Rada Nadzorcza PGNiG odwołała wiceprezesa spółki
Rada Nadzorcza Polskiego Górnictwa Naftowego i Gazownictwa odwołała w poniedziałek wiceprezesa Jerzego Kurellę ze składu zarządu - podała spółka w komunikacie. Kurella odpowiadał w zarządzie spółki za sprawy handlowe.
Jak dodano w komunikacie, decyzja o odwołaniu zapadła jednogłośnie. - Wpływ na decyzję rady miała ocena merytoryczna pracy prezesa Jerzego Kurelli - poinformowała PAP rzeczniczka spółki Dorota Gajewska.
Kurella od lipca 2013 r. do grudnia 2013 r. pełnił obowiązki prezesa spółki, po tym jak RN odwołała prezes spółki Grażynę Piotrowską-Oliwę i wiceprezesa ds. handlowych Radosława Dudzińskiego. Sprawa miała związek z memorandum dotyczącym oceny na etapie przedinwestycyjnym możliwości budowy nowego gazociągu z Białorusi przez Polskę na Słowację, które na początku kwietnia podpisali w Petersburgu prezes Gazpromu Aleksiej Miller oraz ówczesny prezes EuRoPol Gazu Mirosław Dobrut. Strona rosyjska zaprezentowała ten projekt jako magistralę Jamał-Europa II.
W grudniu 2013 r. gdy prezesem został Mariusz Zawisza, Kurella wrócił na stanowisko wiceprezesa ds. handlowych.
W jednej ze swych ostatnich publicznych wypowiedzi, Kurella odnosił się do nowelizacji Prawa energetycznego, zwanej "małym trójpakiem". Wprowadziła ona wiele zmian, m.in. obligo giełdowe dla gazu, czyli obowiązek sprzedaży określonej części surowca za pośrednictwem giełdy.
Podkreślał wtedy, że z powodu tych zmian przez ostatni rok PGNiG musiała głęboko się zreorganizować, co się - jego zdaniem - udało. Wskazał np. konieczność wydzielenia spółki obrotu, która działa już od sierpnia. "To była gigantyczna operacja upłynniająca rynek i odbyła się bez żadnej szkody dla klientów, bez żadnej podwyżki" - mówił Kurella.
Mówił też o renegocjacjach umowy gazowej z Gazpromem. Chodzi o tzw. kontrakt jamalski obejmujący dostawy gazu do 2022 r. włącznie, w ilości do 10,2 mld m sześc. rocznie. Gazprom pozostaje najważniejszym dostawcą gazu dla PGNiG, a polska spółka jest jednym z największych odbiorców gazu dostarczanego przez Gazprom do Unii Europejskiej.
Kurella mówił wtedy dziennikarzom, że nie można wykluczyć rozmowy o wolumenach kupowanego gazu (kontrakt na formułę take-or-pay), ale podkreślił, że najważniejsza będzie cena. "Cena gazu w kontrakcie nie odzwierciedla ceny na rynku europejskim. Stąd mamy przesłankę, aby wystąpić o renegocjację cen" - powiedział. "Strona rosyjska przyjęła nasz wniosek do rozpatrzenia" - dodał.
Strona polska zażądała renegocjacji ma początku listopada, zgodnie z zapisami kontraktu jamalskiego z Gazpromem. Termin tzw. okna negocjacyjnego, które właśnie się otworzyło, został uzgodniony dwa lata temu, kiedy to PGNiG i Gazprom zawarły aneks do kontraktu gazowego. Na jego mocy polska spółka wycofała sprawę przeciwko Gazpromowi w arbitrażu, a Rosjanie m.in. obniżyli cenę. Zmieniła się też formuła cenowa.
PGNiG nie podało szczegółów klauzul kontraktowych ze względu na ich poufność, choć ówczesna prezes spółki Grażyna Piotrowska-Oliwa mówiła, że efektem aneksu jest obniżka cen gazu od Gazpromu o ponad 10 proc. Ówczesny minister skarbu Mikołaj Budzanowski mówił z kolei, że cena gazu dla Polski wynosiła ponad 550 dol. za 1000 m sześc., a po obniżce będzie "wręcz najniższa w Europie Środkowej".
Co do uzgodnionej jesienią 2012 r. nowej formuły cenowej zarząd PGNiG informował, że zawiera zarówno elementy oparte na notowaniach produktów ropopochodnych, jak i notowaniach rynkowych gazu, w efekcie cena nie będzie sztywna, ale zmienia się w ślad za zmianami na rynkach europejskich. Zdaniem wielu ekspertów, Polska za rosyjski gaz płaci obecnie znacząco wyższą cenę od europejskich cen rynkowych. Ceny w europejskich hubach, mimo pewnego wzrostu w ostatnich tygodniach, obecnie wynoszą w przeliczeniu ok. 320-370 dol. za 1000 m sześc. Renegocjacje kontraktu z Gazpromem mogą potrwać pół roku.