Polska gospodarka znacznie zwolniła

Najnowsze dane makroekonomiczne świadczą o tym, że polska gospodarka wyraźnie zwolniła. Niektórzy twierdzą, że grozi nam recesja. Inni mają nadzieję, że w krótkim okresie PKB znów zacznie wzrastać. Tak czy inaczej, by osiągnąć poziom rozwoju Unii Europejskiej, potrzeba jeszcze co najmniej kilkunastu lat.

Najnowsze dane makroekonomiczne świadczą o tym, że polska gospodarka wyraźnie zwolniła. Niektórzy twierdzą, że grozi nam recesja. Inni mają nadzieję, że w krótkim okresie PKB znów zacznie wzrastać. Tak czy inaczej, by osiągnąć poziom rozwoju Unii Europejskiej, potrzeba jeszcze co najmniej kilkunastu lat.

W 2000 r. polska gospodarka rozwijała się w tym samym tempie, co rok wcześniej. Już samo to oznacza, że nastąpiło zwolnienie. Kwartalne dane za 2000 r. świadczą o tym, że hamowanie było ostre. Jeśli ta tendencja utrzyma się, to można przypuszczać, że Polsce grozi recesja.



Kto jest winien



Najprościej jest zrzucić winę na Radę Polityki Pieniężnej, która od połowy 2000 r. utrzymuje restrykcyjną politykę monetarną. Doprowadziło to do spadku popytu wewnętrznego i znacznie utrudniło przedsiębiorstwom zdobywanie pieniędzy na rozwój.

Reklama

To jednak zbyt duże uproszczenie. Wszystko zaczęło się bowiem od pogorszenia sytuacji zewnętrznej Polski - zawiniły kryzysy w Rosji i Azji przy ogólnym pogorszeniu koniunktury na świecie oraz braku zdecydowania przy realizowaniu reform strukturalnych przez kolejne rządy.



Radośni monetaryści



- Dla RPP bezrobocie, czy wzrost PKB nie są czynnikami decydującymi o polityce monetarnej - powiedział po ostatnim posiedzeniu Rady jej członek Bogusław Grabowski.

Rzeczywiście, Rada konstytucyjnie odpowiedzialna jest jedynie za stabilny poziom cen, czyli walkę z inflacją, a tu efekty są widoczne. Problem w tym, że restrykcyjna polityka RPP doprowadzając do wzrostu skłonności do oszczędzania zahamowała wzrost popytu wewnętrznego.

- Wzrost eksportu nie jest już w stanie zrekompensować spadku popytu wewnętrznego - twierdzi Mirosław Gronicki, główny ekonomista BIG BG.

- Jeśli RPP chce doprowadzić Polskę na skraj recesji, to jest na dobrej drodze - dodaje Ewa Limańska, ekonomista Merrill Lynch w Londynie.



Chodzi o podaż



RPP twardo stoi jednak na stanowisku, że za spadek tempa wzrostu gospodarczego w Polsce odpowiada strona podażowa.

- Brak reform strukturalnych w wielu gałęziach, wstrzymywanie prywatyzacji i nieskuteczna polityka rządu to przyczyny spadku dynamiki wzrostu gospodarczego w Polsce - mówił na ostatnim posiedzeniu Rady nowy prezes NBP Leszek Balcerowicz.

Trudno jednak nie zgodzić się z tymi, którzy twierdzą, że spadek popytu odcisnął swoje piętno na rozwoju gospodarczym Polski. Wysokie stopy procentowe, a w konsekwencji drogi kredyt, utrudniają firmom inwestowanie. Przy gorszej koniunkturze w Unii Europejskie, będącej głównym partnerem handlowym Polski firmom coraz trudniej jest eksportować swoje towary.



Koniec cyklu



Niektórzy ekonomiści jednoznacznie interpretują coraz gorsze dane makroekonomiczne: Polsce grozi recesja.

- Mamy do czynienia ze spadkiem inflacji, produkcji, dynamiki wzrostu, zatrudnienia, popytu. To książkowe przykłady fazy spadkowej cyklu koniunkturalnego, z którym nie mieliśmy dotąd do czynienia - tłumaczy Katarzyna Zajdel-Kurowska, ekonomista Banku Handlowego.

Teorii cyklu jest kilka. Uśredniając, okres między początkiem dwóch faz wzrostu wynosi ok. 8 lat. To oznacza, że historia polskiej gospodarki wolnorynkowej jest zbyt krótka, by mogła ona doświadczyć cyklicznych wahań.

- Po okresie boomu i stabilnego wzrostu przyszedł czas na fazę spadkową. Logicznie kolejnym etapem jest recesja - ostrzega Katarzyna Zajdel-Kurowska.

Z tezą tą nie do końca zgadza się Mirosław Gronicki.

- To nie kwestia cyklu. Spadek dynamiki wzrostu był niejako zaprogramowany. Najpierw wywołały go kryzysy na świecie, a później zbyt mocne chłodzenie popytu przez RPP - mówi ekonomista BIG BG.



Budżet w opałach



Zdaniem Mirosława Gronickiego Polska obecnie ma 70 proc. szans na uniknięcie recesji. O wszystkim zadecyduje jednak sytuacja zewnętrzna, od Polski niezależna.

- Jeśli eksport nie zacznie spadać, a złoty straci na wartości jest szansa na odwrócenie obecnego trendu - uważa Mirosław Gronicki.

Oba założenia są jednak bardzo teoretyczne. Tym bardziej, że sytuacja budżetu państwa zdaje się jeszcze bardziej uwiarygadniać czarny scenariusz.

Minister finansów Jarosław Bauc przyznał wczoraj, że realizacja budżetu nie będzie łatwa.

- Prywatyzację przeprowadza się tylko po to, by podnieść wydajność i konkurencyjność prywatyzowanej firmy. Nie jest to kategoria budżetowa - powiedział Jarosław Bauc.

W ostatnich latach przychody z tytułu prywatyzacji stanowiły jednak istotne wpływy do budżetu, lub pozwalały w dużym stopniu załatać dziurę budżetową.



Rząd ma nadzieję...



Minister finansów Jarosław Bauc zapewnia, że jeśli przychodów z tytułu prywatyzacji nie da się zrealizować, znajdzie się inne źródło dochodów. Na razie ich jednak nie wskazał.

Mirosław Gronicki zna odpowiedź na to pytanie:

- Chodzi o emisję bonów. To jednak gra na krótką metę - doprowadzi do wzrostu popytu, przez co stopy procentowe zostaną na wysokim poziomie, podobnie jak polska waluta. W tej sytuacji przedsiębiorstwom będzie jeszcze trudniej eksportować i recesja może okazać się bardzo prawdopodobna - mówi ekonomista BIG BG.

- Na szczęście wiemy o zagrożeniach już w marcu, i możemy podjąć odpowiednie działania. Gorzej, gdyby taka sytuacja wystąpiła pod koniec roku - uspokaja minister finansów.

Jak dotąd rząd nie przedstawił jednak żadnego programu, który umożliwi zrealizowanie założeń budżetowych. Przekładanie części wydatków na rok następny, z czym mieliśmy do czynienia w 2000 r., może się nie udać i na pewno nikomu nie pomoże - ani przedsiębiorstwom, ani bezrobotnym, ani gospodarce.



...a Unia ucieka



Nie ma już wątpliwości, że Polska w perspektywie kilku lat stanie się członkiem Unii Europejskiej. I o ile samo członkostwo będzie decyzją polityczną, o tyle pozycja Polski w UE zależeć będzie od kondycji naszej gospodarki. Do tego dochodzą restrykcyjne kryteria konwergencji z traktatu z Maastricht, określające wymagania makroekonomiczne stawiane przyszłym członkom europejskiej unii monetarnej.

W obu przypadkach Polska ma jeszcze daleką drogę do przebycia. Dlatego tak istotne są szybkie decyzje zarówno rządu, jak i RPP, stymulujące rozwój gospodarki. Nie chodzi bowiem tylko o rozwiązanie wewnętrznych trudności, ale o zapewnienie Polsce silnej pozycji w świecie, w którym coraz trudniej konkurować z krajami rozwiniętymi zdobywającymi coraz większą przewagę w realiach gospodarki otwartej.

Puls Biznesu
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »