GPW zorganizowały i uruchomiły rynek papierów skarbowych.

- Na giełdowym rynku papierów skarbowych zwierane są transakcje, których minimalna wartość wynosi 500 tys. zł. W konsekwencji dostęp do notowań mają tylko najwięksi inwestorzy. Niestety, mimo aktywnej pomocy polegającej m.in. na dostarczeniu odpowiedniej platformy obrotu, udostępnieniu niezbędnego sprzętu, czy stworzeniu możliwości indywidualnego negocjowania warunków transakcji, instytucje nie korzystały z naszej propozycji, tak jak oczekiwaliśmy Đ tłumaczy Ryszard Czerniawski, wiceprezes GPW.

Jednym z celów, który przyświecał warszawskiemu parkietowi przy organizacji rynku papierów skarbowych była chęć stworzenia czytelnych reguł obrotu. Z danych opublikowanych za 2000 rok wynika, że zawarto tu zaledwie pięć transakcji, o łącznej wartości obrotów na poziomie 11 mln zł.

- Głównym czynnikiem, decydującym o braku oczekiwanego zainteresowania inwestorów instytucjonalnych zawieraniem transakcji jest silny i skoncentrowany obrót realizowany na rynku międzybankowym - twierdzi Ryszard Czerniawski.

Obecnie władze giełdy zastanawiają się, co dalej zrobić z brakiem płynności na stworzonym rynku. Nieoficjalnie wiadomo, że rozważana jest możliwość jego likwidacji. Z drugiej jednak strony, nie wszyscy są do końca przekonani, że wszystko zostało już zrobione w celu zaktywizowania, czy też zachęcenia instytucji do przejścia na platformę oferowaną przez GPW. Jak zapowiada zarząd giełdy, decyzja w tej sprawie może zapaść jeszcze w marcu.



Strategia MF



Działania GPW, zmierzające do przejęcia hurtowego obrotu obligacjami z rynku międzybankowego, były kolejną próbą przeniesienia handlu realizowanego między instytucjami na platformę o przejrzystym charakterze. Wcześniej bez powodzenia próbowała to zrobić Polska Giełda Finansowa.

- Inwestorzy instytucjonalni preferują takie formy obrotu, które są dla nich mniej uciążliwe. Niewielkie zainteresowanie ofertą GPW związane jest zapewne z kosztami i kwestią rozliczeń. Z drugiej strony, należy pamiętać, że nigdzie na świecie hurtowy obrót obligacjami nie jest skoncentrowany na giełdzie - podkreśla Piotr Marczak.

W jego ocenie, obecne działania Ministerstwa Finansów zmierzają jednak do stworzenia systemu dealerów, który byłby bardziej przejrzysty i płynny. Być może jeszcze w 2001 roku uda się przygotować koncepcję takiego rozwiązania.

- Trwają rozmowy między Ministerstwem Finansów, NBP, bankami i KDPW, których celem jest określenie optymalnego rozwiązania w zakresie hurtowego obrotu obligacjami - dodaje wicedyrektor departamentu długu publicznego MF.



Dominacja OTC



W ocenie dealerów, mimo działań Ministerstwa Finansów oraz krajowych giełd, obrót obligacjami nadal będzie koncentrował się na rynku międzybankowym.

- Na całym świecie rynek OTC jest bardzo płynny. Jego specyfika powoduje, że wartościowo najwięcej transakcji obligacjami dokonywanych jest właśnie na rynku międzybankowym, a nie na którejkolwiek giełdzie - twierdzi Paweł Sadalski, dealer ABN AMRO.

Ocenia on, że działania GPW i PGF są prawdopodobnie skazane na niepowodzenie, m.in dlatego, że oferta giełdy nie jest atrakcyjna.

- Koszty, jakie trzeba ponosić zawierając transakcje na GPW są zbyt duże w porównaniu z rynkiem OTC. Dodatkowo, procedurom giełdowym towarzyszy zbyt wiele regulacji, co zniechęca do jakiejkolwiek aktywności - uważa Paweł Sadalski.



Nadzieja w gminach



Duże nadzieje z rozkwitem rynku obligacji, zwłaszcza komunalnych, wiązały i nadal wiążą władze CeTO. Zresztą już niemal od powstania spółki mówiono, że będzie to istotny segment Tabeli. Po tym, gdy w marcu 1997 roku dopuszczono do obrotu obligacje komunalne Gminy Ostrów Wielkopolski, tylko kwestią czasu miały być kolejne debiuty. Niestety i tu rzeczywistość okazała się bardzo brutalna. Koszty związane z emisją kierowaną na rynek publiczny, a wynikające głównie z ustawy o publicznym obrocie i ustawy o obligacjach czynią ten proces niemal całkowicie nieopłacalnym. W efekcie do tej pory poza kolejnymi dwiema seriami papierów oferowanych przez Ostrów Wielkopolski, na CeTO nie pojawił się żaden nowy emitent. Mimo to rynek pozagiełdowy miał swoje przysłowiowe pięć minut. Chodzi tu oczywiście o wprowadzenie do obrotu rocznych papierów dłużnych o stałym oprocentowaniu, określanych mianem RS-ów. To dzięki obligacjom Skarbu Państwa, korzystnie oprocentowanym i skierowanym do osób fizycznych, tabela mogła pochwalić się najwyższymi w swojej historii obrotami. Niestety, poniechanie preferencyjnych warunków oferowania nowych papierów graczom, i decyzja o nie wprowadzaniu kolejnych serii na CeTO spowodowały, że rynek ten zamarł całkowicie.



Zmieniona ustawa



W ocenie analityków, nowelizacja ustawy o obligacjach powinna przynieść istotne i pozytywne zmiany na rynku. I nie chodzi tu tylko o nowe emisje, ale również o przyszłych nabywców oferowanych papierów. Wprawdzie same normy prawne, nawet najlepsze, nie rozwiążą wszystkich problemów, w tym zwłaszcza związanych z ciągle niewystarczającym wyedukowaniem potencjalnych inwestorów, ale z drugiej strony nie stanowią już takiej bariery w rozwoju rynku, jak jeszcze kilka lat temu.

- Zmiany w ustawie o obligacjach są właściwe, z drugiej strony należy jednak pamiętać, że zbyt wysokie stopy procentowe i koszty związane z przeprowadzeniem publicznej emisji nie zachęcają przedsiębiorstw, czy też jednostek samorządu terytorialnego do wprowadzania obligacji do publicznego obrotu Đ uważa Ryszard Czerniawski.

Mimo to, obligacji powinno być coraz więcej, a to oznacza, że rynek będzie się jednak rozwijał.

- Organizujemy spotkania z przedsiębiorstwami informując ich o możliwościach emisji obligacji, obniżyliśmy nasze opłaty do minimum, należy jednak pamiętać, że bardzo wiele zależy od sytuacji makroekonomicznej Đ uważa Ryszard Czerniawski.

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: stopy procentowe | ministerstwa | Malala | GPW | inwestorzy | handel | Malcom | giełdy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »