Prywatyzacja KGHM nadal na feriach
W dalszym ciągu nie wiadomo czy i kiedy ministerstwo skarbu podejmie decyzję w sprawie prywatyzacji KGHM. Tymczasem analitycy zalecają, aby resort jak najszybciej zbył posiadane walory spółki.
Termin, podany osobiście przez minister Aldonę Kamelę-Sowińską, kiedy resort skarbu miał ostatecznie wypowiedzieć się w kwestii prywatyzacji Polskiej Miedzi, upłynął przed Wielkanocą. Szefowa MSP wyjechała jednak na urlop. Pytani przez PG analitycy sugerują, że były to wyłącznie wakacje od KGHM, skoro minister A. Kamela-Sowińska pojawiła się mimo urlopu w Sejmie, aby wziąć udział w dyskusji nad przyszłością Polskiego Cukru. Pani minister wróci do biura w środę - dowiedzieliśmy się wczoraj w biurze prasowym resortu. Nadal też nie mogliśmy uzyskać żadnych informacji na temat terminu ewentualnej sprzedaży posiadanej przez skarb państwa puli akcji w KGHM.
Analitycy twierdzą, że taktyka uników, stosowana przez resort w sprawie prywatyzacji kombinatu dowodzi, iż nie ma on żadnego planu jej przeprowadzenia. Tymczasem mimo dekoniunktury najlepszym rozwiązaniem dla spółki, jak i rynku giełdowego, byłaby sprzedaż posiadanego przez MSP ponad 44-proc. pakietu. Zwłaszcza, że jak już wielokrotnie wspominaliśmy, przesuwając sprzedaż na 2001 rok 10 proc.
akcji przeznaczonych, zgodnie z zapisem w prospekcie emisyjnym z 1997 r., na ubezpieczenia społeczne, resort stracił 120 mln zł. Niewykluczone, że sprawa KGHM może zostać przeciągnięta do wakacji, bo MSP będzie chciało poczekać na lepszą koniunkturę. A może określi swoje stanowisko w sprawie KGHM w jeszcze poźniejszym terminie?
Nie wiadomo też ciągle, ile z posiadanych walorów będzie chciał sprzedać resort. Raz bowiem wspomina o 10 proc. na ubezpieczenia społeczne, drugi raz mówi, że dopiero określi pakiet walorów do sprzedaży. W tym roku, w związku z silniejszą złotówką i niższymi cenami miedzi, zysk KGHM będzie mniejszy niż w roku ubiegłym. Za pierwszy kwartał Polska Miedź odnotuje 70-100 mln zł zysku - za cały rok ok. 400 mln zł (za rok 2000 było to 618 mln zł). A to, zdaniem obserwatorów, może oznaczać, że związkowcy będą bardziej skłonni do dialogu o prywatyzacji. Mogą mu jednak przeszkodzić zbliżające się wybory.