Prywatyzacyjne fiasko rządu

Po 5 miesiącach realizacja planowanych wpływów z prywatyzacji wynosi 6,6 proc. Nawet odchudzony plan prywatyzacji (3,1 zamiast 5,5 mld zł) nie ma szans powodzenia. Zrekompensowanie niższych wpływów dywidendami jest coraz mniej realne.

Po 5 miesiącach realizacja planowanych wpływów z prywatyzacji wynosi 6,6 proc. Nawet odchudzony plan prywatyzacji (3,1 zamiast 5,5 mld zł) nie ma szans powodzenia. Zrekompensowanie niższych wpływów dywidendami jest coraz mniej realne.

Polityka prywatyzacyjna rządu ponosi całkowitą klęskę. W ciągu pierwszych pięciu miesięcy tego roku sprzedaż należącego do państwa majątku przyniosła zaledwie 362 mln zł. To zaledwie 6,6 proc. planowanych wpływów za cały 2006 rok, które w ubiegłorocznych założeniach polityki gospodarczej Prawa i Sprawiedliwości miały sięgnąć 5,5 mld zł i przyczynić się do stabilizacji finansowej państwa.

Ujawniona w pierwszej dekadzie maja korekta przychodów prywatyzacyjnych - z 5,5 mld zł na 3,1 mld zł, którą przedstawił w Sejmie minister skarbu Wojciech Jasiński, jest w tej sytuacji zdecydowanie zbyt optymistyczna. Jak bardzo? Część ekspertów uważa, że dotychczasowe tempo sprzedaży państwowych akcji i spółek zapowiada kwotę znacznie mniejszą. Niewykluczone, że tegoroczna prywatyzacja przyniesie co najwyżej 1 mld zł.

Kłopoty z wielką chemią

Mocno przyhamowano prywatyzację branży chemicznej, w której sporych dochodów oczekiwano m.in. po sprzedaży giełdowej Zakładów Chemicznych w Policach oraz Zakładów Azotowych Puławy. Politycy blokują także nabywanie pakietów spółek należących do Nafty Polskiej zagranicznym inwestorom. Fatalne wrażenie na rynku wywarły starania opolskich działaczy PiS domagających się unieważnienia umowy prywatyzacyjnej Zakładów Azotowych Kędzierzyn, którego akcje (80 proc. za ok. 100 mln zł) przejęła niemiecka spółka Petro Carbo Chem. Bez tej inwestycji kędzierzyńskie zakłady mogłyby wkrótce upaść.

Podobnie byłoby w przypadku komplikacji z innymi transakcjami w branży - kupnem Zakładów Azotowych Tarnów (za 366 mln zł przez PCC) oraz Zachemu i Sarzyny (za 313 mln zł przez Ciech). Minister skarbu poprosił tymczasem, by transakcjami zajęła się NIK. Sytuacje spółek chemicznych utrudnia planowana (prawdopodobnie na poziomie ok. 6 proc.) podwyżka cen gazu: obniży ich rentowność, a w konsekwencji atrakcyjność inwestycyjną.

Ani kopalnie, ani resztówki

Nie ma na razie żadnych szans na prywatyzację w górnictwie. Jeszcze w ubiegłym roku zakładano wprowadzenie na giełdę 30-procentowego pakietu akcji Jastrzębskiej Spółki Węglowej (750 mln zł zysku w 2005 roku) połączonej z koksowniami Przyjaźń, Zabrze i Wałbrzych. Do tej pory nie podpisano umowy o połączeniu tych czterech spółek w jeden holding, choć wielokrotnie odkładana decyzja w tej sprawie miała być tylko formalnością. Zmarnowano w ten sposób szansę, by już w przyszłym roku pakiet akcji holdingu (największy w Europie producent koksu) został sprzedany na giełdzie w Londynie.

Obecne tempo prywatyzacji wskazuje, że tegoroczne przychody sięgną co najwyżej jednego miliarda złotych

Wlecze się prywatyzacja energetyki, nie ma decyzji w sprawie sprzedaży spółek sektora farmaceutycznego. Rząd częściej mówi o konsolidacji (spółki węglowe, energetyka). Ale tu także nie podejmuje działań.

Mimo zapowiedzi, nie posuwa się do przodu prywatyzacja resztówek (zaledwie kilkanaście pakietów sprzedanych od początku roku). Państwo nie ma na te firmy żadnego wpływu i nawet nie stara się realizować uprawnień właścicielskich. Jeszcze w styczniu ubiegłym roku NIK stwierdził, że ponad 600 przedstawicieli Skarbu Państwa zasiadających w radach nadzorczych nie robiło tam niczego pożytecznego. W tym samym raporcie inspektorzy NIK skrytykowali także niechęć resortu do sprzedaży resztówek.

Tymczasem realna wartość należących do państwa mniejszościowych pakietów akcji 41 spółek (udział w kapitale poniżej 25 proc.) notowanych na warszawskiej GPW sięga 11 mld zł. Sprzedaż tych walorów pozwoliłaby nie tylko uzupełnić brakujące przychody z prywatyzacji, ale nawet sfinansować część forsowanych przez koalicjantów PiS wydatków socjalnych.

Jeszcze w ubiegłym miesiącu resort skarbu dawał do zrozumienia, że brakujące wpływy z prywatyzacji zrekompensuje wysokimi dywidendami (szacowane dochody mają w tym roku wynieść ok. 3 mld zł). Szanse na takie rozwiązanie jednak maleją. Oczekiwanej dywidendy zapewne nie wypłaci Orlen (76 proc. 2,5-miliardowego zysku), podobnie będzie ze spółkami węglowymi, które muszą zapłacić nagrody z zysków 110 tys. górników.

Będzie jeszcze gorzej

Niestety, w przyszłym roku sytuacja będzie się pogarszać. Prywatyzację całkowicie zablokują koalicjanci PiS - Samoobrona i LPR, którzy już teraz podejmują działania dla zarezerwowania dla siebie jak największej liczby miejsc w radach nadzorczych i zarządach państwowych spółek. Minister skarbu mimo to zakłada, że prywatyzacja w roku przyszłym przyniesie nawet więcej - do 4 mld zł. Na wszelki wypadek w rządowym dokumencie określającym kierunki prywatyzacji znalazło się stwierdzenie, że według badań tylko 25 proc. osób uważa prywatyzację za korzystną, a za niekorzystną - aż 40 proc.

Reklama

Adam Woźniak

Gazeta Prawna
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »