Sejm zafundował upadłość dziesiątkom polskich firm
Z Dariuszem Formelą, prezesem Polskiego Koncernu Mięsnego Duda rozmawia Bartłomiej Mayer.
Panie prezesie, Sejm odrzucił niedawno projekt ustawy dopuszczającej tzw. ubój rytualny. Niektórzy uważają, że ta decyzja jest bardzo szkodliwa dla branży, że oznacza m.in. likwidację kilku tysięcy miejsc pracy. Czy naprawdę to takie złe rozwiązanie dla polskiego przemysłu mięsnego?
- Nie chciałbym oceniać przyjętych rozwiązań w kategoriach moralnych czy etycznych...
...pytam się o kwestie biznesowe.
- Z rynkowego punktu widzenia decyzja Sejmu faktycznie jest szkodliwa dla polskich zakładów mięsnych. Od kilku lat branża spożywcza pogrążona jest w kryzysie, a szczególnie trudne były ostatnie dwa lata. Nałożenie zakazu uboju rytualnego oznacza wprost ograniczenie potencjału polskich firm mięsnych, bo zamyka dostęp do kilku atrakcyjnych rynków krajów muzułmańskich i Izraela, czy tych, w których żyją liczne grupy Arabów i Żydów. To utrata rynków, na których zbudowanie silnej pozycji trwało przecież latami i pochłania dużo kapitału.
A zatem skutki sejmowej decyzji odczują zakłady specjalizujące się w tego rodzaju produkcji...
- Dla nich oznaczać to będzie kolosalny ubytek przychodów. Negatywne skutki odczują jednak również duże koncerny mięsne, choć w tym przypadku efektem będzie zamknięcie "tylko" jednego z segmentów sprzedaży. Problemy koncernów będą mniejsze. Dzięki działalności w innych segmentach będą bowiem mogły sobie zrekompensować część strat.
Wróćmy jednak do specjalistycznych firm. Czy grozi im plajta?
- Firmom, które większość lub całość sprzedaży opierały na rynkach produktów rytualnych, grożą bardzo poważne tarapaty finansowe. W najtrudniejszych przypadkach rzeczywiście skutkiem może być nawet upadłość. Dlatego myślę, że decydenci nie wystarczająco przeanalizowali wszystkie konsekwencje swoich decyzji. Jestem przekonany, że kwestia uboju rytualnego nie jest definitywnie rozstrzygnięta i będzie żywa w polskiej gospodarce jeszcze przez długi czas.
Czy decyzja Sejmu to zła wiadomość również dla PKM Duda?
- Duda zajmuje się niemal wyłącznie produkcją mięsa wieprzowego. Ale ponieważ jest częścią rynku również odczuwa wynikające z decyzji Sejmu skutki osłabiania potencjału całej branży mięsnej.
Wspomniana ustawa to kolejny przykład regulacji prawnych wpływających na przemysł mięsny. Jest ich wiele zarówno na poziomie krajowym, jak i europejskim. Do tego, co jakiś czas dochodzą też kwestie polityczne, jak choćby embargo na eksport mięsa do Rosji, czy afery z polską żywnością w Czechach. Czy tego typu czynniki prawno-polityczne stanowią - Pana zdaniem - duże ryzyko dla firm z branży mięsnej?
- Wymienione przez Pana problemy natury prawno-politycznej to faktycznie spory kłopot, który istotnie osłabiaj kondycję polskiej branży mięsnej i zwiększa ryzyko niepowodzenia firm w niej działających.
Czy są jakieś sposoby na ograniczenie tego ryzyka?
- Aby je ograniczyć trzeba działać dwutorowo. Po pierwsze chodzi o aktywność samych spółek, które powinny inwestować, restrukturyzować się, podnosić efektywność oraz konsolidować się. Dzięki tym działaniom w Polsce mogłoby, podobnie jak w krajach zachodnich, powstać więcej dużych grup mięsnych, które byłyby w stanie skuteczniej konkurować na międzynarodowych rynkach.
- Po drugie zaś chodziłoby o stwarzanie przez administrację takiego otoczenia prawnego, które sprzyjałoby prowadzeniu działalności biznesowej na rynku mięsnym. Oczekiwałbym wsparcia administracji np. w dziedzinie promocji. Przemyślany plan promocji polskiej żywności, powinien być nastawiony na podkreślanie jej walorów smakowych i estetycznych oraz tego, że jest całkowicie bezpieczna dla konsumentów.
- Ostatnia kampania czarnego PR w Czechach, czy wcześniejsze afery, w których w roli szwarccharakteru obsadzono polskie mięso, pokazują, że nasz rynek jest stale atakowany przez konkurencję. Dotychczas nasza branża cierpiała z tego powodu, ponieważ nie miała przygotowanej jasnej strategii ochrony. A tylko spójna strategia jest w stanie obronić polskie mięso przed skutkami nieczystej gry konkurentów. Dobrym przykładem tego typu skutecznej strategii są Niemcy. Kiedy tam wybuchła afera dioksynowa, lokalne służby bardzo szybko zdusiły problem w zarodku, a informacje o kryzysie nie rozlały się szeroko na inne rynki.
Czy ten czarny PR to najważniejsze obecnie problemy branży mięsnej?
- Powiedziałbym raczej, że tym problemem jest brak odpowiedniej strategii wizerunkowej i promocji polskiego mięsa za granicą. Problemów jest jednak znacznie więcej.
Na przykład?
- Rynek wieprzowiny, który jest najbliższy PKM Duda, cierpi z powodu drastycznie spadającej dostępności surowca krajowego. Wystarczy przytoczyć liczby: w roku 2004, gdy polska przystąpiła do Unii Europejskiej, pogłowie trzody chlewnej w naszym kraju wynosiło 22 mln sztuk. W połowie tego roku, czyli niespełna 10 lat później, pogłowie wynosiło - jak wynika z szacunków - mniej niż 11 mln sztuk. Co gorsza nie widać też sygnałów, by ta sytuacja miała się w najbliższym czasie poprawić. Obiecany przed laty rządowy projekt odbudowy pogłowia jest zaniedbany. A im mniej tucznika na rynku, tym wyższe ceny skupu i wyższe koszty funkcjonowania zakładów mięsnych. Jeśli w tej dziedzinie szybko coś się nie zmieni, to z rynku znikać będzie nawet kilkadziesiąt małych zakładów mięsnych rocznie.
Wróćmy do PKM Duda. Firma był kiedyś jedną z ofiar tzw. niesymetrycznych opcji, które przed laty przyczyniły się do poważnych strat wielu notowanych na GPW spółek. Czy te kłopoty firma ma już definitywnie za sobą?
- Problemy z opcjami należą do przeszłości. Odbudowaliśmy wizerunek firmy i wzmocniliśmy jej fundamenty.
Giełdowy kurs PKM Duda od początku marca tego roku rośnie (obecnie akcje kosztują około 70 groszy), ale wciąż jest znacznie poniżej poziomu choćby sprzed dwóch lat, gdy kurs był dwa razy wyższy. Jakie są szanse na powrót do takiej wyceny?
- Kurs giełdowy jest wypadkową wielu czynników, w tym także czynników niezależnych od samej spółki. Nasza firma wychodzi z kolejnymi inicjatywami mającymi na celu poprawę rentowności grupy. Efekty widać w naszych wynikach finansowych. W tym roku zaczęliśmy już wypracowywać zyski. Rosnący od początku tego roku kurs giełdowy to, w mojej ocenie, wotum zaufania dla spółki i działań jej zarządu. Wierzę, że uda się nam przekonać rynek, że wycena spółki powinna być zdecydowanie wyższa.
Jak mocno PKM Duda odczuwa spowolnienie gospodarcze?
- Odczuwamy oczywiście skutki spowolnienia gospodarczego. Tym bardziej, że na biznes naszej spółki rzutuje bezpośrednio kondycja konsumentów, którzy są końcowymi odbiorcami naszych produktów. Stopa bezrobocia jest wysoka, realne dochody polskich rodzin są coraz niższe. Efekt? Spada spożycie wieprzowiny, rośnie spożycie tańszego drobiu. Coraz mniej jest tradycyjnych sklepów mięsnych, a rośnie popularność nowoczesnego, wielkopowierzchniowego handlu. Z naszego punktu widzenia to niekorzystne tendencje, dlatego staramy się być coraz bardziej elastyczni w podejściu do rynku.
W miniony roku znacząco wzrosła sprzedaż eksportowa PKM Duda. Czy w tym roku można się spodziewać dalszego zwiększenia sprzedaży za granicę?
Tradycyjnie sprzedaż eksportowa jest tylko uzupełnieniem dla dominującej w PKM Duda sprzedaży na rynek wewnętrzny. Jednak w sytuacji spowolnienia gospodarczego na rynku rodzimym i zjawisk, o których wspomniałem, stworzenie alternatywnych rynków zbytu za granicą stało się wręcz koniecznością.
Biznes INTERIA.PL na Facebooku. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze
Czy dla PKM Duda lepszym rynkiem jest teraz rynek krajowy, czy eksportowy?
Oba te rynki wzajemnie się uzupełniają. A ponieważ zawsze kierujemy się rachunkiem ekonomicznym, strukturę sprzedaży konstruujemy tak, aby zapewniać sobie najwyższą rentowność.
Wyliczyłem, że zasiada Pan lub zasiadał w 16 radach nadzorczych firm z najróżniejszych branż od energetycznej, po sportową. Czy w Polsce można być zawodowo członkiem nadzoru?
- Z moich obserwacji wynika, że instytucja zawodowego członka rad nadzorczych już w Polsce istnieje. Uważam, że kompetentna rada nadzorcza musi się składać ze specjalistów z różnych dziedzin. To, że część członków rad nadzorczych sprawuj tę funkcję zawodowo, podnosi merytoryczny poziom tego nadzoru.
Rozmawiał Bartłomiej Mayer
Biznes INTERIA.PL na Twitterze. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze