Niedostępny jak zagraniczny fundusz
Do zagranicznych funduszy inwestycyjnych obecnych na polskim rynku mogło wpłynąć nawet 100 mln euro - szacuje spółka Analizy Online. Podkreśla równocześnie, że inwestorzy mają bardzo utrudniony dostęp do tych funduszy, gdyż posiadają one niewielką sieć dystrybucji.
O tym, że o kontakt z zagranicznymi funduszami nie jest łatwo świadczy przykład funduszy Merril Lynch, które dostępne są tylko u dwóch dystrybutorów. Z kolei fundusze Franklin Templeton można nabyć u trzech przedstawicieli. Chętni na zakup produktów Jyske Bank muszą założyć konto bankowe w Kopenhadze. Fundusze austriackie są dostępne dla najbogatszych klientów. Fortis Bank oferuje wyłącznie osobom fizycznym tytuły uczestnictwa swoich subfunduszy, dostęp do zagranicznych funduszy jest też za pośrednictwem Nordea Banku. Dostępne są też przez dwóch pośredników fundusze World Investment Opportunities Funds.
Przeszkodą dla inwestorów może się okazać minimalna wysokość pierwszej wpłaty wymaganej przy inwestycji w zagraniczne fundusze. Zakup tytułów uczestnictwa wymaga wyłożenia od 200-300 euro do nawet kilku tysięcy dolarów lub euro.
Analizy Online szacują, że Fortis Bank zgromadził 5 mln zł w funduszu Fortis L Fund, Xelion do produktów Merrill Lynch zebrał około 11 mln USD, Deutsche Bank - kilkanaście mln USD do funduszy Merrill Lynch oraz Franklin Templeton, a Raiffeisen Bank ponad 21 mln euro.
Analitycy podkreślają, że zagraniczne produkty są ofertą przede wszystkim dla osób, które nie biorą pod uwagę ryzyka walutowego. Jeśli bowiem złoty umacnia się wobec waluty rozliczeniowej, inwestor musi liczyć się z ponoszeniem pewnych strat. Nowość na polskim rynku stanowią fundusze wypłacające dywidendy. Oznacza to, że wypracowane przez nie zyski nie są inwestowane, ale wypłacane inwestorom raz lub kilka razy w roku.
