Nowa koalicja groźna dla złotego
Złoty kończy dzień na poziomach zbliżonych do zamknięcia w czwartek, jednak umocnił się w porównaniu z piątkowym otwarciem. Piątek był kolejnym dniem spadku rentowności, choć nie były one tak duże, jak w ostatnich dniach.
Około 16.20 za euro płacono 3,81 zł wobec 3,8165 zł na otwarciu i 3,80 zł na zamknięciu w czwartek. Dolara wyceniano na 3,16 zł czyli na poziomie takim jak na otwarciu i czwartkowym zamknięciu.
Odchylenie od parytetu wynosiło 17,95 proc. po mocnej stronie. "Dzień nie kończy się tak źle, jak można było oczekiwać. Złoty umocnił się w ciągu sesji. Okazało się, że całe zamieszanie polityczne, jakie obserwowaliśmy w czwartek, nie miało trwałego wpływu na rynek" - ocenia Marek Wołos z TMS. Wołos dodał, że rynek walutowy podlega teraz trendom technicznym.
"Euro-złoty odbił się od poziomu 3,8250 zł za euro. Przy takiej wartości inwestorzy pozbywali się euro. Jednak po południu mieliśmy słabe dane o bilansie płatniczym i wynikach obrotów towarowych. Przypuszczamy, że złoty może się w związku z tym jeszcze osłabić" - powiedział Wołos.
Dane NBP Narodowy Bank Polski podał w piątek po południu, że deficyt w obrotach bieżących w listopadzie wyniósł 539 mln euro wobec deficytu 392 mln euro w październiku i 190 mln euro deficytu oczekiwanego przez analityków. Deficyt w obrotach towarowych wyniósł 368 mln euro wobec 35 mln euro deficytu w październiku.
"Pierwszy poziom oporu dla euro-złotego to 3,8250. Następny to 3,85 (zł za euro)" - dodał Wołos.
Na rynku długu kolejny dzień rentowności obligacji spadały, choć nie w takim stopniu, jak kilka dni wcześniej. Około 16.25 dochodowość papierów dwuletnich wynosiła 4,32 proc. wobec 4,36 proc. na otwarciu i 4,30 proc. w czwartek. W przypadku pięcioletnich papierów było to 4,68 proc. względem (odpowiednio) 4,72 proc. i 4,71 proc., a dziesięcioletnich 4,85 proc. wobec 4,85 proc. i 4,77 proc. "Sytuacja się uspokoiła. Obligacje mogą się umocnić, w poniedziałek (16 stycznia) mamy dane o inflacji" - powiedział PAP Piotr Kołuda z Banku BPH.
GUS poda dane o inflacji w grudniu w poniedziałek o 16.00. Rynek prognozuje w styczniowej ankiecie PAP, że roczny wskaźnik CPI w grudniu wyniósł średnio 0,8 proc. Szacunki wahały się od 0,6 proc. do 0,9 proc. Ekonomiści spodziewają się równocześnie miesięcznej deflacji na poziomie 0,2 proc. "Rentowności spadły, ale na rynku jest poczucie większego ryzyka. Poziomy (cen) są wyśrubowane. Jakieś zaskakujące informacje mogą spowodować duże ruchy" - dodał Kołuda.
NASZ KOMENTARZ: Według analityków na kurs polskiej waluty oddziałują dwie przeciwstawne siły. Z jednej strony istnieje potencjalne ryzyko, że partie populistyczne wejdą do rządu, co może postawić pod znakiem zapytania dalsze reformy fiskalne niezbędne do przyjęcia euro. Z drugiej strony, fundamenty gospodarcze są korzystne, a publikowane w przyszłym tygodniu dane makroekonomiczne zapewne wzmocnią oczekiwania na obniżkę stóp procentowych pod koniec tego miesiąca, co powinno przyciągnąć na rynek kapitał.