Nie musimy być skazani na nudę

Na warszawskiej giełdzie nastroje nienajlepsze. W poniedziałek wydawało się, że rynek zdecydowanie pójdzie w górę i będzie szansa na zakończenie korekty wzrostu i skuteczny atak na ważne punkty oporu dla indeksów. W trakcie kolejnych dwóch sesji takie próby były podejmowane, ale za każdym razem kończyły się niepowodzeniem. Choć spadki były niewielkie, morale byków zostało jednak mocno nadwyrężone. W efekcie koniec tygodnia był już zdecydowanie spadkowy. Bilans w skali pięciu sesji nie jest specjalnie dramatyczny i wypada w okolicy zera, ale wrażenie nie jest dobre i perspektywy raczej mało optymistyczne.

Rynek Akcji

Polska

Od trzech tygodni trwa konsolidacja, ale ciągłe nieudane próby pokonania przez WIG20 oporu na poziomie 1900 punktów i trwałego wyjścia przez WIG powyżej 30 tys. punktów w końcu mogą się zemścić głębszym spadkiem. Może zresztą nie byłby to zły scenariusz. Byki i niedźwiedzie przetestowałyby swoją rzeczywistą siłę i rynek poszedłby bardziej zdecydowanie w którąś ze stron. Te marzenia są jednak trudne do spełnienia bez impulsów z zewnątrz. Malejące od dwóch tygodni obroty pokazują, że nasz parkiet raczej powoli szykuje się do wakacyjnej sjesty, niż do poważnych prób wyraźnego określenia trendu.

Osłabienia nie widać w przypadku wskaźnika średnich spółek. Jednak indeks firm najmniejszych zdaje się wyraźnie zaczynać fazę korekty dziesięciotygodniowego wzrostu. Na razie jest ona bardzo łagodna, ale trudno przewidzieć, co przyniesie. Jeśli przypomnieć sobie, że to właśnie od zwyżek indeksów małych i średnich firm zaczął się ruch w górę na naszym rynku jeszcze w połowie lutego, to można obawiać się, że i pierwsze objawy słabnięcia "mniejszych braci" mogą zwiastować korektę indeksu szerokiego rynku, a potem i wskaźnika blue chipów.

W tym tygodniu wciąż jeszcze nieźle trzymały się papiery banków. Choć zwyżka subindeksu w skali pięciu sesji była raczej symboliczna, to ważniejsze jest zatrzymanie lekkiej tendencji spadkowej, która rysowała się od początku miesiąca. Do będącego wciąż w silnym trendzie wzrostowym przemysłu spożywczego dołączyła w tym tygodniu informatyka. Natomiast w telekomunikacji po niedawnej krótkotrwałej poprawie nie zostało śladu. Tydzień przyniósł spadek subindeksu o ponad 5%.

Europa

Na europejskich parkietach optymizmu było sporo więcej niż w Stanach Zjednoczonych, które tradycyjnie już są drogowskazem dla innych rynków. Indeksy głównych giełd kontynentu zyskały po kilka procent. Scenariusz wydarzeń na nich był niemal taki sam. Do środy trwała zdecydowana zwyżka, sterowana pilotem zza oceanu. Czwartek to zdecydowane pogorszenie nastrojów. Piątek już taki zły nie był i nastąpiło wyraźne odrabianie strat.

Niemiecki DAX zyskał w skali pięciu sesji niemal 5%. Wciąż jednak, patrząc z nieco dłuższej perspektywy, znajdował się z ruchu korygującym zwyżkę, zakończoną nieskutecznym atakiem na szczyt z początku stycznia tego roku. Teraz trzeba czekać na rozstrzygnięcie. Być może impulsem będą dane dotyczące gospodarki, które napłyną w najbliższych dniach. Francuski CAC40 powielał ruchy swojego niemieckiego kolegi i znajduje się w całkiem podobnej sytuacji. W nieco gorszym położeniu znalazł się londyński FTSE. Ale trudno się dziwić. Obniżenie perspektywy ratingu Wielkiej Brytanii przez agencję Standard & Poor's ze stabilnej do negatywnej musiało odnieść skutek. I tak nie był on zbyt bolesny. Piątek przyniósł odreagowanie spadku i w sumie bilans tygodnia był dla wskaźnika zdecydowanie korzystny.

Bardzo dobrze radziły sobie wskaźniki niektórych giełd naszego regionu. Węgierski BUX zyskał prawie 9% i to mimo, iż tamtejsza gospodarka raczej nie należy do kwitnących. Znacznie mniej optymizmu było w Bukareszcie, Pradze i Sofii, ale i tamtejsi inwestorzy nie mają powodu do wielkich narzekań. Największym wygranym jest chyba jednak turecki indeks ISE100. Giełda w Istambule rośnie niezwykle dynamicznie od początku marca i tego wzrostu nic nie jest do tej pory zakłócić. Jeszcze kilka tygodni, a zniwelowana zostanie cała ostatnia fala zniżki, która rozpoczęła się w sierpniu ubiegłego roku.

USA

Tygodniowe (licząc od czwartku do czwartku) zmiany indeksów w Stanach Zjednoczonych były symboliczne, sięgały w porywach 0,5%. Nie oznacza to jednak wcale nudy i marazmu. Wręcz przeciwnie. Działo się sporo i raczej niezbyt optymistycznie. Po łagodnej spadkowej korekcie z poprzedniego tygodnia, poniedziałek i wtorek przyniosły wzrost indeksów. Bardzo dobre wrażenie sprawił poniedziałkowy wzrost indeksów o niemal 3%. Wydawało się, że wcześniejsze wahania co do kierunku, w jakim podążą rynki nie tylko w USA, ale i na całym świecie, zostały rozwiane. Wtorek już nie zachwycił, szczególnie w końcówce dnia. Pierwsza część środowej sesji to próba podtrzymania byczych nastrojów. Zakończona dość szybko rejteradą. Nastroje popsuła publikacja zapisów z ostatniego posiedzenia Fed. Ben Bernanke i jego koledzy ostudzili dość brutalnie rodzące się coraz odważniej nadzieje na poprawę sytuacji w globalnej gospodarce. Weryfikacja in minus prognoz dotyczących kurczenia się amerykańskiej gospodarki w tym roku oraz mniej optymistyczne oczekiwania na rok następny i 2011, dopełniły obrazu. Spadki indeksów nie były dramatycznie bolesne, ale nastroje wyraźnie się pogorszyły. Konsekwencje były bardzo widoczne na całym świecie i na rynkach różnych aktywów. Osłabił się dolar, w górę poszły ceny surowców, sporo zyskało złoto. Z technicznego punktu widzenia możemy się spodziewać pogłębienia korekty ostatnich wzrostów. Jeśli na rynek napłyną nowe, niekorzystne informacje, może ona być dość bolesna.

Azja

Na azjatyckich parkietach nie brakowało interesujących wydarzeń. Najciekawsze można było obserwować w Indiach. Po zwycięstwie w wyborach Partii Kongresowej, tamtejszy indeks BSE30 skoczył w ciągu jednego dnia o ponad 17%. To się nazywa optymizm. Zaufanie inwestorów do tak emocjonalnie reagujących rynków jest jednak dość ograniczone. Kolejne dni pokazały, że takie podejście jest słuszne. Potężny skok został nieco skorygowany. Ale i tak analitycy techniczni będą mieli wdzięczne pole do popisu, by interpretować powstałe w jego wyniku formacje. Wracając do bardziej przyziemnych wydarzeń, większość giełd regionu może zaliczyć tydzień do umiarkowanie udanych. Bilans nie był porywający, ale wypadł na niewielkim plusie. Pierwsze dni były zdecydowanie wzrostowe, końcówka znacznie gorsza, co niezbyt dobrze rokuje na najbliższą przyszłość. Spojrzenie na wykres indeksu giełdy w Hong Kongu skłania do zdecydowanego pesymizmu. Bardzo złe były ostatnie dwa dni na parkiecie w Korei. Na giełdzie w Japonii maj przynosi stabilizację indeksu na dość wysokim poziomie, ale zakres wahań w ramach tego przedziału jest dość spory, a indeks skwapliwie to wykorzystuje, szarpiąc to w górę, to w dół. Na giełdzie w Szanghaju tydzień przebiegł dość spokojnie, pod znakiem niewielkich wahań. Ale choć majowe zyski wydają się niezagrożone, to kształt wykresu w ostatnich dniach nie nastraja zbyt optymistycznie.

Rosja

Indeks moskiewskiej giełdy radził sobie w tym tygodniu znakomicie i należało do najsilniejszych w Europie. Zyskał prawie 9% i przekroczył poziom 1000 punktów. Zmiany wartości wskaźnika RTS były dość dynamiczne na początku tygodnia, w czwartek i piątek sytuacja była już o wiele bardziej ustabilizowana. Z pewnością rosyjskiemu rynkowi pomagają rosnące ceny surowców, a w szczególności ropy naftowej. I dopóki ta tendencja się utrzyma, tamtejsi inwestorzy nie mają czego się obawiać.

Wbrew niedawnemu czarnowidztwu analityków bankowych i oficjeli rosyjskiego rządu oraz banku centralnego, według których lada moment nastąpić miała katastrofa finansów i gospodarki, wieści są coraz lepsze. Tylko w ubiegłym tygodniu rezerwy walutowe Rosji wzrosły o ponad 6 mld dolarów i przekroczyły poziom 391 mld dolarów. Pod tym względem Rosja jest trzecim mocarstwem na świecie, po Chinach i Japonii. Oczywiście ta potęga, oparta głównie na ropie w połączeniu z nieefektywną gospodarką jest bardzo chwiejna, ale taka masa dolarów stanowi niezłą poduszkę bezpieczeństwa w tych niepewnych czasach.

Prawdopodobnie nasza wiedza o faktycznym stanie rosyjskiej gospodarki, kondycji systemu finansowego i sektora przedsiębiorstw jest mocno niepełna, ale - jak widać - świat się tym też niezbyt przejmuje. Skoro upadł taki bank jak Lehman Brothers, a na ratowanie AIG przeznaczono 100 mld dolarów, czyli tyle, co jedna trzecia rosyjskich rezerw, to po co sobie zawracać głowę detalami. Agencje głośniej trąbią o bankructwie prowincjonalnego banku z Florydy, którego skalę szacuje się na niecałe 5 mld dolarów, a raptem dwoma zdaniami kwitują informację, że bank centralny Rosji zastanawia się nad wykorzystaniem złota do gwarantowania kredytów przez tamtejsze banki.

Rynek Walutowy

Tydzień przyniósł spore zmiany na rynku walutowym. Jeszcze w poniedziałek rano za euro płacono około 1,34 dolara, w piątek rano już niemal 1,4 dolara. To duża zmiana i wiele wskazuje na to, że wspólna waluta nadal będzie się umacniać. Przemawiają za tym zgodnie i czynniki fundamentalne i techniczne. Ale jak zwykle w tych dynamicznych warunkach, wszystko się może zdarzyć. Na razie przeciw dolarowi przemawia obawa przed obniżeniem ratingu dla Stanów Zjednoczonych i ucieczka od tej waluty, ale za chwilę inwestorzy mogą zmienić swoją interpretację i znów polubią "zielonego", uznając go za dobrą lokatą na niepewne czasy.

Notowania naszej waluty też przyniosły nam sporo wrażeń. Po ubiegłotygodniowym dość znacznym osłabieniu, nie zostało ani śladu. Jak się okazało, znów pomagał w powstrzymaniu tej niekorzystnej dla złotego tendencji Bank Gospodarstwa Krajowego, w imieniu Ministerstwa Finansów pełniący rolę straszaka na międzynarodowych spekulantów. Podobno tym razem do osiągnięcia pożądanego skutku wystarczyły niewielkie transakcje sprzedaży walut. W tym tygodniu złoty już dawał sobie radę sam. Oczywiście "tańcząc" w rytm nadawany przez parę prowadzącą cały ten rynek, czyli dolara i euro. W poniedziałek rano dolar był wyceniany na 3,33 zł, a w piątek rano nawet na 3,12 zł (potem dolar nieco się umocnił). Spadek o 21 groszy, czyli ponad 6% w ciągu pięciu dni nie zdarza się na rynku walutowym zbyt często. Złoty był najsilniejszy wobec dolara od połowy stycznia tego roku. Jak tak dalej pójdzie, zniweluje całe tegoroczne straty. Ale do tego oczywiście droga daleka. Na razie zejście poniżej poziomu 3 zł za "zielonego" wydaje się bardzo mało prawdopodobne. Taka perspektywa nie byłaby zbyt korzystna dla naszych eksporterów i pewnie niezbyt posłużyłaby całej gospodarce.

Jeśli chodzi o relacje złotego i euro, sytuacja nie była już tak jednoznaczna. Umocnienie się nasze waluty trwało do środy, choć już tego dnia pojawiły się pierwsze próby odwracania się tej tendencji. W tym czasie euro potaniało z niemal 4,5 zł do 4,36 zł, czyli o 14 groszy (o 3%). Od czwartku kierunek ruchu się zmienił. Złoty zdecydowanie się osłabiał aż do 4,41 zł za euro w piątek około godziny 10.00. Podobny scenariusz obserwowaliśmy w przypadku franka. Jego cena w poprzedni piątek dochodziła niemal do 3 zł. W środę "szwajcara" można było kupić po 2,88 zł. W piątek frank był o 2 grosze droższy, ale i tak dziesięciogroszowa przecena sprawiła wyraźną ulgę zadłużonym w tej walucie.

Patrząc na wykresy, w dłuższym horyzoncie sytuacja wydaje się dla złotego pomyślna. Trzeba jednak pamiętać, że czeka nas jeszcze prawdopodobnie mało przyjemny czas, kiedy może się okazać, że w drugim kwartale (który właśnie trwa) nasza gospodarka nieco się skurczyła. A taka informacja z pewnością naszej walucie nie pomoże.

Rynek Surowców

Ceny ropy naftowej przekroczyła w tym tygodniu poziom 60 dolarów za baryłkę i była najwyższa od listopada ubiegłego roku. Jej notowania rosną od początku roku. Wszystko wskazuje na to, że jest to tendencja bardziej trwała. Zwyżka nie ma zbyt dynamicznego charakteru. Ostatnie wzrosty tłumaczone są zmniejszającymi się zapasami surowca w Stanach Zjednoczonych, pożarami w dwóch tamtejszych rafineriach oraz niepokojami w Nigerii, która jest jednym z poważniejszych dostawców.

Trudno co prawda mówić o dyskontowaniu przez ceny ropy spodziewanego hamowana tendencji recesyjnych w globalnej gospodarce, ale "upór" z jakim idą w górę świadczy raczej o tym, że tendencja ta ma racjonalne podstawy. Trudno prognozować, do jakiego poziomu mogą dojść. Najczęściej mówi się o 70-75 dolarach za baryłkę. Na tym rynku jednak wiele mogą zmienić informacje dotyczące kondycji światowej gospodarki. A interpretacja danych bywa dość karkołomna. Przykładem był przejściowy spadek notowań ropy w Stanach Zjednoczonych w reakcji na obniżenie przez Fed prognoz dla amerykańskiej gospodarki. W krótkim czasie ceny znów poszły w górę, wraz z osłabieniem się dolara. Najnowsze interpretacje opierają się na założeniu, że jeśli amerykańska waluta będzie się nadal osłabiać, między innymi w wyniku obaw o obniżenie ratingu USA, ropa stanie się dobrą lokatą kapitału dla inwestorów i jej ceny będą rosnąć. Jak widać każdy scenariusz można upleść w oparciu o te same fakty. To, że ropa traktowana jest i jako obiekt spekulacji i instrument lokowania kapitału, jest faktem. Potwierdzają to nie tak dawne informacje, że nawet duże banki dokonują jej zakupów i to w formie materialnej, magazynując ją w wynajętych tankowcach. Ciekaw jednak jestem, która agencja ratingowa odważy się obniżyć ocenę wiarygodności kredytowej Stanów Zjednoczonych. Abstrahując od tego, że takie posunięcie byłoby jak najbardziej racjonalne.

W przypadku miedzi sytuacja na pozór wydaje się podobna, jak z ropą naftową. Długoterminowa tendencja jest identyczna. Jednak okresowe wahania w jej przebiegu są znacznie większe, a z kształtu wykresu ceny surowca analitycy techniczni z pewnością skłonni byliby wyciągać wnioski o możliwym jej spadku. Jakie czynniki zwyciężą w tym przypadku, trudno przewidzieć. Wydaje się jednak, że notowania metalu będą reagowały silniej na doniesienia z gospodarki niż z rynków finansowych.

Z pewnością odwrotnie będzie w przypadku złota, które znów przeżywa złote chwile. W piątek przed południem za uncję kruszcu trzeba było płacić ponad 950 dolarów około 10% drożej, niż jeszcze w połowie kwietnia. Wówczas wydawało się, że spadek cen złota jest nieuchronny. A wydawało się tak głównie analitykom technicznym. Jak się okazało, nie mieli racji. Notowaniom złota pomaga słabnący dolar i rosnąca niepewność co do losów giełdowej koniunktury. Jeśli na rynkach akcji pojawi się większa korekta trwającego od początku marca wzrostu, niewykluczone, że za uncję złota znów trzeba będzie płacić około 1000 dolarów. Piątkowe popołudnie dało przedsmak możliwej dynamiki cen. Około godziny 15.00 za uncję kruszcu płacono nawet 961 dolarów.

Wieści z rynku

PKO BP lubi Rodzinę na Swoim W ciągu pierwszych czterech miesięcy roku PKO BP udzielił preferencyjnych kredytów w ramach rządowego programu Rodzina na Swoim o wartości ponad 413 mln zł. To pięciokrotnie więcej niż w tym samym okresie poprzedniego roku.

Niższe marże w Polbanku Polbank EFG obniżył marże kredytów hipotecznych udzielanych we wszystkich walutach. Skala obniżki jest zróżnicowana w zależności od parametrów kredytu.

Walutowe konta w Deutsche Bank Deutsche Bank rozszerza ofertę o możliwość prowadzenia kont oszczędnościowo-rozliczeniowych w jenach, dolarach australijskich, dolarach kanadyjskich, koronach czeskich, koronach duńskich, norweskich i szwedzkich oraz w forintach.

Lokata Pracująca z Deutsche Banku Oferowaną przez Deutsche Bank lokatę progresywna można założyć na 5,8 lub 11 miesięcy. Jej maksymalne oprocentowanie wynosi odpowiednio 6,25%, 6,5% oraz 7,25%. Kapitalizacja odsetek następuje w okresach miesięcznych. Minimalna kwota lokaty wynosi 10 tys. zł.

Alior startuje ze strukturami Alior Bank zaoferował swoje pierwsze produkty strukturyzowane. Są to dwuletnie struktury pozwalające zarabiać na wzroście i spadku indeksu WIG20. Mają one formę Bankowych Papierów Wartościowych, emitowanych przez Alior Bank.

Nowe warunki pożyczki w BPH Bank BPH wprowadził zmiany do oferty Pożyczki od Ręki i Pożyczki Personal Banking. W przypadku tej pierwszej okres kredytowania został wydłużony z 60 do 72 miesięcy, a w przypadku drugiej z 60 do 84 miesięcy.

Kalendarium wydarzeń nadchodzącego tygodnia

25.05.2009-29.05.2009

W tym tygodniu nie czeka nas specjalny natłok informacji i wydarzeń, ale kilka z nich może mieć istotne znaczenie dla rynków finansowych. Należą do nich z pewnością informacje dotyczące kondycji gospodarki. Tempo wzrostu PKB w Polsce w pierwszym kwartale roku poznamy dopiero w piątek. Tego dnia opublikowany będzie też komunikat dotyczący amerykańskiego PKB, a wcześniej, we wtorek, dane dotyczące dynamiki gospodarki niemieckiej. Jeśli chodzi o naszą gospodarkę, powinniśmy zanotować niewielki wzrost PKB. Zapowiedzi ewentualnego spadku dotyczą raczej II kwartału. Ale niepewność pozostaje i z pewnością na te dane będziemy czekać niecierpliwie.

We wtorek wpływ na nasz rynek może wywrzeć informacja o kwietniowej sprzedaży detalicznej i stopie bezrobocia. W marcu sprzedaż nieco spadła, oczekuje się, że w kwietniu nastąpił niewielki wzrost. Atmosferę na giełdach europejskich kształtować będzie informacja o zamówieniach w przemyśle w strefie euro.

Po środowym posiedzeniu Rady Polityki Pieniężnej raczej nie ma co spodziewać się zmian stóp procentowych. Powinny pozostać na niezmienionym poziomie 3,75%. Na obniżki nie pozwala dość wysoka inflacja.

Pod koniec tygodnia czeka nas nieco więcej informacji ze Stanów Zjednoczonych. W czwartek dane dotyczące rynku nieruchomości oraz zamówień na dobra trwałego użytku, w piątek drugie przybliżenie PKB w I kwartale oraz publikacja indeksu nastrojów w rejonie Chicago i indeksu Uniwersytetu Michigan. Każda z tych informacji jest w stanie wpłynąć na koniunkturę na rynkach na całym świecie.

Prognozy na przyszły tydzień

Początek tygodnia nie zapowiada większych emocji. Głównie z powodu święta w Stanach Zjednoczonych. Ale w ciągu następnych dni może dojść do bardziej zdecydowanych ruchów. Największe szanse na ożywienie będą pod koniec tygodnia. W końcu większość inwestorów czeka na sygnały dotyczące kondycji gospodarki. Ich nadzieje i obawy w tej kwestii mogą ulec weryfikacji w piątek. Ale i wcześniej nie musimy być skazani na nudę.

Roman Przasnyski Główny Analityk Gold Finance

Goldfinance
Dowiedz się więcej na temat: obniżenie | złoty | notowania | bank | złota | skazani | PKB | WIG | nastroje | scenariusz | Bilans | inwestorzy | USA | waluty | pożyczka
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »