Niekompletne oferty na futures

Podczas ostatnich zawirowań kursu złotego, część inwestorów aktywnych na rynku kontraktów terminowych na WIG-20 postanowiła spróbować swych sił na futures na dolara. Niestety, niektórych z nich spotkało spore rozczarowanie, gdyż nie wszystkie biura działające na rynku derywatów oferują możliwość przekazywania zleceń na ten segment rynku.

Podczas ostatnich zawirowań kursu złotego, część inwestorów aktywnych na rynku kontraktów terminowych na WIG-20 postanowiła spróbować swych sił na futures na dolara. Niestety, niektórych z nich spotkało spore rozczarowanie, gdyż nie wszystkie biura działające na rynku derywatów oferują możliwość przekazywania zleceń na ten segment rynku.

Z punktu widzenia inwestora wygląda to tak, jak gdyby broker na rynku kasowym oferował jedynie składanie zleceń na akcje z parkietu podstawowego i równoległego, ale już bez rynku wolnego, argumentując, iż cieszy się on małym zainteresowaniem. - Po co w takiej sytuacji mówić o rozwoju rynku kapitałowego, skoro na giełdzie funkcjonują pewne instrumenty, jednak niestety - pomimo formalnego dostępu - nie można z nich skorzystać - powiedział PARKIETOWI jeden z inwestorów.

Giełda chcąc spowodować wzrost popytu na kontrakty na waluty już dawno temu wstrzymała pobieranie opłaty w wysokości 5 zł (obecnie wynosi ona 4 zł) za otwarcie lub zamknięcie pozycji. Dotychczas działania te nie przyniosły, niestety, efektów (w każdym razie popularności kontraktów walutowych daleko do futures indeksowych), pomimo iż później przedłużano termin promocji.

Reklama

Głównym "straszakiem" dla inwestorów jest bowiem fakt, iż zyskami pochodzącymi z gry na kontraktach walutowych trzeba podzielić się z fiskusem. Wynika to stąd, iż kontrakty te, w myśl ustawy o publicznym obrocie, nie są papierami wartościowymi, a zatem nie obowiązuje zwolnienie podatkowe.

Niektórzy inwestorzy są jednak skłonni podjąć ryzyko, pogodzić się z tym faktem. - Przy dużych wahaniach, a zatem i wysokich spodziewanych zyskach, podatek można już wkalkulować i w ostateczności go zapłacić - stwierdził inwestor.

Nie zmienia to jednak faktu, iż takie głosy należą do nielicznych, a obroty - nawet w okresach spodziewanego spadku wartości naszej waluty są śladowe. - Trzeba przyznać, że zainteresowanie wśród inwestorów jest zdecydowanie mniejsze, niż się początkowo spodziewaliśmy. Dotyczy to zwłaszcza inwestorów instytucjonalnych, którzy - jak liczyliśmy - będą zainteresowani zabezpieczaniem pozycji, np. przy kredytach i transakcjach walutowych - powiedziała Anna Armatys, kierownik biura promocji i reklamy DM Penetrator, który znalazł się w grupie pierwszych czterech brokerów posiadających dwuletnie zezwolenia KPWiG na obrót prawami majątkowymi. Zdaniem Anny Armatys, broker myśląc poważnie o rozwijaniu swojej oferty powinien postarać się o taki produkt dla wygody klientów, niezależnie od tego, czy - przynajmniej na razie - nie cieszy się ona zainteresowaniem.

Z takiego też założenia wyszło kierownictwo DI BWE, który jako ostatni dołączył do grupy 14 brokerów oferujących obsługę kontraktów walutowych. - Chcemy przygotować kompleksową ofertę, umożliwiającą inwestorom pełny dostęp do rynku, pomimo iż zdajemy sobie sprawę, że przychody z tego tytułu są minimalne - powiedział PARKIETOWI Zbigniew Mazur, wiceprezes DI BWE. Z kolei Michał Seweryn z DM Elimar, któremu to brokerowi we wrześniu br. minie dwuletni okres zezwolenia, zapewnił, iż biuro będzie starać się o jego przedłużenie. - Są klienci, którzy się tym interesują i dla nich na pewno to zrobimy - zapowiedział Michał Seweryn.

Inwestorzy pozostałych biur raczej nie mogą liczyć na to, iż ich firmy szybko dołączą do grona firm posiadających zezwolenia. W Departamencie Domów Maklerskich KPWiG brak bowiem kolejnych wniosków, przedstawiciele przedsiębiorstw maklerskich zaś, z którymi rozmawiał PARKIET, twierdzą, iż ich klienci raczej nie wykazują większego zainteresowania nowym produktem.

W przeszłości zdarzył się nawet przypadek, iż jedno z biur wycofało złożony wcześniej wniosek o zezwolenie. - Wydatki z tego tytułu mogą nie zwrócić się nigdy. Być może większy ruch zacznie się wówczas, gdy będzie gotowa nowa ustawa o giełdach towarowych, na których takie kontrakty są znacznie popularniejsze - usłyszeliśmy w jednym z domów maklerskich.

Biuro maklerskie chcąc działać na rynku kontraktów terminowych musi wnieść na rzecz warszawskiej giełdy roczną opłatę w wysokości 5 tys. zł. Oprócz tego kwartalnie pobierana jest opłata za każdy terminal obsługujący ten segment rynku w wysokości 1,8 tys. zł. Opłaty dotyczą łącznie zarówno kontraktów na indeks, jak i na waluty. Najdroższe jest postępowanie przed Komisją Papierów Wartościowych i Giełd, która za wydanie zezwolenia pobiera 4,5 tys. euro (obecnie około 18,5 tys. zł). Chcąc zatem wystartować z ofertą na futures na waluty, biuro maklerskie musi się liczyć z poniesieniem dodatkowych kosztów rzędu 20 tys. zł.

Parkiet
Dowiedz się więcej na temat: biuro | waluty
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »