Oferta publiczna klubów ma szanse powodzenia

Specjaliści twierdzą, że wejście klubów piłkarskich na giełdę to dobry pomysł. Skorzystają na tym zarówno spółki, jak i sama giełda. Podstawowy warunek to jednak przekonanie inwestorów, że na tym biznesie też można zarobić.

Specjaliści twierdzą, że wejście klubów piłkarskich na giełdę to dobry pomysł. Skorzystają na tym zarówno spółki, jak i sama giełda. Podstawowy warunek to jednak przekonanie inwestorów, że na tym biznesie też można zarobić.

Już trzy kluby piłkarskie deklarowały, że chcą zdobyć pieniądze na rozwój za pośrednictwem rynku akcji. W środę swoje plany upublicznienia Wisły Kraków ujawnił Bogusław Cupiał, główny udziałowiec klubu.

Bogusław Cupiał proponuje transakcję wymienną: w zamian za wycofanie z GPW spółki Telefoniki Kable, której także jest głównym udziałowcem, na rynek ma wejść Wisła.Wcześniej o wejściu na giełdę wspominali już właściciele Legii i Lecha. Zdaniem osób związanych zarówno z piłką, jak i giełdą, taki mariaż mógłby przynieść obu stronom korzyści. Nie wszystko jednak rysuje się w różowych kolorach. Ogromnym problemem sportowych spółek akcyjnych jest bardzo trudna sytuacja finansowa.

Reklama

Tymczasem nikt, poza grupą najwierniejszych kibiców, nie kupi akcji potencjalnych bankrutów. Analitycy i władze giełdy podkreślają, że kluby muszą wykazać, w jaki sposób można na tym zarobić. Muszą też ujawnić stan finansów i czynniki ryzyka działalności.

Jak na zachodzie

Szlaki rodzimym klubom przetarły europejskie potęgi futbolowe z Manchesterem United na czele.- Przykłady z zachodnich giełd, gdzie notowane są największe kluby piłkarskie świadczą, że jest to bardzo perspektywiczny kierunek rozwoju tego rodzaju spółek. Pośrednio GPW już istnieje w polskiej piłce poprzez chociażby Amicę lub Groclin - mówi Bogusław Taźbirek, analityk PBK AM.Cel emisji to oczywiście pozyskanie środków na inwestycje.- Dzięki wprowadzeniu akcji na giełdę kluby wzmocnią się kapitałowo. Pieniądze mogą przeznaczyć na inwestycje w infrastrukturę i zakup lepszych zawodników - wskazuje Bartosz Ostafiński, analityk BDM.Upublicznienie klubów piłkarskich przyczyniłoby się do zwiększenia przejrzystości rodzimego futbolu. To z kolei przyciągnęłoby kolejnych inwestorów.

Z miłości

Ogromne korzyści z upublicznienia piłkarskich klubów może mieć też sama GPW. Dzięki temu rynek akcji zaistnieje w świadomości ludzi, którzy nie mają z nim na razie nic wspólnego. Jedna udana emisja akcji klubu sprawi, że rynek pozyska nawet kilkadziesiąt tysięcy nowych drobnych inwestorów w gronie ludzi emocjonalnie związanych z Wisłą Kraków, Legią Warszawa czy Lechem Poznań. Sami kibice też mogą na tym skorzystać. Kupując akcje swojego ulubionego klubu mogą uzyskać realny wpływ na jego zarządzanie. Na razie jednak kibice podkreślają, że będą traktować taką inwestycję sentymentalnie. - Chętnie kupię akcje Wisły. Nie znam się na giełdzie, więc nie potraktuję tej inwestycji jako okazji do zbicia kapitału. Po prostu chciałbym być posiadaczem części majątku Wisły. Jeżeli chodzi o innych kibiców, to myślę że jeżeli tylko będą mieli wolne środki, to z pewnością kupią akcje Wisły - mówi Rafał Oramus, redaktor naczelny serwisu wislakrakow.com

Wiesław Giler, redaktor naczelny tygodnika "Nasza Legia" mówi wprost, że posiadanie akcji ukochanego klubu byłoby nobilitacją. - Jeżeli dojdzie do emisji akcji Legii Warszawa i klub wejdzie na GPW to oczywiście kupię akcje. Nie mam wątpliwości, że pozostali kibice również chcieliby posiadać pewną, choćby nawet minimalną część majątku Legii. Inwestycji nie traktowałbym jako biznes, lecz wyłącznie w kategoriach sentymentalnych. Myślę, że debiut Legii Warszawa z pewnością doprowadziłby do szerszego zainteresowania giełdą wśród ludzi do tej pory nie związanych z rynkiem kapitałowym - dodaje Wiesław Giler.

Piłkarski poker

Wejście na giełdę nie będzie dla klubów jedynie sielanką. Trudna sytuacja finansowa jest ich największą bolączką. Tymczasem ujawnienie w prospekcie stanu finansów i czynników ryzyka działalności, jest jednym z wielu warunków dopuszczenia do publicznego obrotu. - Myślę, że zanim akcje futbolowych spółek trafią na parkiet, czeka je jeszcze długa droga. Przede wszystkim wielką niewiadomą jest ich sytuacja finansowa. Podejrzewam, że nie jest ona najlepsza. Podstawowe źródło przychodów klubów, czyli sprzedaż biletów, jest bardzo płytkie. Tymczasem np. Manchester United jest potężnym przedsiębiorstwem czerpiącym dochody zarówno z biletów, sprzedaży przeróżnych gadżetów, a nawet własnego cateringu - dodaje analityk BDM. Specjaliści zaznaczają, że sportowe spółki akcyjne czeka reforma i radykalna zmiana modelu biznesowego. Jeżeli nie przyłożą do tego należytej wagi, podzielą los wielu spółek które weszły na rynek akcji na fali internetowej hossy, a teraz są bankrutami. - Wejście klubów na giełdę byłoby moim marzeniem. Wreszcie poznalibyśmy prawdziwą sytuację klubów. Wzorujemy się na Manchesterze, jednak trzeba mierzyć siły na zamiary. W przypadku tego klubu działalność oparta jest na biznesplanie. Tymczasem nasze kluby działają na "wariackich papierach". Transfery i gaże piłkarzy polskich klubów przewyższają budżety. Jeśli giełda je przyjmie, uzna że działają one według rachunku ekonomicznego, a na razie nie ma to nic wspólnego z rzeczywistością - mówi Jan Tomaszewski, były reprezentant Polski.

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: kluby | Bogusław | kibice | Warszawa | GPW | wejście | specjaliści | piłkarskie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »