Prezes Redanu uderzył w kursy konkurentów

Vistula gwarantuje, że z łapówkami nie ma nic wspólnego. LPP dodaje, że ich wręczanie jest technicznie niemożliwe. Ale kursy i tak spadły.

Vistula gwarantuje, że z łapówkami nie ma nic wspólnego. LPP dodaje, że ich wręczanie jest technicznie niemożliwe. Ale kursy i tak spadły.

Od momentu zatrzymania Radosława Wiśniewskiego, prezesa łódzkiego Redanu, które ma związek z aferą łapówkarską przy imporcie towarów z Chin, inwestorzy giełdowi ze sporą rezerwą zaczęli traktować także inne spółki odzieżowe. Skutek: ich wycena rynkowa spada.

Oszustwa wykluczone

Walory Vistuli straciły w ciągu tygodnia około 10 proc.

- Z pewnością jest to związane z aferą celną w Łodzi. Ma to psychologiczny wpływ na wizerunek całego sektora. Mogę zagwarantować, że my jesteśmy czyści - zapewnia Michał Wójcik, prezes Vistuli.

Reklama

Jest zresztą nieco zaskoczony negatywną reakcją inwestorów, gdyż krakowska firma importuje z Chin tylko niewielkie ilości towaru. Ale widać - niezależnie od skali importu - spółki są przez inwestorów traktowane podobnie.

Szefowi Vistuli wtóruje Dariusz Pachla, wiceprezes gdańskiego LPP. To spółka funkcjonująca podobnie do Redanu. Projektuje odzież, zleca szycie w Chinach i sprzedaje gotowe wyroby w kraju i u sąsiadów.

- Przy naszej skali działania zorganizowanie siatki mającej na celu oszustwa celne jest praktycznie niemożliwe. Tylko w naszej spółce przy odprawach pracuje kilkadziesiąt osób, nasze towary są clone w kilku różnych komisariatach. Musielibyśmy w to zaangażować kilkudziesięciu celników. Tego nie da się utrzymać w tajemnicy - tłumaczy Dariusz Pachla.

Jego zdaniem, sprawa Redanu to ewenement ograniczony do osoby prezesa. Duże firmy przy transakcjach korzystają z pośrednictwa banków, co - jego zdaniem - wyklucza nielegalny obrót towarem czy też gotówką.

Prognozy nie zagrożone

Kursy spółek odzieżowych spadają, a te mają się coraz lepiej.

- W grudniu, który jest kluczowym miesiącem w naszej branży, sprzedaż właściwie z każdym dniem idzie coraz lepiej. Koniec tego roku powinien być lepszy niż poprzedniego, choć liczyliśmy na nieco więcej - mówi Michał Wójcik.

Jest szansa, że tegoroczny zysk Vistuli sięgnie 20 mln zł, wobec 5,5 mln zł straty przed rokiem. Z kolei LPP nie będzie mieć problemów z wykonaniem tegorocznej prognozy zakładającej 35-40 mln zł zysku netto (wobec 34,2 mln zł w 2003 r.).

- Staramy się, aby było to w górnej granicy widełek. Klientów w tym roku jest dużo - dodaje Dariusz Pachla.

Zbigniew Kazimierczak

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: Niemożliwe | vistula
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »