PKN weryfikuje nakłady na Rafinerię Gdańską

Bez względu na wynik przetargu na zakup 75 proc. udziałów Rafinerii Gdańskiej, nowy inwestor będzie musiał wysupłać setki milionów dolarów na inwestycje. Jeśli w wyścigu zwycięży Orlen, może się okazać, że wydatki te zostaną uszczuplone.

Bez względu na wynik przetargu na zakup 75 proc. udziałów Rafinerii Gdańskiej, nowy inwestor będzie musiał wysupłać setki milionów dolarów na  inwestycje. Jeśli w wyścigu zwycięży Orlen, może się okazać, że wydatki te zostaną uszczuplone.

Paweł Olechnowicz, prezes Rafinerii Gdańskiej (RG), wskazuje, że najważniejsza dla rozwoju spółki jest budowa tzw. instalacji IGCC, bez której RG nie będzie mogła po 2005 r. spełnić nowych norm UE dotyczących czystości produkowanych paliw. Według niego, realizacja projektu - wraz z instalacjami towarzyszącymi - ma kosztować 540 mln USD (2,2 mld zł). W pojedynkę spółka nie podoła temu zadaniu, stąd oferty współpracy wysłane do 20 firm. Na zaproszenie odpowiedziało kilka (np. Shell i EBOR), jednak nie było wśród nich PKN Orlen, który miał być osią spinającą realizację całego przedsięwzięcia. Dlaczego? Zdaniem Orlenu, to proste.

Reklama

- Nasz udział w budowie IGCC miał być magnesem przyciągającym innych partnerów. Nie mogliśmy jednak zaangażować swoich środków w sytuacji, gdy zarząd RG proponował nam 15-proc. udział w tym przedsięwzięciu - mówi osoba z kierownictwa PKN Orlen.

Szef RG nie potwierdza takiego scenariusza wydarzeń.

Mniejsze inwestycje

Przedstawiciel Orlenu twierdzi jednak, że jeśli Orlenowi uda się kupić akcje Rafinerii Gdańskiej, będzie realizował - choć na innych zasadach - projekt IGCC.

- Wiele wskazuje na to, że koszty budowy można obniżyć nawet o 40 proc., wykorzystując przy tym inną technologię - twierdzi nasz rozmówca.

Według niego, Orlen chce również w Gdańsku kontynuować wiele innych pomysłów rozwojowych, a wśród nich wzrost mocy przerobowych z 4,5 do 6 mln ton ropy rocznie.

- Co prawda rozbudowujemy własne instalacje w Płocku, ale istnieje możliwość zwiększenia eksportu paliw z Gdańska. Inwestycja kosztowałaby jedynie 150 mln zł - podkreśla.

Zbieżne są opinie obu firm w kwestii budowy instalacji kompleksu krakingu katalicznego, której koszt zarząd RG szacuje na 350 mln USD (ponad 1,2 mld zł). Realizacja tego projektu umożliwi, zdaniem naszego rozmówcy z PKN, produkcję 100 tys. ton propylenu, którego po 2005 roku w Polsce będzie brakowało.

Orlen ograniczy natomiast program rozwoju sieci stacji paliw RG.

- Wydawanie na ten cel 130 mln USD - jak to proponował Rotch Energy - nie ma sensu - dodaje menedżer z Płocka.

Wygórowana cena

Orlen twierdzi, że wejście do RG pozwoli mu m.in. na zdobycie rynku na północy Polski czy zwiększenie eksportu paliw. W związku z deklarowaną wolą poniesienia nakładów inwestycyjnych, chce jednak - jak wytrawny gracz - wynegocjować dobrą cenę za wejście. Punktem wyjścia jest kwota 274 mln USD (1,1 mld zł), czyli tyle, ile obiecywali Brytyjczycy w konsorcjum z Łukoilem.

- To wygórowana cena. Kondycja finansowa RG nie jest najlepsza, firma ma problemy energetyczne i mały rynek zbytu. To może przemawiać za obniżeniem ceny - przekonuje przedstawiciel PKN.

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: nakłady | Gdańska | Orlen
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »