Niezbyt stresujący stress test
Przeprowadzanie inicjowanego przez rząd, a w tym przypadku nawet organ ponadrządowy stress testu przypomina chodzenie po linie. Z jednej strony celem przedsięwzięcia jest zapewnienie interesariuszy o dobrej kondycji finansowej. Rezultaty muszą upewnić rynek i opinię publiczną w ogóle, że banki mają dość kapitału, by stawić czoła wszelkim nadchodzącym turbulencjom.
Z drugiej strony, istnieje zagrożenie, że w przypadku gdy przyjęte scenariusze okażą się zbyt łagodne dla banków, inwestorzy mogą uznać, iż testy są jedynie próbami zmanipulowania opinii rynku, których prawdziwym celem jest przesłonięcie głęboko ukrytych problemów. W takim przypadku testy mogłyby w rzeczywistości tylko nasilić rynkowe zaburzenia. Obawiamy się, że zbliżająca się publikacja rezultatów europejskich stress testów zwiększy niepokój wśród graczy rynkowych właśnie ze względu na brak "stresujących" danych wejściowych. Na podstawie przekazanej nam niewielkiej ilości informacji spodziewamy się, że testy te wykażą takie same optymistyczne perspektywy dla sektora, jakie rok temu wykazały testy przeprowadzone w Stanach Zjednoczonych. Nawet scenariusz niekorzystny jest naszym zdaniem zdecydowanie zbyt optymistyczny. Nie zakłada się żadnych istotnych restrukturyzacji zadłużenia publicznego (ze stratą dla wierzycieli) ani ostrych wyhamowań gospodarczych, zaś powrót zaburzeń rynkowych uwzględnia się tylko w zakresie, z którym mieliśmy już do czynienia w maju - brakuje wreszcie wrażliwości płynnościowej banków.
Christiana Blaabjerga