Przez internet na Wall Street

Za kilka miesięcy pierwsze biura maklerskie w Polsce umożliwią przekazywanie zleceń na rynki zagraniczne za pośrednictwem internetu.

Za kilka miesięcy pierwsze biura maklerskie w Polsce umożliwią przekazywanie zleceń na rynki zagraniczne za pośrednictwem internetu.

Najprawdopodobniej będą nimi DM Instalexport (który do tego czasu zmieni nazwę na SUR5.net), CA IB Securities oraz CDM Pekao SA. Niewykluczone, że do tego wąskiego grona wkrótce dołączą kolejni, zwłaszcza że - jak dowiedzieliśmy się w KPWiG - czekają już kolejne wnioski o pozwolenie na pośrednictwo w obsłudze zagranicznych dyspozycji.

Za kilka miesięcy zlecenia z domowego PC-ta trafią na zagraniczne parkiety.

Z internetem w świat

Istnieją już techniczne możliwości przekazywania zleceń z własnego PC-ta praktycznie na wszystkie parkiety świata, bez konieczności wychodzenia z mieszkania. Problemem pozostają regulacje ograniczające tego typu działalność oraz same biura maklerskie,

Reklama

nie proponujące jeszcze takiej oferty. Niektóre z nich zapowiadają jednak, iż wkrótce marzenia najbardziej aktywnych polskich inwestorów, jeszcze niedawno zupełnie nierealne, mogą się ziścić. Potrzeba tylko czasu i cierpliwości.

Teoretyczne możliwości istnieją

Spośród biur maklerskich działających na terenie Polski tylko trzy mają w swojej ofercie jednocześnie zezwolenie KPWiG na przekazywanie zleceń na rynki zagraniczne (ściślej - na giełdy państw OECD) oraz aplikacje dające możliwość składania zleceń przez internet. Z tej trójki Fortis Securities (dawniej Polski DM) jako jedyny nie myśli na razie o połączeniu tych dwóch możliwości w jeden produkt. Dzieje się tak chociażby z tego względu, że biuro nie wystartowało jeszcze ze zleceniami zagranicznymi, na skutek czego stosowne zezwolenie jest w praktyce niewykorzystywane. Jednak pozostała dwójka (DI BRE Banku oraz CDM Pekao SA) nie wykluczają, iż już niedługo oferta taka zostanie złożona. Do tego grona doliczyć należy jeszcze DM Instalexport (w niedalekiej przyszłości biuro zmieni nazwę na SUR5.net), który równolegle prowadzi starania o zlecenia zagraniczne i internetowe oraz CA IB Securities, który poprzez swoją spółkę zależną, caibon.com, zamierza zaoferować polskim inwestorom taki produkt do końca 2000 roku.

Na razie są zamiary

Ze zrozumiałych względów poszczególni brokerzy nie chcą jeszcze zbyt dużo mówić na ten temat. Sprawa jest przede wszystkim prestiżowa i niechętnie się o niej opowiada w sytuacji, gdy ruchy obserwuje konkurencja. Do tego dochodzą jeszcze wysokie koszty, sięgające nawet milionów złotych. Ponadto brokerów czeka wiele negocjacji z potencjalnymi pośrednikami i partnerami. Ewentualne niepowodzenie takiego przedsięwzięcia byłoby zatem szczególnie dotkliwe.

Konkretne deklaracje złożył dotychczas tylko międzynarodowy potentat brokerski - CA IB Securities. Utworzył on bowiem firmę caibon.com, która ma zająć się właśnie wdrażaniem międzynarodowych usług maklersko-internetowych. Na razie oferta ma dotyczyć wyłącznie rynków środkowoeuropejskich. Potem zostanie rozszerzona na inne państwa. Jak poinformowali przedstawiciele caibonu.com, swój produkt zaoferują na początku na Węgrzech, potem w Polsce i Czechach, a w 2001 roku być może jeszcze w Rosji, Turcji i Izraelu. - Początkowo umożliwimy jedynie internetowe składanie zleceń na rynek polski. Docelowo oczywiście oferować będziemy dostęp do pozostałych parkietów - wyjaśnił Tomasz Trabuć, szef działu public relations i marketingu CA IB w Polsce.

Blisko uruchomienia internetowych zleceń zagranicznych jest także DM Instalexport. Broker ten już od kilku miesięcy zapowiada, iż przygotowywana przez niego oferta będzie pionierska nawet na skalę światową. Zdaniem przedstawicieli biura, produkt ma być najbardziej zaawansowany spośród wszystkich dotychczas uruchomionych aplikacji. Transfer zachodnich technologii DM Instalexport zawdzięcza amerykańskim partnerom.

Jak zapewniają członkowie zarządu DM Instalexport, efekt tej współpracy będzie taki, iż klienci biura nie tylko uzyskają możliwość obserwowania sesji niemalże w czasie rzeczywistym (opóźnienie ma być mierzone w sekundach), czy też dostęp z domowego PC-ta do rynków zagranicznych, ale także możliwość składania zleceń spoza Polski na GPW. - Również zagraniczni inwestorzy będą mieli dostęp do naszego rynku za pośrednictwem internetu - wyjaśnia Łukasz Daremiak, prezes DM Instalexport. - Według naszej wiedzy będziemy pierwszym brokerem na świecie, który udostępni takie połączenia. Nawet amerykańscy potentaci umożliwiają składanie dyspozycji tylko na swoje giełdy - zapewnia Cezary Augustynowicz, wiceprezes biura.

Łukasz Daremiak dodaje, iż sporym problemem jest fakt, iż znalezienie jednego dobrego pośrednika na zachodnich rynkach nie załatwia jeszcze sprawy. - Znaleźliśmy partnera, dzięki któremu możemy działać w Niemczech i USA. Jednak już np. Londyn wymagać będzie innego pośrednika - wyjaśnia prezes Daremiak. Broker szacuje, iż program z którym wystartuje, będzie mógł sprawnie obsługiwać do 10 tys. inwestorów. W razie potrzeby będzie można powiększyć możliwości o kolejne tysiące klientów. - Klient ma się zalogować, wybrać rynek i składać zlecenia. Już nasza w tym głowa, by wszystko sprawnie rozliczyć - stwierdza Ł. Daremiak. Jego zdaniem, program umożliwiać będzie też, obok rzecz jasna podglądu sesji, przeglądanie analiz i np. wykresów notowań.

Bardziej powściągliwie wypowiadają się przedstawiciele DI BRE Banku. - Mamy w planach wdrożenie oferty internetowej umożliwiającej dostęp do rynków zagranicznych. Najpierw chcielibyśmy jednak skoncentrować się na ulepszaniu programu BREBrokers - mówi Barbara Tomczuk, dyrektor Departamentu Sprzedaży DI BRE Banku. Jej zdaniem, biuro mogłoby już w 2000 roku uruchomić przyjmowanie zleceń internetowych na rynki zagraniczne, jednak bez możliwości bezpośredniego przekazania ich dalej poprzez łącza. - W najbliższym czasie nie będzie to możliwe, gdyż musimy każdorazowo upewnić się, czy jest pokrycie na rachunku. Do tego dochodzą jeszcze problemy z wymianą walut itp. Na razie nie uda się zatem złożyć zlecenia za granicę bez udziału naszych pracowników, lecz oczywiście nie można wykluczyć, że umożliwimy to w przyszłości - dodaje dyrektor Tomczuk.

Ze względu na to, iż prace nad wprowadzeniem nowego produktu są jeszcze na wstępnym etepie, trudno jest już teraz, choćby w przybliżeniu określić, jak wyglądać będą prowizje dla inwestorów. Szacuje się jednak, iż koszt takiej usługi będzie niższy niż składanie zleceń na rynki zagraniczne tradycyjną metodą, lecz wyższy niż w przypadku zleceń internetowych na rynek polski.

Samodzielnie, czyli nielegalnie

Niezależnie od tego, czy brokerzy pospieszą się z wdrożeniem swoich internetowych aplikacji dla rynków zagranicznych, najbardziej przedsiębiorczy już zdążyli złożyć niejedno zlecenie na własną rękę. Działanie takie jest co prawda nielegalne, lecz trudno sobie wyobrazić, by było możliwe do wykrycia. Polskie prawo zobowiązuje bowiem inwestorów do korzystania z pośrednictwa biur maklerskich posiadających zezwolenia naszej KPWiG, ewentualnie wymaga uzyskania stosownego zezwolenia dewizowego, tak by transfer gotówki poza granice Polski dokonywał się zgodnie z prawem.

Pomimo tych pozornych przeszkód, w Polsce działa grupa inwestorów (nikt nie jest w stanie określić jak duża), która realizuje dyspozycje za pośrednictwem zagranicznych e-brokerów. Wystarczy bowiem poprzez internet wypełnić formularz potrzebny do założenia rachunku, by następnie - po dopełnieniu formalności drogą listowną - uruchomić swoje prywatne konto. Potem należy już tylko przetransferować (samodzielnie, czy też poprzez znajomych) środki na rachunek banku znajdującego się poza granicami Polski, by następnie dokonać przelewu na wskazany przez zachodniego brokera rachunek. Od tej chwili codzienne przekazywanie zleceń na przykład na Nasdaq lub NYSE przestaje być problemem.

Chociaż cały proceder jest nielegalny, pracownicy biur maklerskich przyznają, iż wiedzą, że niektórzy ich klienci grają w ten sposób na giełdach zagranicznych. - Część z nich być może zgodziłaby się nawet na korzystanie z pośrednictwa polskiego biura za wyższe opłaty, w zamian za uzyskanie statutu "legalnego" inwestora. Wydaje się jednak, że większość - zdając sobie sprawę, iż jest praktycznie nie do wykrycia, nadal będzie korzystać z zagranicznych pośredników - usłyszeliśmy w jednym z biur.

Na początku było Erste

Pierwszą transakcję zrealizowaną na zagranicznym rynku poprzez rodzime biuro maklerskie przeprowadzono 9 października 1998 roku. Dokonało tego biuro maklerskie Erste Securities Polska, za pośrednictwem którego inwestorzy nabyli papiery spółek notowanych w Londynie i Budapeszcie.

Jak poinformował wtedy PARKIET Mieczysław Łazor, członek zarządu Erste, kilku polskich inwestorów instytucjonalnych nabyło papiery firm farmaceutycznych i telekomunikacyjnych. - Szybciej niż się tego spodziewaliśmy, udało nam się załatwić wszystkie formalności. Mamy dużą satysfakcję z tego, że przekazywanie zleceń wypadło pomyślnie - powiedział wówczas Mieczysław Łazor.

Parkiet
Dowiedz się więcej na temat: wall | biuro | biuro maklerskie | internet
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »