Po wczorajszych spadkach

Analitycy twierdzą, że możemy zapomnieć o powrocie hossy na warszawską giełdę.

Analitycy twierdzą, że możemy zapomnieć o powrocie hossy na warszawską giełdę.

Dzień 8 marca, tradycyjnie obchodzony jako święto kobiet, wśród inwestorów giełdowych wywołuje strach. Jest uważany za symboliczny koniec okresów wielkiej hossy z 1994 i 2000 r. Właśnie dziś wypada koniec kolejnego sześcioletniego cyklu. Indeksy spadały już wczoraj. WIG20 tracił w trakcie handlu nawet 3,5 proc. Z kolei spadek WIG przekraczał 3 proc. Na rynku walutowym również było nerwowo. Złoty wyraźnie osłabł wobec zachodnich walut, co dotychczas nie było dla giełdy dobrym sygnałem. Wiele wskazuje na to, że korekta może się pogłębić...

Reklama

Trzecie tąpnięcie

Zdaniem specjalistów nie należy lekceważyć faktu, że to już trzecia zdecydowana przecena w ostatnich tygodniach. W poprzedni wtorek impulsem do wyprzedaży były gorsze od oczekiwanych wyniki PKN Orlen.

- Teraz negatywny sygnał przyszedł z giełd zachodnich, które były wczoraj pod kreską. W efekcie na warszawskim rynku robi się coraz bardziej nerwowo - mówi Dariusz Nawrot, makler BM BISE.

Znamienne że spadki obejmują niemal cały rynek akcji. Mocno tracą kursy zarówno gigantów (np. PKN Orlen), jaki i małych spółek, które były bohaterami niedawnej "śmieciowej" fali wzrostów. To pokazuje, że oprócz zachodnich inwestorów coraz chętniej zyski realizują drobni gracze.

Groźny wzrost stóp w USA

Korekta dotychczasowych wzrostów to naturalna kolej rzeczy, jednak coraz częściej pojawiają się opinie, że obecnie fundusze zagraniczne wolą inwestować na rynkach rozwiniętych, gdzie rentowności obligacji są coraz wyższe.

- Giełdy akcji mrozi obawa przed podwyżkami stóp w USA, co miałoby negatywny wpływ na koniunkturę, a na GPW mogłoby spowodować głęboką przecenę - mówi Rafał Salwa, niezależny analityk.

Specjaliści wskazują, że rynki wschodzące już teraz są dla inwestorów coraz mniej atrakcyjne. Polski rynek nie wyróżnia się pozytywnie na tle innych "emerging markets". Wiele wskazuje na to, że w tym roku spółki, zwłaszcza surowcowe, nie zdołają utrzymać wcześniejszej wysokiej dynamiki wyników finansowych. Polska giełda gwarantuje obecnie graczom jedynie wysokie ryzyko i pogłębiającą się niepewność polityczną.

A może jednak w górę

Specjaliści wskazują jednak, że nie należy zbyt szybko wydawać wyroku na hossę.

- Gospodarka światowa nadal jest w dobrej formie - twierdzi Tomasz Bardziłowski, prezes CAIB Securities.

Na GPW należy ich zdaniem patrzeć właśnie z globalnego punktu widzenia.

- Wystarczy kilka wzrostowych sesji i nastroje mogą się znacznie poprawić - mówi Wojciech Szymon Kowalski, niezależny analityk. Wskazuje on, że rodzime fundusze opływają w gotówkę i muszą ją inwestować na giełdzie.

- A niska płynność rynku sprawia, że stosunkowo niewielkimi środkami można podciągać kursy - dodaje Mirosław Saj, makler DM BISE.

Niemniej specjaliści wskazują, że balonu nie można w nieskończoność nadmuchiwać. Spodziewana korekta oczyściłaby atmosferę na rozgrzanym kilkuletnią hossą rynku.

Sebastian Gawłowski

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: specjaliści | korekta
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »