Na świecie tanieje ropa. A w Polsce drożejące paliwa podbijają inflację
W ostatnich tygodniach na rynkach światowych spadła cena ropy naftowej. Jej ponowny wzrost jest mało prawdopodobny w sytuacji, gdy najwięksi producenci surowca podjęli decyzję o zwiększeniu jego dostaw. W Polsce na stacjach benzynowych ceny nie przestały rosnąć. Paliwa przyczyniają się do ogólnego wzrostu cen. W marcu inflacja podskoczyła do 3,2 proc., a same tylko paliwa zdrożały o 7,6 proc.
W ciągu ostatnich czterech tygodni baryłka ropy brent potaniała z 69,5 do 63 dolarów. W tym samym okresie cena ropy WTI spadła z 66 do 60 dolarów. Przecena surowca na początku kwietnia zapewne byłaby jeszcze większa, gdyby nie to, że nieco osłabł kurs dolara.
Nie ma wątpliwości, że o losach światowego rynku ropy przesądzą najnowsze decyzje OPEC+, czyli głównie państw arabskich i Rosji. W zeszłym tygodniu 23 kraje poszerzonego kartelu ustaliły, że w maju zwiększą produkcję ropy o 350 tysięcy baryłek dziennie, w czerwcu o kolejne 350 tysięcy, a w lipcu jeszcze o 400 tysięcy baryłek.
Także Arabia Saudyjska będzie powoli wycofywać się ze swoich dobrowolnych, dodatkowych cięć wydobycia ropy naftowej obliczanych na milion baryłek dziennie. W maju kraj ten podniesie produkcję o 250 tysięcy baryłek dziennie, w czerwcu o kolejne 350 tysięcy, a w lipcu o 400 tysięcy.
To oznacza, że do lipca - za sprawą tylko krajów OPEC+ - światowa dzienna produkcja ropy naftowej będzie o ponad 2 miliony baryłek większa niż teraz. Tym samym przywrócona zostanie jedna czwarta podaży surowca, którą globalni potentaci wciąż wstrzymują po dokonaniu głębokich cięć rok temu w odpowiedzi na lockdown.
Jeszcze niedawno najwięksi na świecie producenci ropy zadowoleni byli z relatywnie wysokich cen surowca utrzymywanych dzięki ograniczeniom w jego wydobyciu. Przy ustabilizowanych od dłuższego czasu cenach powyżej 60 dolarów za baryłkę, zdecydowali się nieco otworzyć kurki. Nie chcą dopuścić do sytuacji, w której wysokie ceny byłyby zachętą do podejmowania produkcji ropy przez konkurentów - zwłaszcza amerykańskie firmy łupkowe. Już w tej chwili rafinerie w Stanach Zjednoczonych przerabiają najwięcej ropy od czasu wybuchu pandemii.
BIZNES INTERIA na Facebooku i jesteś na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami
OPEC+ wyraźnie dał znać, że wierzy w odradzanie się globalnego popytu na ropę naftową w kolejnych miesiącach za sprawą planowanego stopniowego znoszenia restrykcji pandemicznych. - Nawet w sektorach, które najbardziej ucierpiały, takich jak podróże lotnicze, pojawiają się oznaki dużej poprawy - powiedział saudyjski minister energetyki książę Abdulaziz bin Salman podczas sesji otwierającej wideokonferencję OPEC +.
Książe dodał, że "kartel testuje rynek i ma możliwość, jeśli będzie to konieczne, odwrócić kurs na następnym posiedzeniu 28 kwietnia". Z kolei wicepremier Rosji Aleksander Nowak oświadczył: "musimy trzymać rękę na pulsie i nie dopuścić do przegrzania rynku lub znacznego deficytu".
- OPEC + postanowił ostrożnie zwiększyć kwoty produkcyjne. Porozumienie wspiera ceny ropy, ale powinno także wstrzymywać gwałtowny ich wzrost w miarę zwiększania się popytu na czarne złoto - skomentowała decyzję producentów Ann-Louise Hittle, wiceprezes Wood Mackenzie.
Mimo że na rynkach światowych baryłka ropy naftowej jest o kilka dolarów tańsza niż miesiąc temu, na polskich stacjach benzynowych ceny regularnie rosną. Z prognozy firmy e-petrol.pl przygotowanej na ten tydzień (5-11 kwietnia) wynika, że za Pb95 powinniśmy płacić 5,17-5,29 zł, a za Pb98 5,47-5,59 zł. Cenę litra oleju napędowego eksperci wyznaczają na 5,13-5,24 zł, natomiast przewidywania dla autogazu LPG to 2,52-2,58 zł. Autogaz jest jedynym paliwem, które w ostatnich tygodniach nie drożeje. W połowie stycznia e-petrol dla niemal wszystkich rodzajów paliw wyznaczał poziomy cenowe niższe o 60 groszy niż teraz.
Nie ulega wątpliwości, że wzrost cen paliw w bardzo dużym stopniu przyczynił się do przyspieszenia inflacji w Polsce. GUS poinformował ostatnio, że inflacja od lutego do marca wzrosła z 2,4 do 3,2 proc. O ile jeszcze w lutym paliwa były o 3,7 proc. tańsze niż rok wcześniej, to marcu zanotowano wzrost ich cen o 7,6 proc. W dodatku, w marcu mieliśmy jeden z najwyższych w historii skok cen w ujęciu miesięcznym. Paliwa podrożały o 6,6 proc. w porównaniu z końcem lutego.
Analitycy Domu Maklerskiego XTB podkreślają, że procesy inflacyjne są po części efektem działań Narodowego Banku Polskiego i wydatków fiskalnych rządu. "Bank centralny zdecydował się na politykę osłabiania złotego, co przyczynia się do wzrostu inflacji importowanej. Konsumenci w Polsce obawiają się, że na stacjach cena benzyny znajdzie się na poziomie 6 złotych" - czytamy w raporcie XTB.
Ekonomiści mBanku prognozują, że już w tym miesiącu polski wskaźnik wzrostu cen towarów i usług znajdzie się nie tylko powyżej celu NBP, ale też przebije górną granicę pasma dopuszczalnych odchyleń od tego celu, czyli 3,5 proc. Ich zdaniem, w maju inflacja przekroczy 4 proc., następnie nieco zmaleje, by od sierpnia znów powrócić powyżej 4 proc.
Także analitycy Banku Pekao biorą pod uwagę przyspieszenie inflacyjne w 2021 roku. Właśnie podnieśli prognozę średniorocznej inflacji do 3,2 proc., podczas gdy wcześniej spodziewali się, że będzie to 2,6 proc. Na zmianę ich decyzji wpływ miały: "dynamiczne odbicie koniunktury na świecie, szybki wzrost cen surowców, zaburzenia w dostawach i rosnące ceny transportu oraz osłabienie złotego".
Jak widać kluczowy dla polskiej gospodarki i rodzimego rynku paliw może być w najbliższych miesiącach kurs walutowy. Eksperci XTB i Pekao obawiają się utrwalenia na niskim poziomie kursu złotego względem głównych walut. Taki scenariusz będzie tym bardziej prawdopodobny, im bardziej NBP będzie przywiązany do idei osłabiania złotego. Z kolei ekonomiści innych banków (Nordea, BNP Paribas) zakładają, że NBP przejdzie na neutralne pozycje, a złoty dostanie szansę wzmocnienia się przed końcem 2021 roku.
Jacek Brzeski