Rynki w bardzo ważnym punkcie

Właściwie cały tydzień na warszawskim parkiecie upływał pod znakiem korekty wcześniejszych wzrostów. Amerykański rynek akcji znajduje się w bardzo ważnym z punktu widzenia analizy technicznej momencie

Jedynie we wtorek indeksy próbowały kontynuacji przedświątecznego rajdu, którego celem były szczyty z 6 stycznia. Ta sztuka się nie udała. Wskaźniki mocno się cofnęły już w trakcie sesji. To dla części inwestorów był sygnał, że tak łatwo pokonanie oporu nie pójdzie. To podkopało ich morale i początkowo spowolniło zwyżkę, a potem spowodowało zwiększenie chęci realizacji zysków. To było wyraźnie widoczne już w czwartek, a jeszcze bardziej w piątek. Taka korekta rynkowi się należała i na razie nic groźnego się nie dzieje. Przed kontynuacją ataku na szczyt powinno dojść do przegrupowania sił, namysłu, odpoczynku. Po spadku cen z pewnością pojawią się chętni do kupna akcji, którzy wcześniej się na to nie zdecydowali, a bali się otwierania pozycji po tak silnych wzrostach. Zwyżkowa tendencja wydaje się więc nadal niezagrożona.

Reklama

Bilans tygodnia jest zdecydowanie ujemny w przypadku głównych indeksów. Wskaźnik największych spółek stracił 4,85%, a WIG 2,2%.

Po sześciu kolejnych tygodniach wzrostów to raczej normalne. mWIG40 i sWIG80 przed spadkami się wybroniły i zyskały odpowiednio 1,9% i 3,6%. Spośród subindeksów branżowych najwięcej, ponad 4,6% stracił WIG Banki i WIG Telekomunikacja (2,7%).

Europa

Najważniejsze europejskie indeksy przybierały na wartości, choć w różnym tempie i różnej skali. Najbardziej dynamicznie zachowywał się Londyński FTSE. We wtorek kontynuował silny, rozpoczęty jeszcze przed świętami wzrost. W środku tygodnia mieliśmy do czynienia z niewielką korektą, a w końcówce tygodnia powrót do wzrostów. Patrząc z nieco dłuższej perspektywy, indeks po marcowo-kwietniowym rajdzie z nawiązką odrobił tegoroczne straty i wygląda, jakby nie zamierzał na tym poprzestać.

Pod tym względem zdystansował zdecydowanie wskaźniki giełd niemieckiej i francuskiej, którym do styczniowych szczytów jeszcze sporo brakuje. Dax przez pierwszą część tygodnia poruszał się poziomo, odpoczywając po wcześniejszej zwyżce. Nieco wigoru nabrał dopiero w czwartek, ale ?skok" o 1,3% trudno uznać za imponujący. Podobnie zachowywał się CAC40.

Na parkiecie w Budapeszcie panowały dość zmienne nastroje. Po przedświątecznej mocnej zwyżce notowań w tym tygodniu przyszedł czas na korektę. Zakończyła się ona już w czwartek silnym, ponad 3% wzrostem. Tamtejsi inwestorzy wydają się nie przejmować zbytnio tym, co dzieje się w kraju. Bardzo podobnie wyglądała sytuacja w Bukareszcie. Bułgarski Sofix uparcie piął się w górę, zmierzając do pokonania styczniowego szczytu, a w czwartek wykonał w jego stronę skok aż o 4,7%, poprawiając się w piątek o dalsze 3%.

USA

Amerykański rynek akcji znajduje się w bardzo ważnym z punktu widzenia analizy technicznej momencie. Zwyżka, trwająca od 10 marca, przeszła w fazę konsolidacji. Od początku kwietnia Dow Jones przebywa w liczącym około 300 punktów szerokości przedziale, którego dolnym ograniczeniem jest 7837 pkt., a górnym 8126 pkt. Biorąc pod uwagę ostatnią zmienność tamtejszego rynku, wybicie z tego przedziału w dowolnym kierunku może nastąpić w trakcie jednej sesji (10 marca indeks wzrósł o 380 pkt., a 23 marca o prawie 500 pkt.).

Równowaga jest więc bardzo krucha, jeden impuls może skierować rynek akcji ? nie tylko amerykański ? w górę lub w dół na znacznie dłużej, niż jedna sesja. Pojawieniu się takiego impulsu sprzyja trwającemu właśnie sezonowi publikacji wyników finansowych firm za pierwszy kwartał. Na razie przebiega on bardzo spokojnie, inwestorzy nie ulegają emocjom, wahania notowań w trakcie jednej sesji znacznie się zawęziły. Ale taki stan każdej chwili może się zmienić i mocno zdynamizować ruchy indeksów.

Niemal identyczny, jak w przypadku średniej przemysłowej, układ wykresu obserwujemy w przypadku indeksu Standard&Poors500, do którego wskazań analitycy techniczni przywiązują większą wagę, niż do Dow Jonesa. W jego przypadku dolnym ograniczeniem jest poziom około 820 pkt., a górnym około 860 pkt. W czwartek ten poziom został naruszony. Pytanie, na jak długo i czy jest to już ?to" wybicie, które jest w stanie wskazać kierunek indeksom na dalsze tygodnie, a być może nawet miesiące.

Twarde dane, napływające z amerykańskiej gospodarki, nie dają na razie żadnych sygnałów przełamywania recesji, czy choćby spowolnienia załamania gospodarczego. Nieco optymizmu niosą wskaźniki wyprzedzające, czyli wszelkiego rodzaju indeksy nastrojów. Tu również do ich przejścia na jasną stronę daleko, ale przynajmniej widać jakąś poprawę. Może temu właśnie zawdzięczamy obecną wzrostową falę na rynkach akcji. Daje się również dostrzec pewną zmianę nastawienia analityków i rynkowych guru. Jeszcze do niedawna przeważały groźne pomruki i katastroficzne wizje przyszłości.

Ostatnio jednak coraz częściej słyszy się głosy mówiące, że dno bessy mamy już za sobą. Oczywiście, niektórzy znawcy po kilku tygodniach dostrzegli, że indeksy wzrosły o 20-30 proc. i że coś się na rynku zmieniło. Czy jednak jest to powód, by już trąbić do szturmu na akcje? Ryzykować każdy może, ale duża ostrożność wciąż wskazana.

Wciąż zadziwia nietypowa dla bessy sytuacja znacznej względnej siły subindeksu Dow Jones Transport, utrzymująca się już od dłuższego czasu i jednoczesnej słabości wskaźnika spółek użyteczności publicznej. Od początku kwietnia wskaźnik koniunktury firm transportowych wzrósł o 14%, Dow Jones Industrial o 7% a Dow Jones Utilities o około 2%.

Tydzień dla amerykańskich głównych indeksów (liczony od czwartku do czwartku) był całkiem przyzwoity. Dow Jones zyskał 3,7%, S&P500 wzrósł o 4,9% a Nasdaq o 5%. Jeśli kwartalne raporty finansowe którejś ze znaczących firm (najpewniej spośród banków) nie spowodują radykalnej zmiany nastrojów inwestorów, można będzie liczyć na kontynuację zwyżki lub przynajmniej utrzymanie obecnych poziomów przez indeksy. Osobiście stawiałbym raczej na ten drugi scenariusz.

Azja

Sytuacja na azjatyckich parkietach jest dość zróżnicowana. Można łatwo dostrzec dwie grupy giełd zachowujących się w ostatnim czasie odmiennie. Na jednym biegunie niezbyt dynamicznie zachowujące się wskaźniki w Malezji, Tajlandii i na Filipinach, z drugiej zaś Tajwan, Singapur, Hong Kong, Seul, Dżakarta i Szanghaj, znajdujące się w zdecydowanym trendzie rosnącym. W tej ostatniej grupie prym wiodą przede wszystkim Chiny i Indie. Choć chiński smok dostał sporej zadyszki, to spadku tempa wzrostu gospodarczego do 6,1% mógłby pozazdrościć niejeden tygrys i to nie tylko azjatycki. O ile o nieodległej perspektywie wyjścia z kryzysu gospodarki amerykańskiej z wielką wstrzemięźliwością wypowiada się prezydent USA, to o Chinach, jako pionierze poprawy globalnej koniunktury mówi coraz więcej analityków. Nic więc dziwnego, że tę poprawę tamtejsza giełda dyskontuje już od końca października ubiegłego roku z dwiema niewielkimi korektami.

Interesująco wygląda również indeks giełdy w Bombaju. Choć gospodarka Indii ostro przyhamowała już w połowie ubiegłego roku, to jednak hamulec wciąż wskazywał prawie 8-procentowy wzrost PKB w II kwartale 2008 r. To lepiej, niż w Chinach. Tej dynamiki nie należy lekceważyć.

Wkrótce może się okazać, że nieco bardziej ekskluzywny model najtańszego samochodu świata indyjskiej marki Tata znajdzie nabywców wśród coraz bardziej zadłużonych i ubożejących Amerykanów, którzy wspominać będą czasy, gdy auta produkował General Motors czy Chrysler. Indyjski indeks BSE30 dołek znalazł podobnie jak wskaźnik w Szanghaju w połowie października ubiegłego roku, jednak na większy wzrost musiał czekać aż do początku marca tego roku. I od tej pory dynamicznie podąża w górę.

Nieco odmienny przypadek stanowi giełda japońska, kraju który przeżywa, nie po raz pierwszy w tanim czasie, ogromny kryzys gospodarczy. Interesujące jest to, że wykres indeksu Nikkei wygląda bardzo podobnie, jak indyjski BSE. To dowód, że na rynkach akcji rządzą obecnie bardziej emocje, niż racjonalne przesłanki.

Rosja

Biorąc pod uwagę coraz gorsze wieści płynące z rosyjskiej gospodarki, indeks moskiewskiej giełdy zachowuje się nadzwyczaj dobrze. Po dobrze już znanych i wielokrotnie powtarzanych prognozach, zwiastujących rychły krach tamtejszego systemu bankowego, dochodzą kolejne dość katastroficzne przepowiednie, formułowane przez przedstawicieli władz. Mówią one o kilkuletniej zapaści gospodarczej w Rosji. Trudno jednak powiedzieć, co takie zapowiedzi mają na celu i na ile rzetelnie rysują obraz rzeczywistości. Spadek cen surowców z pewnością nie pomaga wielu rosyjskim koncernom, ale skoro dawały sobie radę, gdy ropa kosztowała 30 dolarów, to powinny przeżyć i teraz.

Trudno mówić, że indeks po gigantycznym spadku z ubiegłego roku, dokonał jakichś niezwykłych wyczynów, ale już od stycznie systematycznie rośnie i pewnie spróbuje zaatakować szczyt z października. Świąteczny rajd wywindował jego wartość o około 13%, więc środek tygodnia przyniósł korektę, ale czwartek i piątek to znów powrót do wzrostów.

Prognozy na przyszły tydzień

Najprawdopodobniej w najbliższych dniach czeka nas kontynuacja korekty wzrostów na giełdzie. Główne indeksy podjęły próbę ataku na szczyty z 6 stycznia. Na razie zakończyła się ona niepowodzeniem. Niewielkie ochłodzenie nastrojów przydałoby się, przed kolejnym podejściem. Wydaje się, że gdy popyt zbierze siły, jego pokonanie jest całkiem możliwe. Poprzednia korekta trwała zaledwie dwie sesje, ta z końca marca aż pięć. Wydaje się, że obecna również potrwa kilka dni. W dłuższej perspektywie nie widać powodów do trwałej zmiany tendencji, czyli powrotu do spadków, choć z powodu zbliżającego się sezonu publikacji wyników finansowych spółek

z pewnością nie ma co liczyć na spokojny przebieg notowań.

Roman Przasnyski

Główny Analityk Gold Finance

Goldfinance
Dowiedz się więcej na temat: WIG | rynek akcji | jones | ANALIZY | wskaźniki | ANALIZY
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »