Nowa Wólczanka
Ponad 6 mln zł gotówki wygenerowała w ubiegłym roku Wólczanka. - To był czas restrukturyzacji. Mimo to nieźle sobie poradziliśmy - mówi prezes spółki Rafał Bauer.
Firma nie przedstawiła prognoz na ten rok. Zrobi to później. Teraz ryzykowałaby ich szybką zmianę.
Zakłady pod młotek
- Do końca I kwartału sprzedaż dwóch zakładów produkcyjnych w Wieruszowie i Opatowie może być faktem. Po tym, jak PARKIET podał informację na temat naszych planów, otrzymaliśmy mnóstwo ofert. Rozmawiamy z potencjalnymi inwestorami, z branży i nie tylko - mówi prezes.
Potwierdza, że zakład w Ostrowcu Św. zostanie w strukturach grupy (która nastawia się coraz mocniej na handel i rozbudowuje sieć sprzedaży), bo to "unikatowe aktywa". - Jest najlepszy, jeśli chodzi o jakość produkcji, w Europie. Po sprzedaży mogłoby się okazać, że kupowanie tam byłoby dla nas za drogie - mówi R. Bauer.
Prezes liczy, że wpływy z transakcji plus przychody ze sprzedaży siedziby w Łodzi pozwolą oddłużyć przedsiębiorstwo. Jego zobowiązania netto (długi odsetkowe minus środki pieniężne) na koniec 2004 r. wynosiły 14,9 mln zł. Na początku ubiegłego roku sięgały 23 mln zł, a ujawniony wczoraj zeszłoroczny budżet mówił o ich redukcji do 18,3 mln zł. Efekt jest lepszy od spodziewanego, bo w 2004 r. spółka wygenerowała 6,5 mln zł gotówki. Niemal tyle samo pochłonęły wydatki związane z restrukturyzacją. Najwięcej - 2,2 mln zł - Wólczanka musiała zapłacić, regulując raty i odsetki od obligacji (zadłużenie wobec BGŻ powstałe z tytułu gwarancji dla WLC Inwest).
Środki pieniężne na koniec 2004 r. wyniosły 7,35 mln zł. - To jest odpowiedź na pytanie, czy możemy być maszynką do zarabiania pieniędzy. Celem restrukturyzacji jest przecież podniesienie efektywności - komentuje R. Bauer. Realizuje strategię, która nosi nazwę "Nowa Wólczanka".
W ubiegłym roku spółka wypracowała 99 mln zł przychodów i 2,2 mln zł zysku netto (rok wcześniej miała straty). - Jeśli chodzi o przychody, zrealizowaliśmy założenia. Zysk netto przewidziany w budżecie to 2,4-2,8 mln zł. Zdarzenia jednorazowe powiększyły nasze koszty i pomniejszyły wynik o 4,4 mln zł - wyjaśnia prezes.
Góra zapasów
Najwięcej kosztowała firmę wyprzedaż zbędnych zapasów. - Utworzyliśmy wcześniej rezerwy, ale okazały się niewystarczające. Dodatkowo na wyprzedaży straciliśmy co najmniej 2 mln zł. Pozbyliśmy się 236 tys. koszul - to pokazuje skalę problemu. Gdybyśmy tego nie zrobili, moglibyśmy mieć kłopoty ze składowaniem nowych wyrobów - mówi prezes.
Spółka w ubiegłym roku wdrożyła system informatyczny w sklepach, który sprawia, że Wólczanka "widzi", co się sprzedaje, a co nie. - Dla przykładu: kiedyś produkowaliśmy koszule dla bardzo niskich osób z kołnierzykiem nr 46. Nikt ich nigdy nie kupował, ale sklepy nie odmawiały ich przyjmowania, bo nie one za to płaciły. Były dramatycznie "przetowarowane". Teraz to się zmienia. Nasz cel to 4-miesięczna rotacja produktów - wyjaśnia R. Bauer.
Inne zdarzenia jednorazowe to odprawy dla zwalnianych pracowników czy nakłady na "odświeżenie" wizerunku firmy (0,8 mln zł).
Euro już niestraszne?
Firma utraciła również część marży (głównie z przerobu uszlachetniającego) na skutek umocnienia się złotego. - Staramy się teraz, by przychody w euro były równoważone kosztami w euro. Osiągamy to, zwiększając produkcję własną i rozbudowując sieć sprzedaży. Stawki za materiały i czynsze najmu ustalane są we wspólnej walucie - informuje prezes. Różnica między średnimi miesięcznymi wpływami i wydatkami wynosiła w ubiegłym roku 0,24 mln euro. W tym ma spaść do 0,1 mln euro. Kurs euro prognozowany na zeszły rok to 4,7 zł, na ten rok - 4,1 zł (teraz oscyluje na poziomie około 4 zł).