Podatkowe pomysły polityków pogrążą TFI?
Postulowany przez polityków opozycji podatek od aktywów, którym chcą obciążyć niektóre instytucje finansowe, na pewno byłby dotkliwy dla banków. Ale największym zagrożeniem, a wręcz być albo nie być, może okazać się dla towarzystw funduszy inwestycyjnych.
Projekt ustawy o podatku od niektórych instytucji finansowych zakłada nałożenie na nie 0,39-proc. podatku od ich aktywów. W przypadku towarzystw funduszy inwestycyjnych w uzasadnieniu ustawy jest mowa o "aktywach pod zarządzaniem", a nie aktywach, które TFI, jako spółki akcyjne ujmują w swoich bilansach. Według danych Komisji Nadzoru Finansowego, pod pozycją aktywa ogółem w bilansach TFI na koniec 2014 r. wykazano 1,9 mld zł. Tymczasem, wartość aktywów zarządzanych przez TFI na koniec ubiegłego roku sięgała 238 mld zł. Gdyby musiały od tej kwoty zapłacić wspomniany podatek, to do budżetu z tego tytułu trafiłoby 928 mln zł. Gdyby naliczać go od aktywów ogółem zawartych w bilansach, podatek byłby niepomiernie niższy i wyniósłby 7-8 mln zł.
Wszystkie te wyliczenia należy odnieść do wyniku finansowego, jaki generują TFI. Otóż w 2014 r. łączny zysk netto wypracowany przez ponad 50 takich instytucji działających na naszym rynku osiągnął poziom 477 mln zł (wg danych Komisji Nadzoru Finansowego). Zatem, gdyby ten podatek już obowiązywał i gdyby TFI musiały go zapłacić za ubiegły rok, to byłby on niemal dwukrotnie wyższy od zysków całej branży. Nietrudno chyba się domyślić, co by to dla niej oznaczało. Tym bardziej, że ubiegły rok nie był wyjątkowy. Jeśli przeanalizować dane z ostatnich kilku lat, to przynajmniej od 2010 r. szacunkowa kwota podatku od aktywów zawsze przekraczałaby zyski generowane przez TFI.
Analitycy giełdowi generalnie pozytywnie wypowiadają się o przyszłości branży TFI, także w kontekście inwestowania w akcje tych jej przedstawicieli, którzy są notowani na warszawskim parkiecie. Wskazują przy tym, że sektor zależny jest od kondycji gospodarstw domowych, a poprawiająca się sytuacja makro jak najbardziej go wspiera.
Niestety, w ciągu trzech miesięcy, od początku maja do końca lipca, notowanym na giełdzie towarzystwom funduszy inwestycyjnych nieźle się oberwało. Najmocniej ucierpiały walory Quercusa TFI, które potaniały w ciągu trzech miesięcy o ponad 23 proc. Skarbiec Holding, kontrolujący Skarbiec TFI, stracił niemal 19 proc. Z kolei akcje Ipopemy Securities potaniały o prawie 14 proc., a Altusa TFI o 10 proc.
Analitycy nie mają złudzeń co do powodów takiego zachowania inwestorów. Główną przyczyną spadku sentymentu do sektora funduszy inwestycyjnych jest rosnące ryzyko wprowadzenia podatku od aktywów. Negatywnie wpływa to na wyniki i na wyceny tych spółek - powiedział PAP Łukasz Jańczak, analityk BESI.
Obawy związane z możliwym wprowadzeniem podatku zwanego obiegowo bankowym, odbiły się nie tylko na notowaniach TFI - Indeks WIG-Banki stopniał od początku maja do końca lipca o niemal 16 proc.
Towarzystwom funduszy inwestycyjnych nie będzie łatwo przerzucić koszty ewentualnego podatku na klientów. Przede wszystkim dlatego, że w przypadku polskich funduszy, w porównaniu choćby z ich europejskimi odpowiednikami, opłaty już są na wysokich poziomach. Miejsca na podwyżki więc za bardzo nie ma. Poza tym, mogłoby to tylko dodatkowo zniechęcić i tak już wystraszonych klientów od lokowania nadwyżek w funduszach inwestycyjnych. Odwrót od funduszy byłby z kolei ciosem w całą giełdę i rynek kapitałowy, dla których są one jednym z filarów.
Bernard Waszczyk