RPP ma problem
O 5,6 proc. rok do roku wzrosła produkcja przemysłowa w Polsce. To mniej niż spodziewali się ekonomiści, oczekujący wzrostu na poziomie 7,4 proc. i mniej niż w czerwcu, gdy było to 7,3 proc.
Bardzo ciekawa jest jednak interpretacja tych danych w kontekście najbliższych posunięć Rady Polityki Pieniężnej. Nie ulega bowiem wątpliwości, że tempo wzrostu polskiej gospodarki stopniowo słabnie, co mogłoby pomóc w decyzji o zakończeniu cyklu podwyżek stóp. Z drugiej strony słaby wzrost produkcji przemysłowej przy jednoczesnym wzroście kosztów pracy (szybko rosną wynagrodzenia i zatrudnienie) rodzi ryzyko nasilającej się presji inflacyjnej. Dlatego należy założyć, że możliwa jest jeszcze jedna podwyżka stóp procentowych w tym roku, a w 2009 może czekać nas seria obniżek.
SYTUACJA NA GPW
Wszystkie podstawowe wskaźniki GPW wzrosły o 0,3 proc., dzięki niskiej płynności utrzymującej się od pewnego czasu na rynku akcji było to wynikiem pojedynczych transakcji kupna zawartych tuż przed zakończeniem handlu. O korekcyjnym charakterze symbolicznego odbicia indeksu WIG20 może świadczyć fakt, że liderami wzrostów były w środę akcje spółek, które w tym tygodniu najmocniej traciły na wartości: Bioton i Polnord wyceniano na koniec dnia o ok. 2,7 proc. wyżej niż we wtorek, lecz od początku sierpnia ich walory potaniały odpowiednio o 11 proc. i 21 proc. Wyróżniał się także KGHM, ale biorąc pod uwagę fakt, że wczoraj akcje tej spółki surowcowej warte były najmniej od marca 2006 r. trudno po dzisiejszej sesji na warszawskim parkiecie doszukać się powodów do optymizmu. Dane o produkcji przemysłowej wpłynęły na decyzję inwestorów z rynku długu, natomiast rynek akcji pozostał na nie obojętny.
GIEŁDY W EUROPIE
W Wielkiej Brytanii w środę taniały akcje banków oraz deweloperów, ponieważ na rynku mieszkań ceny spadają w najszybszym od kilku lat tempie, w przeciwieństwie do reszty sektorów, gdzie przedsiębiorcy przenoszą ciężar wysokiej inflacji na klientów. W USA dobre wyniki producenta komputerów Hewlett-Packard pozwoliły rozpocząć sesję od minimalnych wzrostów, ale ciemne chmury nadal unoszące się nad instytucjami finansowymi w rok po pierwszej awaryjnej obniżce stóp procentowych przez FED sprawiły, że ok. godz. 16 czasu warszawskiego S&P 500 i DJIA znalazły się pod kreską. Do końca trzeciego kwartału Freddie Mac i Fannie Mae muszą wypłacić ponad 220 mld USD posiadaczom ich obligacji i jeżeli nie będą w stanie wywiązać się z zobowiązań konieczne będzie dokapitalizowanie tych spółek przez amerykański rząd, który przecież zaledwie kilkanaście dni temu przyznał im miliardowe dopłaty.
WALUTY
Euro próbowało dziś wrócić powyżej 1,48 USD, ale korekta wzrostowa, która jest tak bardzo wyczekiwana przez rynek nadal nie nadchodzi. Powody? Łatwo je dopasować po fakcie - agencje cytują członka niemieckiego rządu, który przestrzegł przed przedłużeniem spowolnienia gospodarczego w największej gospodarce Europy. Po południu euro było wyceniane 1,474 USD i na wykresie faktycznie zdaje się budować konsolidację (1,46-1,48 USD) pod przyszłe wybicie. Kierunek wybicia pozostaje jednak niewiadomą.
U nas mimo słabych danych dla złotego, reakcji wielkiej nie było. Na koniec dnia dolar wyceniany był na 2,246 PLN, euro 3,31 PLN, frank 2,049 PLN. Wygląda na to, że rynek walutowy sądzi, że podwyżka stóp w Polsce jest jeszcze możliwa zanim cykl się odwróci.