Obrót akcjami załogi PZU wymyka się spod kontroli

Na marginesie sporów głównych akcjonariuszy PZU powstał niepubliczny, więc nie uregulowany, rynek obrotu akcjami pracowniczymi, wartymi łącznie 1 mld zł. Skorzystali z tego oszuści, którzy na podstawie fałszywych dokumentów sprzedali około 20 tys. akcji PZU. Sprawę badają prokuratura i KPWiG.

Na marginesie sporów głównych akcjonariuszy PZU powstał niepubliczny, więc nie uregulowany, rynek obrotu akcjami pracowniczymi, wartymi łącznie 1 mld zł. Skorzystali z tego oszuści, którzy na podstawie fałszywych dokumentów sprzedali około 20 tys. akcji PZU. Sprawę badają prokuratura i KPWiG.

Na prywatnym rynku obrotu akcjami pracowniczymi PZU przepływają ogromne pieniądze, spotykają się ze sobą drobni cwaniaczkowie i największe w kraju instytucje finansowe, a wszystko odbywa się przy opuszczonej kurtynie. Nic dziwnego, ponieważ ten nie uregulowany w żaden sposób rynek dotyczy akcji wartych, według ceny rynkowej, około 1 mld zł. Z takiej okazji wcześniej czy później musieli skorzystać oszuści.

- Na podstawie sfałszowanych dokumentów ktoś uzyskał w Bankowym Domu Maklerskim PKO BP zaświadczenie depozytowe o własności akcji i później sprzedał te walory. W rezultacie ich prawowici właściciele nie mogą na razie nimi dysponować. Dotyczy to kilkunastu osób - twierdzi osoba związana z rynkiem akcji.

Reklama

Sprawa wywołała spore zamieszanie wśród firm zajmujących się skupem i dalszym handlem akcjami towarzystwa. Część z nich oskarża Bankowy Dom Maklerski, będący depozytariuszem akcji PZU, o brak należytej staranności w wykonywaniu obowiązków.

- BDM utracił kontrolę nad obrotem akcjami PZU. W rezultacie w obrocie znalazły się akcje, które nie zostały sprzedane przez pierwotnego właściciela. Stało się tak, bo nie było prawidłowej weryfikacji dokumentów. W rezultacie zdarzają się sytuacje, że BDM odmawia właścicielom akcji prawa do obrotu. Wszystko to świadczy o niefrasobliwości i doprowadziło do zerowej pewności obrotu - twierdzi właściciel pokaźnego pakietu akcji spółki.

Kłopotliwa kontrola

Sprawą zajmują się już prokuratura warszawska na Mokotowie oraz Komisja Papierów Wartościowych i Giełd, nadzorująca działanie domów maklerskich.

- Komisja prowadzi postępowanie w tej sprawie - twierdzi Mirosław Kachniewski, rzecznik KPWiG.

Do czasu zakończenia postępowania BDM PKO BP nie chce komentować i udzielać na ten temat żadnych informacji.

- Nie ma jednak mowy o utracie przez biuro kontroli nad akcjami PZU - tłumaczy pracownik BDM, odpowiadający za dział zajmujący się obsługą depozytu akcji towarzystwa.

Problem dotyczy bowiem ponoć tylko około 20 tys. akcji towarzystwa spośród ponad 12,9 mln wydanych pracownikom. Sprawy nie komentuje też PZU.

- Ponieważ zajmują się nią odpowiednie organy, musimy poczekać na efekt ich pracy Ń twierdzi Anna Garwolińska, rzecznik PZU.

Fikcyjna blokada

Na podstawie ustawy o prywatyzacji i komercjalizacji przedsiębiorstw państwowych w rękach pracowników znalazło się niecałe 15 proc. akcji PZU, czyli nieco ponad 12,95 mln sztuk. Przez dwa lata - do 10 listopada 2001 r. - nie mogły być one zbywane. Mimo to pośrednicy oraz instytucje finansowe zwietrzyły interes i szybko opracowały sposób na kupno tych akcji. Popyt napędzały kolejne konflikty między Skarbem Państwa a Eureko, zdeterminowanym do kupna walorów PZU niemal za każda cenę. W momencie, gdy paneuropejski holding zgodził się na skup akcji pracowniczych za 116,5 zł za walor, wydawało się, że staną się one kopalnią złota.

Transakcje między kupującymi a pracownikami odbywały się na podstawie umowy przedwstępnej. Sprzedający otrzymywał zadatek, zwykle będący ceną finalną. Na akcjach dokonywany był zastaw, a kupujący na podstawie pełnomocnictwa dokonywał blokady akcji w Bankowym Domu Maklerskim. Ceny kształtowały się na poziomie od 55 do nawet 90 zł za walor, w zależności od aktualnej perspektywy upublicznienia towarzystwa lub skupu akcji przez Eureko. W praktyce skupem akcji PZU zajmowały się powoływane specjalnie w tym celu spółki, które często korzystały z często starszych lub emerytowanych pracowników towarzystwa. Nikt nie wiedział, ile akcji zmienia właściciela.

W rękach banków

Po 10 listopada BDM PKO BP został zalany falą klientów chcących zarejestrować zawarte wcześniej transakcje. Tylko bowiem biuro może dokonać przeniesienia własności akcji, wpisać je do rejestru i wydać świadectwo depozytowe, będące de facto jedynym namacalnym dowodem własności. W listopadzie i grudniu dziennie rejestrowano ponad kilkaset transakcji w całej Polsce. Rozpoczął się też normalny obrót akcjami towarzystwa na podstawie umów cywilnoprawnych, a zainteresowanie nadal było duże. BDM PKO BP świadczył też usługi brokerskie związane z tym obrotem.

Według nieoficjalnych informacji ,,PB'', do dzisiaj około 30 proc. pracowników PZU sprzedało akcje. Na rynku znalazło się więc około 4 mln walorów towarzystwa, o rynkowej wartości bliskiej 300 mln zł. Część z nich została skupiona przez duże instytucje finansowe, które jednak nie chcą chwalić się zakupami. Według naszych informacji, są wśród nich takie banki, jak: BRE Bank, Citibank, Societe Generale, LG Petro Bank.

Pracownicy przekombinowali

W tej sytuacji najbardziej zdezorientowani są pracownicy PZU. Nie wiedzą, czy sprzedawać już teraz akcje, których cena spadła ostatnio nawet do 59 zł, czy czekać na odpływającą w siną dal ofertę 116,5 zł od Eureko, czy może wierzyć Wiesławowi Kaczmarkowi, ministrowi skarbu, że w 2003 r. akcje PZU znajdą się na giełdzie. W rezultacie podpisują nierzadko różnego rodzaju umowy z pośrednikami, zmieniają zdanie, a na ich zachowanie psioczą instytucjonalni kupcy akcji i pracownicy BDM. Władze PZU starają się uspokajać pracowników i doradzają niepodpisywanie żadnych umów.

- Prezes Zdzisław Montkiewicz zapewnia, że toczą się obecnie rozmowy z pracownikami dotyczące układu zbiorowego, który ma zostać wkrótce podpisany. Jego częścią będzie pakiet socjalny i sprawa akcji pracowniczych - twierdzi Anna Garwolińska.

Kwestia akcji pracowniczych ma jeszcze jeden - szerszy kontekst. Może się bowiem zdarzyć, że nim Wiesław Kaczmarek ułoży się z Eureko, u jego boku wyrośnie drugi partner, który zdołał skupić na rynku nawet 10 proc. akcji towarzystwa.

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: PKO BP SA | PZU SA | Eureko | instytucje | oszuści | pracownicy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »