Posiadacze akcji nie ponieśli klęski

Aż do środy inwestorzy próbowali przepchnąć WIG i WIG20 przez ważne poziomy oporu zlokalizowane odpowiednio w okolicach 30 000 i 1 900 pkt. Jednak na trzech sesjach z rzędu te próby spełzły na niczym, a kiedy pogorszyły się nastroje na światowych rynkach i u nas kupujący spasowali.

Aż do środy inwestorzy próbowali przepchnąć WIG i WIG20 przez ważne poziomy oporu zlokalizowane odpowiednio w okolicach 30 000 i 1 900 pkt. Jednak na trzech sesjach z rzędu te próby spełzły na niczym, a kiedy pogorszyły się nastroje na światowych rynkach i u nas kupujący spasowali.

W rezultacie ceny akcji i wartość indeksów cofnęła się do poziom zakończenia poprzedniego tygodnia. WIG zakończył tydzień spadkiem o 0,1 proc., a WIG20 zyskał 0,25 proc. sWIG spadł o 0,6 proc. i zakończył serię wzrostów na 11 tygodniach, natomiast mWIG zyskał 0,15 proc. i przedłużył serię wzrostów do 12 tygodni. Wartość obrotów spadła do 5,7 mld PLN. Oddalenie indeksów od poziomów oporu nie oznacza jeszcze klęski posiadaczy akcji, ponieważ nadal nie zostały naruszone poziomy wsparcia. Najważniejsze indeksy przedłużyły okres konsolidacji do trzech tygodni.

ZAGRANICZNE RYNKI

EUROPA większość europejskich indeksów giełdowych tuż przed zakończeniem piątkowej sesji znajdowało się powyżej poziomów sprzed tygodnia, chociaż dominowały wiadomości nieszczególnie napawające optymizmem. Agencja Standard & Poor's, która od początku roku obniżyła oceny wiarygodności kredytowej czterem państwom z Unii Europejskiej postraszyła Wielką Brytanię odebraniem najwyższej noty. PKB tego kraju spadło w I kw. 2009 r. o 4,1 proc. r/r, a rząd ratując system finansowy przed totalną zapaścią objął pakiety akcji w bankach RBS oraz Lloyds. Co ciekawe urzędnicy nie zamierzają ujawnić wyników odpowiednika amerykańskiego stress testu, któremu poddano te instytucje, ponieważ "mogłoby to prowadzić do zawirowań wymagających dalszych działań nadzoru".

USA bankructwa banków, których w tym roku było w USA już 34 (nie licząc ), do tej pory przeprowadzono po cicho najczęściej w czasie weekendu, aby oszczędzić inwestorom niepokojów o kondycję systemu finansowego. W tym tygodniu jednak fundusz gwarancyjny (FDIC) musiał w czwartek przejąć największy regionalny bank z Florydy. Poza tym z nieoficjalnych wiadomości wynika, że przed upadłością nie uchroni się General Motors i niewykluczone, że już w przyszłym tygodniu gigant będzie zmuszony pójść ścieżką wyznaczona przez Chrysler'a. Inwestorzy nie rozstrzygnęli zdecydowanie o kierunku krótkoterminowego trendu - kupujący i sprzedający wykazali się porównywalną siłą, ale trzeba pamiętać, że ostatnie trzy miesiące to okres nieprzerwanej dominacji popytu.

AZJA PKB Japonii spadł w ciągu pierwszych trzech miesięcy 2009 r. o 4 proc., co jest najgorszym wynikiem w historii. Gdyby tempo z pierwszego kwartału utrzymało się w trzech kolejnych japońska gospodarka skurczyła by się w tym roku o 15,2 proc. To głównie efekt dramatycznego załamania popytu na produkty elektroniczne i samochody. W eksporterów dodatkowo uderzył zyskujący na wartości japoński jen, który umacniał się gdy inwestorzy na całym świecie poszukiwali bezpiecznych walut. Bank Japonii pozostawił stopy procentowe na poziomie 0,1 proc., co nie było szczególną niespodzianką.

RYNEK WALUTOWY

To był udany tydzień dla złotego, zwłaszcza do połowy tygodnia. Nasza waluta zyskiwała głównie dzięki słabości dolara na świecie - złoty zwykle na tym korzysta. Słabsze niż oczekiwano dane o produkcji zostały przez rynek zignorowane, podobnie jak konkurs na orędzia w Sejmie w piątek. Ot - rynkowy koloryt, od którego wiedzy nikomu nie przybyło. Na koniec tygodnia kurs dolara wynosił 3,149 PLN i był najniższy od połowy stycznia. Euro potaniało o 1,4 proc. (do środy spadek był większy, ale później pogorszyły się nastroje na światowych rynkach) do 4,403 PLN. Kurs franka spadł o 2 proc. do 2,896 PLN.

ZAGRANICZNE RYNKI

Fatalne dni ma za sobą dolar. Decydowały obawy o obniżenie ratingu dla obligacji USA, po tym jak agencja S&P obniżyła perspektywę ratingową dla Wielkiej Brytanii. Ponieważ i Stany i Królestwo przyjęły podobną politykę walczenia z kryzysem (zwiększenie wydatków rządowych i skup obligacji rządowych przez bank centralny) rynek zaczął podejrzewać, że USA stracą swój rating (AAA - najwyższy z możliwych), co przeceniło dolara. Na koniec tygodnia za euro płacono już 1,40 USD, a więc najwięcej od 2 stycznia. Jen zyskał do dolara 1 proc., ale stracił do euro 2,65 proc., ponieważ PKB Japonii spadł w I kw. o 15,2 proc. (r/r).

RYNEK SUROWCÓW

Wzrost cen większości surowców w minionym tygodniu wywołany został w dużej mierze słabością amerykańskiego dolara, który jest podstawową walutą rozliczeniową w handlu międzynarodowym. Indeks Reuters Jefferies CRB znalazł się w piątek na najwyższym poziomie od sześciu miesięcy, co odzwierciedla również rosnące obawy o inflację, tym bardziej, że drożała nie tylko ropa naftowa czy miedź, ale również złoto. Za uncję kruszcu płacono w piątek ponad 955 USD. Do wzrostu ceny paliw płynnych przyczyniły się informacje amerykańskiego Departamentu Energii, który poinformował, że przerwana została seria dziesięciu tygodni systematycznego zwiększania zapasów strategicznych i ostatnie dwa tygodnie przyniosły lekki spadek rezerw. Nie miejmy jednak złudzeń, że dane fundamentalne o zależnościach między popytem a podażą grają obecnie na rynku pierwsze skrzypce. Chętnych do zakupów byłoby znacznie mniej, gdyby dano wiarę szacunkom zużycia ropy sporządzanym przez OPEC czy Międzynarodową Agencję Energii.

RYNEK OBLIGACJI

Sytuacja w ciągu tygodnia zmieniła się o tyle, że rentowność obligacji 5-letnich spadła z ok. 6 proc. do ok. 5,8 proc. Inwestorzy dobrze odebrali dane o cenach produkcji, które wzrosły o 5,1 proc., wobec oczekiwanego wzrostu o 5,8 proc. Gorzej było z danymi o inflacji bazowej, która z kolei przekroczyła oczekiwania rynku. W rezultacie obligacje - podobnie jak indeksy giełdowe - uwięzione są od kilku tygodni w trendzie bocznym, a ruch na rynku jest niewielki. Inwestorzy czekają na nowe impulsy w szczególności związane z kształtem założeń budżetowych na rok 2010 i nowelizację tegorocznego budżetu. Trzymiesięczna stopa WIBOR, która jest podstawą naliczania oprocentowania większości złotowych kredytów hipotecznych wzrosła o 6 pkt bazowych i wyniosła 4,58 proc.

ZAGRANICZNE RYNKI

Ceny obligacji amerykańskich gwałtownie spadły, po tym jak wzrosły obawy o utrzymanie ich wysokiego ratingu. Są też obawy dotyczące zwiększenia podaży tych obligacji przez rząd, który musi sfinansować deficyt. W rezultacie na koniec tygodnia rentowność obligacji dwuletnich amerykańskiego rządu wyniosła 0,87 proc. (wzrost o 2 pkt), a 10-letnich 3,39 proc. (wzrost o 27 pkt). Również w Europie ceny obligacji spadały, ponieważ rynek zdaje sobie sprawę, że wchodzimy w okres zdecydowanej rywalizacji o kapitał między krajami finansującymi deficyty budżetowe. Rentowność dwuletnich obligacji niemieckiego rządu spadła o 8 pkt do 1,29 proc., ale już 10-letnich wzrosła o 15 pkt do 3,53 proc.

FINANSE OSOBISTE

Franki tylko dla wybranych

Z miesiąca na miesiąc kredyt we franku dostępny jest w coraz mniejszej liczbie banków. Dziś w ofercie ma go dziewięć instytucji.

Kredyty we franku szwajcarskim budzą na polskim rynku wielkie emocje. Najpierw było o nich głośno, bo każdy je chciał - rata niższa od kredytu złotowego nawet o 30 proc. przyciągała tłumy. W szczycie ich popularności zaledwie co piąty kredyt w Polsce udzielany był w naszej narodowej walucie. Potem znaczne osłabienie złotego spowodowało gwałtowny wzrost zadłużenia frankowych kredytobiorców. Na szczęście wzrost miesięcznych rat został zamortyzowany przez obniżenie stóp procentowych w Szwajcarii. Pojawił się jednak inny problem - wysoki stan zadłużenia.

Nie zmienia to faktu, że na chwilę obecną kredyty we frankach nadal są tańsze od tych w złotych. Mimo znacznie wyższej średniej marży (4,9 proc. wobec 2,8 proc. w złotych), historycznie niskie stopy w Szwajcarii sprawiają, że rata kredytu we frankach zaciągniętego dziś na 30 lat w kwocie 300 tys. zł będzie średnio o 300 zł niższa od kredytu złotowego (1767 zł wobec 2063 zł). Gdyby udało się zaciągnąć kredyt we franku z najniższą na rynku marżą (3 proc.), miesięczna rata spadłaby aż do 1411 złotych. Należy jednak pamiętać, że stopy procentowe w Szwajcarii są już bliskie zera i więcej spadać raczej nie mogą, a w Polsce - wręcz przeciwnie.

Liczby nie kłamią

Kredyt we franku wciąż jest atrakcyjniejszy od złotowego, ale... No właśnie, zawsze musi być jakieś "ale". Tym razem chodzi o szansę, na otrzymanie takiego kredytu, a w ostatnich miesiącach jest tak, że praktycznie z każdym tygodniem jest ona niższa.

Biorąc pod uwagę ostatnich kilka miesięcy, z udzielania kredytów we franku szwajcarskim wycofały się m.in. Bank BGŻ, Bank Zachodni WBK, DnB Nord, Kredyt Bank i Santander, który w ogóle zrezygnował z udzielania kredytów hipotecznych na polskim rynku. Kredytowanie w szwajcarskiej walucie nadal deklarują: Alior Bank, Deutsche Bank PBC, GE Money Bank, mBank, MultiBank, Nordea Bank Polska, PKO BP i Polbank EFG.

W swojej ofercie kredyt na zakup mieszkania we franku ma także Bank BPH, lecz w praktyce jest on udzielany: (1) tylko osobom uzyskującym w tej walucie dochody (2) lub posiadającym w banku aktywa (także w walucie) w wysokości odpowiadającej kwocie kredytu (3) lub osobom posiadającym w banku płynne aktywa o łącznej wartości ponad 500 tys. złotych. To sprawia, że dla zdecydowanej większości jest to kredyt po prostu niedostępny.

Jeśli ktoś chce zaciągnąć kredyt we franku szwajcarskim powinien wziąć pod uwagę co najmniej kilka banków, ale ich selekcję należy przeprowadzić bardzo dokładnie. Na drodze mogą znaleźć się oferty mBanku/MultiBanku i Nordea Banku Polska, a jeśli ktoś dobrze zarabia to także Deutsche Banku PBC. Coraz poważniejszą alternatywą dla franka staje się euro. Od początku roku trzymiesięczny EURIBOR spadł o 160 pkt bazowych i wynosi obecnie 1,2440 proc., dzięki czemu oprocentowanie takiego kredytu jest sporo niższe od złotowego.

Warto jednak pamiętać, że spełnienie najbardziej nawet restrykcyjnych wymagań banku nie gwarantuje tego, że kredyt otrzymamy, bo współczynniki wypłacalności niektórych polskich banków niebezpiecznie zbliżają się do minimum określonego przez prawo, a to stanowi zagrożenie dla ich akcji kredytowej.

Jeśli chcesz dowiedzieć się więcej o inwestowaniu, zapytaj doradcy OpenFinance Niniejszy dokument jest materiałem informacyjnym. Nie powinien być rozumiany jako materiał o charakterze doradczym oraz jako podstawa do podejmowania decyzji inwestycyjnych. Wszystkie opinie i prognozy przedstawione w niniejszym opracowaniu są jedynie wyrazem opinii autorów w dniu publikacji i mogą ulec zmianie bez zapowiedzi. Open Finance nie ponosi odpowiedzialności za jakiekolwiek decyzje inwestycyjne podjęte na podstawie niniejszego opracowania.

Open Finance
Dowiedz się więcej na temat: bank | PKB | WIG | nastroje | USA | rata | inwestorzy | kredyt | rentowność | WIG20
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »