PGNiG: Polska jest przygotowana na kryzys
Magazyny gazu w Polsce wypełnione są w 90 proc. Będą one zatłaczane do ok. 98 proc., wymogi techniczne zakładają bowiem około 2-proc. bufor. PGNiG ma zakontraktowane 4,5 mld m sześc. gazu, który sprowadzać będzie przez gazociąg Baltic Pipe. Do tego dochodzą dostawy LNG przez gazoport w Świnoujściu oraz przez terminal w Kłajpedzie. PGNiG zamierza też rezerwować maksymalne moce terminala pływającego w Gdańsku, który ma zostać wybudowany za trzy lata.
- Polska była dobrze przygotowana na kryzys - ocenił wiceprezes PGNiG Przemysław Wacławski. Odniósł się w ten sposób do poziomu wypełnienia magazynów, ale też dywersyfikacji dostaw błękitnego paliwa.
Gazociąg Baltic Pipe, który zostanie uruchomiony jesienią, a w pełnej przepustowości zacznie działać od stycznia 2023 roku, będzie tłoczyć gaz z własnych koncesji PGNiG. Przedstawiciele spółki szacują, że na tę chwilę produkcja PGNiG wynosi ok. 3 mld m sześc. rocznie, ale w perspektywie 2027 r. wzrośnie do 4 mld m sześc. Jeśli do tego dodać gaz produkowany przez Lotos oraz kontrakt zawarty z Orstedem, gazociągiem sprowadzone może zostać łącznie 4,5 mld m sześc. rocznie.
Tymczasem całkowita przepustowość gazociągu wynosi 10 mld m sześc. rocznie. - Dlaczego nie wypełniamy całej przepustowości? Otóż gdybyśmy chcieli odpowiedzieć pozytywnie na każdy interkonektor w celu maksymalizacji sprowadzania gazu, moglibyśmy zdublować ilość gazu sprowadzanego względem tego, czego potrzebujemy. Dywersyfikacja to możliwość wyboru, a nie wykorzystanie każdego kierunku na maksymalnym poziomie - powiedział Robert Perkowski, wiceprezes PGNiG.
Spółka zabezpiecza też dostawy na krajowy rynek, sprowadzając LNG drogą morską z różnych kierunków. Teraz gazoport w Świnoujściu wykorzystany jest praktycznie maksymalnie. W toku są negocjacje dotyczące kolejnych kontraktów na zakup gazu skroplonego. Dlatego PGNiG zainteresowane jest też rezerwacją maksymalnej przepustowości terminalu pływającego w Kłajpedzie, który ma powstać na koniec 2025 r. Obecne plany zakładają, że jego moc wyniesie ok. 6 mld m sześc. rocznie.
Niezależnie od tego firma kontraktuje zakupy poprzez terminal w litewskiej Kłajpedzie. Pierwsza dostawa tą drogą została już zrealizowana. Było to możliwe dzięki otwarciu połączenia gazowego między Polską a Litwą. Działa ono od 1 maja. W planach są kolejne dostawy LNG z tego kierunku.
Spółka kontynuuje także produkcję krajową, która wynosi niespełna 4 mld m sześc. rocznie. Do tego dochodzą interkonektory z Niemcami, Czechami, Słowacją i Litwą. Wszystko to daje Polsce możliwość zabezpieczenia dostaw nawet w tak trudnych warunkach jak obecne.
Mimo bardzo dobrych wyników zarząd PGNiG zdecydował, że nie będzie wypłacał dywidendy za zeszły rok. Ostrożność wynika z trudnej, niepewnej sytuacji na rynku gazu. Spółka w związku z wysokimi cenami surowca notuje bardzo dobre wyniki w segmencie wydobycia, ale z drugiej strony by zapewnić dostawy na krajowy rynek, zmuszona jest kupować też surowiec na rynku, by zapewnić dostawy do kraju. Wszystko to oznacza zwiększone zapotrzebowanie na kapitał obrotowy.
Liczy się z tym, że ceny paliwa mogą rosnąć w kolejnych miesiącach roku. - Mamy wojnę za wschodnią granicą, gaz z Gazpromu nie płynie do Polski od końca kwietnia. Nie wiemy, jaka będzie sytuacja na rynku europejskim. Oczy wszystkich odbiorców zwróciły się w stronę LNG, ale nie ma wystarczającej infrastruktury, by zapewnić dostawy do Europy na odpowiednim poziomie. Z dnia Amerykanie nie są w stanie wysłać dużo większych wolumenów, ograniczona jest liczba statków, które mogą przewozić ładunki. Przy tym wszystkim nie wiemy, jak zachowa się Gazprom, jak reagować będą ceny na rynkach gazu w Europie. Dlatego nie rekomendujemy wypłaty dywidendy - mówił Perkowski.
Przedstawiciele spółki oceniają, że gdyby Gazprom przestał tłoczyć gaz również do Niemiec, cena surowca w Europie jeszcze bardziej by wzrosła. Ale z drugiej strony drastyczny wzrost cen może przełożyć się na spadek popytu ze strony przemysłu. Tak więc w jakiejś mierze rynki będą dostosowywały się do aktualnej sytuacji rynkowej.
Pomagajmy Ukrainie - Ty też możesz pomóc!
Pod koniec kwietnia Gazprom wstrzymał przesył gazu do Polski, argumentując to faktem, że PGNiG nie chciał regulować płatności w rublach, jak domagała się tego strona rosyjska. Polska spółka dokonała przelewów zgodnie z zapisami kontraktowymi. Przedstawicieli firmy pytano, co stało się z przelanymi środkami. - Nie będę tego komentować, ale pragnę zapewnić, że pieniądze się nie zgubiły - uspokajał Perkowski.
Monika Borkowska