Od kilku miesięcy GPW na stratach

Warszawska Giełda Papierów Wartościowych od kilku miesięcy notuje straty finansowe - przyznaje prezes Wiesław Rozłucki. Sytuację finansową GPW pogarsza niski poziom obrotów przy jednoczesnej konieczności obniżania pobieranych opłat.

Warszawska Giełda Papierów Wartościowych od kilku miesięcy notuje straty finansowe - przyznaje prezes Wiesław Rozłucki. Sytuację finansową GPW pogarsza niski poziom obrotów przy jednoczesnej konieczności obniżania pobieranych opłat.

Choć koszty działalności GPW pozostają na w miarę stałym poziomie, to przy malejących przychodach rosną straty.

Giełda coraz boleśniej odczuwa efekty trwającej już od dwóch lat bessy i dramatycznego spadku zainteresowania inwestowaniem. Chcąc zmniejszyć koszty operowania na publicznym rynku kapitałowym, GPW już wielokrotnie obniżała opłaty pobierane od obrotu. Niestety, nie przyniosło to specjalnych efektów. Obroty spadają, a wraz z nimi maleją przychody z prowizji za przeprowadzane transakcje.

Ryszard Czerniawski, wiceprezes zarządu, niechętnie wypowiada się o finansach GPW. Przyznaje jednak, że obecnie giełda jest na minusie, i to - jak się wyraził - znaczącym. - Obniżyliśmy stawki naszych opłat zarówno od obrotu, jak i od samych emitentów. Do tego doszła bardzo mała aktywność inwestorów w kwietniu i maju - przyznaje Ryszard Czerniawski. Według niego - nie jest jednak tak źle. - Zapewniam, że fundamenty finansowe giełdy są solidne - twierdzi. Fundamenty zaś w dużej mierze opierają się na skumulowanych zyskach giełdy z lat poprzednich. Pieniądze te lokowane są w sposób bezpieczny i przez lata przynosiły poważne zyski z odsetek. Ostatnio jednak stopy procentowe spadają i nie da się ukryć, że musi to odczuć również giełda. Spadek przychodów finansowych jest najprawdopodobniej na tyle istotny, że nie pokrywa nawet strat generowanych z działalności podstawowej. Wiceprezes Czerniawski komentuje to jedynie w ten sposób, że z odsetkami jest różnie.

Reklama

Straty generowane przez GPW mogą fatalnie zaciążyć na negocjacjach w sprawie faktycznego sojuszu naszego parkietu z którąś z rozwiniętych giełd zachodnioeuropejskich. Nadal bardzo niskie są obroty. Np. wczoraj (miejmy nadzieję, że głównie za przyczyną meczu piłkarskiego) nie przekroczyły nawet 100 mln zł.

Pogarszająca się sytuacja GPW jest jednak niczym w porównaniu z bardzo złą sytuacją domów maklerskich. O tym, w jak fatalnej kondycji - także psychicznej - pozostaje rynek, świadczy ton rozmów sobotniego zjazdu Związku Maklerów i Doradców. Żartowano na nim, iż sukcesem ZMiD jest fakt, że Związek w ogóle jeszcze istnieje...

Rynek kapitałowy, a wraz z nim także GPW, płacą niezwykle wysoką cenę za zapaść gospodarki. Głównym powodem jej obecnego dramatu jest fakt, iż w ostatnich latach na giełdzie arcytrudno było cokolwiek zarobić. Zaniedbania i arogancja odpowiedzialnych za rynek urzędników i polityków w tym wypadku schodzą na drugi plan. Giełdzie potrzebny jest sukces - wielomiesięczna hossa, oparta na oczekiwaniach dobrych wyników spółek. Coś, co przekona Polaków, że na parkiecie znowu można zarabiać. Niezdarna polityka gospodarcza sprawia jednak, że na takie fundamenty przyjdzie nam jeszcze poczekać. Zarówno inwestorom, jak i samej GPW pozostaje więc trzymać kciuki, za spekulacyjne ożywienie. Tak, by gracze zaczęli zarabiać, a giełda inkasować większe prowizje od obrotu. Optymista może także powiedzieć, że wcale nie jest tak źle. Bo trudno wyobrazić sobie, by było jeszcze gorzej...Więc, będzie już tylko lepiej?

Parkiet
Dowiedz się więcej na temat: GPW | Wiesław Rozłucki
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »