Narzędzie do spekulacji
Gracze giełdowi nie wykorzystują kontraktów terminowych do zabezpieczania swoich pozycji otwieranych na akcjach. Przekłada się to na słabą korelację tych instrumentów wobec siebie, co powoduje, że każdy z nich żyje własnym życiem.
Rynek kontraktów terminowych na warszawskij giełdzie rozwija się wyjątkowo asymetrycznie. Praktycznie całe zainteresowanie inwestorów tego typu instrumentami koncentruje się na handlu kontraktami na indeks WIG 20. Dodatkowo uwaga inwestorów skupia się na obracaniu serią kontraktów o najbliższym terminie wygaśnięcia (zawsze w obrocie są trzy serii kontraktów). Będące także w obrocie giełdowym kontrakty terminowe na indeks TechWig cieszą się znikomym zainteresowaniem graczy, podobnie jak i kontrakty na akcje najbardziej płynnych spółek wchodzących w skład indeksu WIG 20.
Zdaniem specjalistów dowodzi to, że kupno czy sprzedaż futuresów nie służy do zabezpieczania pozycji na rynku kasowym (akcyjnym), do czego teoretycznie mają służyć instrumenty pochodne, ale do spekulowania i zarabiania na zmianach kursu. Potwierdzają to informacje z biur maklerskich, które sygnalizują, że gro obrotów na kontraktach generowana jest przez inwestorów indywidualnych. Trudno spodziewać się, że posiadają oni wystarczającą ilość środków do równoczesnego operowania na dwóch parkietach.
Naturalną rzeczą jest zatem, że oba te rynki żyją własnym życiem, mimo iż powinny być bardzo mocno skorelowane. Obserwując uważnie notowania giełdowe nie sposób nie zauważyć, że różnice w wycenie kontraktów na WIG 20 i indeksu WIG 20, który jest przecież instrumentem bazowym, dochodzi do kilku punktów. W przypadku, gdyby kontrakty naprawdę służyły do zabezpieczania pozycji takie anomalie natychmiast wykorzystywane byłyby do działań arbitrażowych i te różnice szybko byłyby niwelowane. Tymczasem taki stan potrafi się utrzymywać przez kilka godzin, a nawet kilka dni. Jest to kolejny dowód na to, że mamy do czynienia z dwoma niezależnymi rynkami, mimo iż sama nazwa klasyfikacja wskazuje, że kontrakty terminowe są instrumentami pochodnymi (w tym przypadku wobec indeksu WIG 20).
Okres spadków na parkiecie wyjątkowo sprzyja rozwojowi instrumentów pochodnych. Praktycznie tylko na tych instrumentach można zarabiać także w czasie bessy. Śledząc jeden instrument możemy kontrolować to, co się dzieje na całym parkiecie.
Handel jest wyjątkowo płynny. Nie powinnien zatem dziwić dynamiczny rozwój tego rynku. Początki zawsze bywają trudne. Jednak z czasem, gdy do operowania na tych instrumentach przyłączą się także instytucje finansowe rynek zacznie się normalizować. Wtedy kontrakty zaczną właściwie wypełnieć swoje zadanie, dla którego zostały powołane do życia - ograniczania ryzyka inwestycyjnego.
KOMENTUJĄ DLA PG
PATRYK CHYCKI analityk Domu Maklerskiego BSK
Ważnym elementem, który w dużym stopniu determinuje zachowanie się kontraktów terminowych na WIG 20, są ruchy futuresów na indeks S&P 500. Jest to instrument popularny na cały świecie i handlowany na wielu giełdach. Oddaje bardzo wiernie to, co się dzieje w gospodarce. Po jego zachowaniu bardzo szybko widać, co się będzie działo na rynkach kasowych całego globu, w tym także na warszawskim parkiecie. Podejmując decyzje na podstawie S&P 500 gracze liczą, zresztą słusznie, że wyprzedzą ruchy na parkiecie giełdowym. Stąd można zauważyć, że okresami wykresy WIG 20 i kontraktów terminowych idą każdy swoją drogą, ale prędzej czy później to właśnie indeks będzie dążył do wyrównania różnic w stosunku do wartości kontraktów, dla których jest przecież instrumentem bazowym.
ROMAN NOWAK analityk Domu Maklerskiego Elimar
Zasada wyceny kontraków terminowych głosi, że instrumenty te powinny być notowane przy dodatniej bazie, tzn. powinny być droższe niż wartość instrumentu bazowego, na którym zostały skonstruowane np. indeksu czy akcji danej spółki. Tymczasem na naszym parkiecie zdarza się, że kontrakty notowane są przy ujemnej bazie. Nie jest łatwo znaleźć przyczynę takiego zachowania się tego instrumentu. Być może wynika to ze specyfiki graczy operujących na rynku instrumentów pochodnych. Gro obrotów kontraktami na warszawskiej giełdzie generują inwestorzy indywidualni - spekulanci. Zdarza się, że podejmują oni decyzje inwestycyjne nie patrząc na to, co się dzieje z indeksem. W takiej sytuacji może się zdarzyć, że te dwa rynki przez kilka bądź kilkanaście godzin żyją każdy własnym życiem.