Oferta PKN jest, bo po prostu musi być

Ministerstwo Skarbu Państwa oraz Nafta Polska w końcu ujawniły wczoraj oficjalnie, jak zamierzają przeprowadzić drugą ofertę publiczną Polskiego Koncernu Naftowego. Wiele już wiemy, ale transakcji nadal towarzyszy wiele znaków zapytania.

Ministerstwo Skarbu Państwa oraz Nafta Polska w końcu ujawniły wczoraj oficjalnie, jak zamierzają przeprowadzić drugą ofertę publiczną Polskiego Koncernu Naftowego. Wiele już wiemy, ale transakcji nadal towarzyszy wiele znaków zapytania.

Pisaliśmy już, że chyba żadna oferta prywatyzacyjna nie była do tej pory przygotowywana w tak zawrotnym tempie - jeszcze większym, niż sprzedaż pierwszej części akcji tego samego PKN jesienią ubiegłego roku. Można zrozumieć powody tego pośpiechu. Z jednej strony budżet państwa jest w potrzebie, a więc trudno pogardzić wpływami z szykowanej transakcji, szacowanymi na ponad 2,5 mld zł. Zwłaszcza w sytuacji, gdy MSP może mieć kłopoty ze sfinalizowaniem kilku innych prywatyzacji. Zwróćmy w tym miejscu uwagę choćby na przedłużającą się sprzedaż Elektrowni Rybnik, udział tylko jednego inwestora branżowego w przetargu na pakiet akcji Orbisu czy odpływającą w przyszłość sprzedaż kolejnego pakietu akcji PZU grupie Eureko.

Reklama

Jednocześnie - i na to liczono, gdy zaplanowano transakcję - przełom czerwca i lipca miał być ostatnim w miarę spokojnym momentem politycznym do przeprowadzenia dużej oferty publicznej (przed jesiennymi wyborami prezydenckimi, a wkrótce potem wielomiesięczną kampanią parlamentarną). Teraz już wiadomo, że o spokoju w polityce nie ma co marzyć, ale MSP tym bardziej musi spieszyć się z doprowadzeniem do końca dużych projektów prywatyzacyjnych.

Pozostaje jednak pytanie, czy nie jest jeszcze za wcześnie na sprzedawanie PKN? Resort skarbu zachowuje się jak rasowy handlowiec i tłumaczy, że chce teraz zaspokoić popyt, który inwestorzy ujawnili na jesieni. Krytycy oferty twierdzą jednak, iż zbyt mało czasu upłynęło od połączenia Petrochemii Płockiej z CPN oraz wprowadzenia pierwszej transzy akcji PKN na giełdę, by nowe kierownictwo mogło wykazać się efektami realizowanej strategii. Najwięksi złośliwcy mówią, że wprowadzenie marki Orlen i zainwestowanie w tworzącą się Telewizję Familijną to za mało, by olśnić zachodnich analityków i inwestorów. Jeśli coś może ich ucieszyć, to takie informacje, jak środowa zapowiedź zarządu PKN o oczekiwanej od dawna poważniejszej redukcji zatrudnienia.

Sukces oferty w największym stopniu zależy oczywiście od ostatecznej ceny emisyjnej. Tym razem oferujący nie dali dużym inwestorom kierunkowych widełek ceny emisyjnej - to instytucje będą musiały zdecydować, ile chcą płacić za akcje PKN. Wczoraj na fali ogólnego optymizmu giełdowe notowania Orlena wzrosły o ponad 3 proc., do 22,20 zł. Analitycy obstawiają jednak, że cena emisyjna osiągnie 20-21 zł. Może być jednak jeszcze niższa, gdyż inwestorzy oczekują zauważalnego dyskonta od ceny rynkowej.

Konkurencja z branży inwestycyjnej chętnie podważa siły i możliwości (tzw. selling force) banków organizujących ofertę PKN. Rzeczywiście, ani austriacki bank inwestycyjny CA IB ani biuro maklerskie Wielkopolskiego Banku Kredytowego nie należą do liderów w swoich branżach, zaś amerykański Lehman Brothers nie ma na koncie żadnej transakcji na polskim rynku. Ale nie znaczy to oczywiście, że oferta PKN jest z góry skazana na porażkę.

Wiele natomiast zależy od sposobu, w jaki zarząd PKN zaprezentuje swoją firmę na spotkaniach z zachodnimi analitykami. Jeśli menedżerowie wypadną przekonująco - fundusze kupią akcje naszej spółki, choćby ze względu na jej wielkość i znaczenie dla polskiej gospodarki. W przeciwnym razie zarządzający funduszami przypomną sobie o polskim rządzie mniejszościowym i poszukają inwestycji na bardziej stabilnych rynkach.

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: Po prostu | MSP | skarbu | Ministerstwo Skarbu Państwa
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »