Przyszły rok na rynkach?
Przyszły rok może na rynkach rozpocząć się w pozytywnych nastrojach - ocenia Łukasz Bugaj, analityk Domu Maklerskiego BOŚ SA.
"Spokój na rynkach europejskiego długu może oznaczać, że przyszły rok zaczniemy w pozytywnych nastrojach" - uważa analityk DM BOŚ SA.
"Oznacza to, że zniknie obecnie obserwowana słabość waluty wspólnotowej czy rynków akcji" - dodaje.
Bugaj wskazuje, że aktualnie można zauważyć "brak apetytu na ryzyko" wśród inwestorów instytucjonalnych, gdyż nie chcą na koniec roku posiadać w swoich bilansach "źle widzianego" euro, czy też akcji europejskich banków.
"Jednakże w styczniu, wraz z nowym otwarciem, powinna pojawić się chęć kupowania ryzykownych aktywów, co umożliwi obecnie obserwowane dobre zachowanie rynków papierów dłużnych europejskich krajów" - komentuje dla PAP Bugaj.
Analityk wskazuje, że rynkom nie tak straszne już są groźby agencji ratingowych.
"Miniony tydzień zakończył się kolejnymi groźbami ze strony agencji ratingowych. Fitch umieścił na liście obserwacyjnej, z nastawieniem negatywnym, ocenę Włoch, Hiszpanii, Irlandii, Belgii, Słowenii i Cypru" - przypomina analityk.
Agencja wyjaśniła, że po zeszłotygodniowym szczycie UE doszła do wniosku, iż "kompleksowe rozwiązanie kryzysu strefy euro jest technicznie i politycznie poza zasięgiem".
Fitch oczekuje, że weryfikację ratingów tych krajów przeprowadzi do końca stycznia 2012 r.
Agencja potrzymała najwyższy rating Francji AAA, ale zmieniła jego perspektywę ze "stabilnej" na "negatywną". Oceniono, że prawdopodobieństwo utraty przez Francję ratingu AAA w ciągu najbliższych dwóch lat wynosi nieco ponad 50 proc.
"Inwestorzy za oceanem niespecjalnie się tą informacją przejęli, a wskaźnik S&P 500 w piątek zyskał na wartości 0,32 proc." - wskazuje analityk DM BOŚ SA.
"Również europejskie indeksy podczas poniedziałkowej sesji rosną" - dodaje.
"Na dodatek rentowności obligacji krajów peryferyjnych spadają. Jak to możliwe? Otóż już wcześniej w podobnym tonie do komunikatu Fitcha wypowiadały się dwie pozostałe agencje, a Fitch jedynie poszedł w ich ślady" - wskazuje Bugaj.