Podaż przybiera na sile

Indeksy największych europejskich giełd znalazły się wczoraj na najniższych poziomach w tym roku. W piątek tegoroczne minimum ustanowił amerykański S&P 500, zaś Nasdaq wrócił do miejsca, w jakim znajdował się prawie rok temu. Powód? Spowolnienie gospodarki Stanów Zjednoczonych.

Indeksy największych europejskich giełd znalazły się wczoraj na najniższych poziomach w tym roku. W piątek tegoroczne minimum ustanowił amerykański S&P 500, zaś  Nasdaq wrócił do miejsca, w jakim znajdował się prawie rok temu. Powód? Spowolnienie gospodarki Stanów Zjednoczonych.

Jako zwiastun nie najlepszych informacji dotyczących koniunktury gospodarczej w Ameryce w lipcu zostały potraktowane dane z rynku pracy. W piątek podano, że w minionym miesiącu powstało zaledwie 32 tys. nowych miejsc pracy. Wraz z osiągnięciem przez ropę rekordowej ceny, wzmocniło to obawy o ograniczenie wydatków przez amerykańskich konsumentów. W ujęciu rocznym wydatki konsumentów zwiększyły się w czerwcu o 5,3%. To najniższe tempo w tym roku. Czerwcowa sprzedaż detaliczna podniosła się o 6,3%, czyli najmniej od stycznia tego roku. Z opublikowanych wczoraj informacji wynika, że zapasy w hurtowniach wzrosły w czerwcu więcej niż się spodziewano, ale sprzedaż po raz pierwszy od roku nie zwiększyła się. Tygodniowe dane o sprzedaży detalicznej w lipcu wskazują na pewną poprawę, ale jak powiedział jeden ze specjalistów zajmujących się tą branżą "sytuacja nie jest zbyt dramatyczna". Jak było w rzeczywistości, dowiemy się w czwartek.

Reklama

Obniżona prognoza

Obawy związane z drożejącą ropą oraz pogorszeniem sytuacji na rynku pracy skłoniły ekonomistów do obniżenia prognozy wzrostu gospodarczego w USA w tym kwartale. Z comiesięcznej ankiety Bloomberga wynika, że wyniesie on 3,9%, a nie 4,2%, jak spodziewano się poprzednio. Dla porównania, według wstępnych danych w II kwartale PKB zwiększył się o 4,8%, zaś w pierwszych trzech miesiącach roku 5%.

Nastrojów nie poprawiła ponowna zwyżka ceny ropy naftowej. W porannym handlu na nowojorskiej giełdzie kurs znów przekroczył 44 USD za baryłkę i pozostawał na wysokości ostatniego maksimum. Podobnie było w Londynie, gdzie za baryłkę płacono ponad 41 USD. Taka sytuacja podtrzymywała niepewność przed dzisiejszą decyzją Fed w sprawie stóp procentowych w USA. Piątkowe wiadomości z rynku pracy przemawiają przeciw podwyżce, natomiast sygnały mówiące o przyspieszeniu tempa wzrostu cen w gospodarce zalecają działać. Podawany przy okazji publikacji dynamiki wzrostu PKB wskaźnik obejmujący zmiany cen w całej gospodarce (tzw. deflator) wzrósł w II kwartale o 3,2%, wobec 2,8% w I kwartale i oczekiwanych 3%. Na ten miernik inflacji często powołuje się Alan Greenspan, szef zarządu Rezerwy Federalnej.

Nowe minima

W komentarzach giełdowych przeważało przekonanie, że skala spadku głównych światowych indeksów wynika w dużym stopniu z tego, że inwestorzy byli zupełnie nieprzygotowani na sygnały świadczące o zwalnianiu amerykańskiej gospodarki. Pojawiły się w momencie, gdy amerykańskie spółki publikowały w USA wyniki za II kwartał. Dla firm wchodzących w skład indeksu S&P 500 były one prawie tak samo dobre, jak w rekordowym I kwartale.

Stany Zjednoczone były z Chinami motorem rozpoczętego w ubiegłym roku ożywienia gospodarczego. Symptomy przesilenia w USA nałożyły się na pierwsze efekty schładzania chińskiej gospodarki - produkcja przemysłowa według prognoz analityków zwiększyła się w tym kraju w lipcu najmniej od roku, o 15,9%. W tej sytuacji nie dziwi trwający spadek cen surowców. Indeks CRB osiągnął wczoraj najniższy poziom od pierwszej połowy stycznia i jest już prawie 7% poniżej tegorocznego maksimum. To dodatkowo potwierdza obawy związane ze spadkiem tempa wzrostu gospodarczego na świecie.

W tych warunkach europejskie indeksy przełamały wiosenne dołki. Dow Jones Stoxx 50, odzwierciedlający notowania 50 największych firm w Europie, stracił 0,66% i osiągnął najniższą wartość od listopada 2003 r. Tegoroczne minima odnotowały parkiety w Paryżu, Frankfurcie i Amsterdamie.

Citigroup wierzy w GPW

We wczorajszym raporcie analitycy Citigroup podwyższyli rekomendację dla polskich akcji do "doważaj". Zalecają zwiększanie udziału walorów z GPW w globalnych portfelach inwestycyjnych. Bank uznał, że wycena polskich spółek jest już na bardzo atrakcyjnym poziomie. Według Citigroup, wskaźnik cena/zysk obliczony na podstawie prognozowanych zysków spadł poniżej 12. Analitycy zwracają uwagę na silny wzrost gospodarczy i mniejsze ryzyko polityczne.

Jak dotąd, w tym roku główne indeksy warszawskiej giełdy wypadają lepiej niż rynek amerykański. Podczas gdy S&P 500 i Nasdaq notują tegoroczne minima, to WIG20 znajduje się wciąż 5,7% powyżej poziomu z końca grudnia. Pogorszenie nastrojów w USA po czwartkowej publikacji danych z rynku pracy nie pozostało jednak bez echa - w ciągu dwóch ostatnich sesji indeks blue chips spadł o 2,4%, do poziomu najniższego w tym miesiącu.

Krzysztof Stępień, Tomasz Hońdo

Parkiet
Dowiedz się więcej na temat: siła | 500 zł na dziecko | podaż | NASDAQ | USA
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »