Największa bańka w historii?

Rośnie grono ostrzegających przed załamaniem się chińskiej gospodarki. Tym razem przestrzegał przez tym James Rickards, znany z funduszu LTCM. W jego opinii mamy do czynienia z największą bańką w historii, a bilans banku centralnego przypomina fundusz hedgingowy. Równocześnie Bank Światowy zwrócił uwagę na zasadność podwyżek stóp procentowych w Państwie Środka w celu przeciwdziałania tworzeniu się spekulacyjnej bańki na rynku nieruchomości.

Rośnie grono ostrzegających przed załamaniem się chińskiej gospodarki. Tym razem przestrzegał przez tym James Rickards, znany z funduszu LTCM. W jego opinii mamy do czynienia z największą bańką w historii, a bilans banku centralnego przypomina fundusz hedgingowy. Równocześnie Bank Światowy zwrócił uwagę na zasadność podwyżek stóp procentowych w Państwie Środka w celu przeciwdziałania tworzeniu się spekulacyjnej bańki na rynku nieruchomości.

Zachęcał też do umocnienia juana, co przyczyniałoby się do ograniczania oczekiwań inflacyjnych.

Pojedyncze czarne przepowiednie nie są w stanie zepsuć dobrej atmosfery na rynkach finansowych. Dobrze jednak oddają obawy inwestorów i kreślą czytelną diagnozę dla chińskiej gospodarki. Stąpamy w jej przypadku po bardzo cienkiej linii. Takie nastawienie do Państwa Środka tłumaczy dlaczego tamtejszy rynek akcji od wielu miesięcy pozostaje w defensywie i nie uczestniczy w globalnych zwyżkach.

W pesymistycznym tonie wypowiadał się noblista Joseph Stiglitz. Przestrzega przed wzrostem kosztów kredytów hipotecznych i pogorszeniem kryzysu na rynku nieruchomości w wyniku zakończenia przez Fed programu skupu papierów wartościowych powiązanych z kredytami hipotecznymi. Jako główne zagrożenie dla globalnej gospodarki wskazywał zbyt szybkie wycofanie się banków centralnych z pomocy za sprawą rekordowo niskich stóp procentowych.

Reklama

Rynki akcji nic jednak sobie nie robią z takich prognoz. Zakładają utrzymanie korzystnych zjawisk tam, gdzie już są, oraz pojawienie się ich, w sferach wciąż jeszcze niedomagających (rynek pracy, konsumpcja, nieruchomości)

ZWRÓĆ UWAGĘ:

- Lutowa produkcja przemysłowa w Polsce po uwzględnieniu czynników sezonowych zwiększyła się w skali roku w mniejszym stopniu niż miesiąc wcześniej, ale jeszcze za wcześnie jest, by mówić o wyhamowywaniu tempa poprawy sytuacji;

- W gospodarkach USA i strefy euro nie ziszczają się obawy przed nadmiernym wzrostem cen (dziś poznamy lutową inflację w Ameryce).

Rynki nieruchomości

Ponad 100 mln zł zarobił w minionym roku J.W. Construction. Osiągnął wynik lepszy niż w 2008 r. Udało się to mimo spadku przychodów i zysku brutto ze sprzedaży. Udało się to skompensować zmniejszeniem kosztów sprzedaży i ogólnego zarządu. Lepszy wynik na pozostałej działalności operacyjnej został natomiast w dużej części "zjedzony" przez gorsze saldo działalności finansowej. W ciągu minionego roku spółka istotnie oddłużyła się. Wartość długoterminowych kredytów i pożyczek obniżyła się o blisko 55 mln zł, do 113,4 mln zł.

W opinii szefa największej prywatnej brytyjskiej firmy budowlanej Miller Group przez najbliższe 10 lat nie ma szans na powrót aktywności na rynku nieruchomości do rekordowych poziomów z 2007 r. Takie stwierdzenie dobrze obrazuje zarówno skalę wcześniejszego boomu, jak późniejszego załamania. W Ameryce w minionym tygodniu spadła liczba wniosków o kredyty hipoteczne (o 1,9 proc.). W przypadku wniosków na zakupów domów regres sięgnął 2,3 proc., wniosków o refinansowanie - 1,7 proc. Trudno więc oczekiwać lepszych wyników sprzedaży domów niż w początkach tego roku.

Katarzyna Siwek

Home Broker
Dowiedz się więcej na temat: nieruchomości | Bank Światowy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »