Nieczynna giełda w Kijowie
Wczoraj, już drugi dzień z rzędu, nieczynna była giełda w Kijowie. Dopóki nie wyjaśni się sytuacja polityczna w kraju, rynek nie będzie działał, bo maklerzy nie są w stanie zrównoważyć gigantycznej podaży akcji - tłumaczy zarząd parkietu.
Notowania na giełdzie kijowskiej przerwano w poniedziałek po południu. Wczoraj giełda podjęła próbę przeprowadzenia sesji, ale ostatecznie z tego zrezygnowała. - Mamy taką sytuację, że nie jesteśmy w stanie zrównoważyć zleceń sprzedaży akcji - powiedziała Bloombergowi Anna Pogodina, rzecznik kijowskiej giełdy.
Pogodina podkreśliła, że w przypadku niektórych najbardziej płynnych spółek z rynku, takich jak zakłady energetyczne Centrenergo i Kyivenergo czy koncern chemiczny Concern Stirol, maklerzy w ogóle nie otrzymali zleceń kupna lub sprzedaży. Jeśli już takie zlecenia się pojawiały, to inwestorzy byli skłonni kupić walory po cenie zdecydowanie niższej od bieżącego kursu. W przypadku koncernu telekomunikacyjnego Ukrtelecom był to spadek o 50%, a w przypadku koncernu stalowego Zaporiżstal aż o 85%. Główny ukraiński indeks giełdowy w poniedziałek i wtorek nie był liczony. Od początku roku do ostatniego piątku zyskał jednak aż 105%. To reakcja rynku na bardzo dobre wyniki gospodarcze Ukrainy. W pierwszej połowie bieżącego roku wzrost PKB tego kraju wzrósł aż o 11%, najwięcej w całej Europie. Na II półrocze prognozy są równie optymistyczne.
Giełda i inwestorzy czekają na wyjaśnienie sytuacji politycznej. W Kijowie i innych miastach Ukrainy trwały wczoraj gigantyczne demonstracje zwolenników opozycyjnego kandydata na prezydenta Wiktora Juszczenki. Protestowali przeciw sfałszowaniu wyborów, które dało zwycięstwo popieranemu przez Moskwę Wiktorowi Janukowyczowi.