Nadchodzi era elektryczności

Miniony tydzień upłynął pod znakiem informacji ze Stanów Zjednoczonych, których władze postanowiły znacjonalizować filar rynku finansowania nieruchomości. Wiele uwagi w tym samym czasie przyciągały również rynki surowców i towarów.

Miniony tydzień upłynął pod znakiem informacji ze Stanów Zjednoczonych, których władze postanowiły znacjonalizować filar rynku finansowania nieruchomości. Wiele uwagi w  tym samym czasie przyciągały również rynki surowców i towarów.

Względnie optymistyczne odczyty danych w kontekście amerykańskiej gospodarki przyćmione zostały przez napływ negatywnych danych z tamtejszego rynku pracy oraz nieruchomości. Najpierw lekki niepokój inwestorów wywołała liczba nowych podań o pomoc socjalną dla bezrobotnych, która przekroczyła prognozy osiągając 444 tys. Kolejne dane z rynku pracy potwierdziły obawy: w sektorze pozarolniczym ubyło 84 tys. miejsc pracy, a stopa bezrobocia osiągnęła 6,1 proc. Do inwestorów dotarły również informacje o liczbie nieruchomości przejętych w ramach niespłaconych kredytów - w drugim kwartale br. przejęto około 1,2 miliona nieruchomości. To najwyższy odczyt od niemal 30 lat i oznacza wzrost o 1,19 proc. w stosunku do pierwszego kwartału. Nieustające spadki cen domów oraz narastający kryzys na rynku pracy pokazują, że zapaść wokół długów w segmencie subprime może się tylko pogłębiać. Z tego powodu Departament Skarbu Stanów Zjednoczonych ogłosił, że obejmie udziały po 100 miliardów USD w każdej ze spółek stanowiących trzon finansowania nieruchomości.

Reklama

Do władz Fannie Mae i Freddie Mac dołączą przedstawiciele administracji państwowej obejmując przewodnictwo i podejmą działania w obrębie tych spółek mające na celu m.in. zapewnienie krótkoterminowego finansowania. Te informacje okazały się pozytywnym impulsem dla parkietów akcyjnych w Azji, Europie oraz na kontynencie amerykańskim, które rozpoczęły tydzień od wzrostu.

Z kolei na rynku surowców wyraźny spadkowy trend na rynku ropy naftowej, który w opinii wielu analityków jest jeszcze odreagowaniem po mocnych wzrostach w ciągu ostatnich miesięcy, doprowadził ceny tego surowca do blisko 100 USD za baryłkę. W ślad za ropą w dół poszły ceny pozostałych surowców i towarów energetycznych m.in. oleju opałowego. Mimo spadków, ceny na rynkach energii czy żywności nadal są wysokie i stwarzają warunki do wystąpienia efektu "drugiej rundy". Dlatego dylemat władz monetarnych, czy dusić inflację, która narastała poza obszarem działania banków centralnych czy stymulować wzrost gospodarczy, teraz wyjątkowo się nasilił. Z tego powodu m.in. Bank Anglii oraz Europejski Bank Centralny pozostawiły stopy procentowe na niezmienionym poziomie, podkreślając jastrzębi charakter tej decyzji. Coraz częściej sugerowane są również obniżki stóp, choć na razie tylko przez analityków. Przewidują oni, że Rada Gubernatorów utrzyma stopy procentowe na poziomie 4,25%, ponieważ inflacja na pułapie 3,8% jest zbyt daleko od celu EBC , który wynosi 2 proc. W 2009 roku niektórzy analitycy spodziewają obniżenia stóp o 100 punktów bazowych. Niemniej na skutek słabych odczytów wskaźników głównie dla gospodarki niemieckiej, już teraz znacznie wzrosło ryzyko przyspieszenia tego procesu.

Cena czarnego złota, po nieśmiałych wzrostach spowodowanych nadejściem huraganu Gustav, rozhuśtała się w miarę jak meteorolodzy szacowali, gdzie huragan uderzy. Jednak już pierwsze głosy, że huragan zmienił się w tropikalny sztorm, doprowadziły do zdominowania rynku przez sprzedających. Wielu analityków sądzi, że nie ma szans na pokonanie bariery 100 USD za baryłkę , a realny poziom cen w ciągu najbliższych tygodni to 120 USD. Z podobną determinacją broniono poziomu 100 USD, gdy znajdowaliśmy się po drugiej stronie. W tym wypadku jednak pojawić się może argument po stronie podaży. Iran uznaje 100 USD za baryłkę ropy za absolutne minimum i na najbliższym posiedzeniu OPEC możliwa jest obrona tej granicy poprzez zmniejszenie produkcji. Dodatkowo dosłownie na horyzoncie wzmacnia się kolejny huragan - Ike. Ponownie spekuluje się, gdzie uderzy i jakie będą tego konsekwencje dla instalacji naftowych w Zatoce Meksykańskiej.

Niskie ceny ropy mogą zachęcić również do powiększania zapasów benzyny w USA, które są na najniższym od kilkunastu lat poziomie. Z kolei wyniki sprzedaży sektora motoryzacyjnego nie prognozują zwiększonego popytu na benzynę - sprzedaż samochodów Forda w sierpniu spadła o 27 proc., General Motors o 20 proc.,

w przypadku paliwożernych Porsche spadek wyniósł aż 45 proc. Odważne prognozy sugerują, że jest to sygnał początku końca ery pojazdów spalinowych. Najbliższe lata mają być okresem ekspansji pojazdów elektrycznych.

Michał Poła, analityk

NWAI
Dowiedz się więcej na temat: huragany | nieruchomości | Ero | T-Mobile
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »