Rozpoczął się wyścig po akcje
Polskie stocznie nie mogą odbudować silnej pozycji finansowej, którą szczyciły się z latach 90. Jednak trwający boom na statki już wkrótce może pomóc im wyjść na prostą. Na koniunkturze sporo zyskać może Stocznia Gdynia (SG). Firma bowiem ma duże szanse pozyskać inwestorów, którzy chętnie sypną groszem, by budowała dla nich statki.
Pomoc niszczy moce
Według informacji "PB", w czwartek przedstawiciele gdyńskiej firmy mają spotkać się z potencjalnymi inwestorami branżowymi oraz wierzycielami chcącymi skonwertować wierzytelności. Stocznia stara się znaleźć partnerów, którzy wezmą udział w podwyższeniu kapitału nawet o 215 mln zł.
Jeden z armatorów, Ray Car Carriers, zamawiający samochodowce, już zresztą objął jej akcje za 56 mln zł skupionych wierzytelności. 40 mln zł ma też dorzucić Agencja Rozwoju Przemysłu (ARP). Te pieniądze mogą jednak podobno dać inwestorzy. Stocznia szuka też nabywców na pozostałe papiery. Inwestorzy chcą jej pomóc, bo zależy im na statkach. Na świecie trwa bowiem hossa, popyt na statki przewyższa podaż, a polskie stocznie jako jedne z niewielu mogą szybko uruchomić moce produkcyjne.
Jednak problem w tym, że SG otrzymując pomoc publiczną, zobowiązała się do ograniczania zdolności. "Mamy sygnały, że wielu potencjalnych inwestorów jest zainteresowanych kapitałowym wejściem do stoczni. Mogą to zrobić poprzez podwyższenie kapitału, mogą wykupić akcje, które objął skarb państwa. W ten sposób stocznia zwróci pomoc publiczną i będzie mogła zwiększyć produkcję. Dzięki temu rozwiązany zostanie też problem śledztwa, które prowadzi Komisja Europejska" - mówi Dariusz Adamski, przedstawiciel załogi w radzie nadzorczej SG.
O roszadach w akcjonariacie firmy mogą porozmawiać już jutro. Według informacji "PB", w grę wchodzi transakcja, w której inwestorzy obejmą akcje stoczni, ta zaś odda pieniądze Skarbowi Państwa i w konsekwencji jego akcje zostaną umorzone. Za 80 mln zł stocznia może dostać nowe, wielomilionowe rentowne kontrakty.
Wirtualny holding
Przedstawiciele stoczni i ARP podkreślali wcześniej, że inwestorzy, którzy zgodzą się objąć akcje SG, mogą skonwertować je na walory Korporacji Polskie Stocznie. Jednak potencjalni partnerzy nie palą się do takiej zamiany. - By funkcjonować, korporacja potrzebuje 700 mln zł kapitału obrotowego. Tych pieniędzy nie ma i pewnie nigdy nie będzie. Nie ma też żadnych prognoz finansowych, które pokazywałyby scenariusz działania firmy" - dodaje Dariusz Adamski.
Katarzyna Jaźwińska