Pomyłka czy gra pod wezwanie?
10-proc. spadkiem kursu, do 659,5 zł, zakończył wczorajszą sesję bank BPH. Przecena była następstwem nienaturalnej zwyżki notowań na końcowym fixingu w poniedziałek.
Podczas pierwszej sesji tego tygodnia papiery BPH podrożały o 9,57%. Rekordowy w historii firmy kurs (733 zł) został osiągnięty bez transakcji. Gdyby nie zlecenie kupna 2200 akcji po każdej cenie, złożone tuż przed końcowym fixingiem, sesja zakończyłaby się najprawdopodobniej w okolicy 681 zł (po takiej cenie zawierano ostatnie transakcje).
Jeżeli ustalenie kursu na poziomie 733 zł było wynikiem pomyłki inwestora lub maklera, który wprowadził owe zlecenie do systemu, to na jego szczęście nic go to nie kosztowało (nie doszło do zawarcia transakcji). Nie można jednak wykluczyć innego scenariusza. Od pewnego czasu rynek spodziewa się wezwania na akcje BPH. Tylko dzięki poniedziałkowemu zamknięciu minimalny kurs, po jakim mogłoby się ono teraz odbyć, wzrósł o 81 groszy, do prawie 626 zł (średnia z 3 miesięcy). To oznacza dla ewentualnego wzywającego - UniCredito - wzrost kosztów o 6,7 mln zł. Celowe podnoszenie kursu w ten sposób byłoby jednak niezgodne z prawem i dlatego KPWiG sprawdza poniedziałkowe zlecenie pod kątem ewentualnej manipulacji.
Dlaczego kurs ustalono bez zawarcia transakcji? Zgodnie z regulaminem giełdy, gdy realizacja zlecenia podczas fixingu wiązałaby się z wykroczeniem notowań poza widełki ograniczające wahania ceny (+/- 10% od kursu otwarcia) i sytuacji tej nie zmieniłoby równoważenie, to przewodniczący sesji może zmodyfikować ograniczenia lub zakończyć notowanie, ogłaszając nietransakcyjny kurs zamknięcia równy górnej granicy widełek.
Grzegorz Uraziński
