Polski rynek za ciasny?
Niemal każda firma, która obecnie wybiera się na giełdę, zapowiada, że pieniądze od inwestorów przeznaczy na przejęcia. Również firmy zadomowione już na parkiecie jedna za drugą przeprowadzają emisje, by sprzedać akcje przez GPW lub zapłacić nimi właścicielom kupowanych spółek.
"Akwizycja" stała się magicznym słowem, które ma zapewnić firmie nie tylko większą siłę przebicia na rynku, zwycięstwo nad konkurencją, poszerzenie działalności, ale także przychylność akcjonariuszy, którzy ustawiają się w kolejce po nowe akcje. Czy ten boom się skończy? Na pewno nie w najbliższym czasie.
Silna giełda "nakręca" przejęcia, a na te z kolei potrzebne są pieniądze, które właśnie z niej są pozyskiwane. A kiedy w Polsce firmy już nie będą mogły znaleźć ciekawych obiektów, wybiorą się za granicę - co już teraz robią.
Na razie to przede wszystkim Czechy, Niemcy i Ukraina, ale kto wie... Pojawili się ostatnio nowi członkowie Unii Europejskiej, gdzie nasze przedsiębiorstwa też mają szanse i na pewno rozejrzą się w poszukiwaniu ciekawych możliwości rozwijania swojego biznesu. Mają przecież za sobą o kilka lat więcej doświadczeń z działania na unijnym rynku, niż firmy z Rumunii i Bułgarii. Potem polskie spółki, silne i mocne dzięki kolejnym przejęciom i znakomitej koniunkturze, ruszą na Zachód (pojawiły się już nawet pierwsze jaskółki, inwestujące w tamtych krajach), a później może wybiorą się też za ocean... Czego serdecznie im życzę.
Katarzyna Latek