Spektakularne zwyżki za oceanem

Główne indeksy nowojorskiej giełdy odnotowały w czwartek spektakularne zwyżki. Analitycy tłumaczą to sygnałami, że kryzys fiskalny w strefie euro jest już pod kontrolą.

Indeks 30 największych amerykańskich spółek Dow Jones Industrial Average zwyżkował o 2,85 proc. (284,54 pkt) i zakończył notowania na poziomie 10258,99 pkt. Dzień wcześniej wskaźnik ten zamknął się po raz pierwszy od lutego br. poniżej psychologicznej bariery 10 tys. pkt.

Wskaźnik nastrojów na szerokim rynku Standard & Poor's 500 skoczył o 3,29 proc. (35,11 pkt), do 1103,06 pkt.

Indeks Nasdaq Composite poszybował w górę o 3,73 proc. (81,80 pkt), aby zakończyć sesję na poziomie 2277,68 pkt. Tym samym powrócił powyżej poziomu, z którego rozpoczął bieżący rok.

Reklama

Za najważniejsze źródło optymizmu inwestorów analitycy uważają zdementowanie przez chińskie władze pogłosek, opisanych na łamach "Financial Timesa", jakoby w związku z kryzysem w strefie euro Pekin planował zmniejszyć zaangażowanie w europejskie obligacje. Gdyby tak się stało, problemy tego regionu zostałyby spotęgowane.

- Europa była i będzie jednym z głównych rynków, na których Chiny inwestują swoje rezerwy walutowe - oświadczyła w komunikacie chińska agencja zarządzająca rezerwami o wartości około 2,5 bln USD (8,2 bln zł).

Inwestorzy odebrali ten komunikat jako wotum zaufania wobec Europy. Innym uspokajającym sygnałem było zatwierdzenie przez hiszpański rząd programu konsolidacji finansów publicznych, opracowanego przez rząd Jose Luisa Rodrigueza Zapatero. Hiszpania była dotąd wymieniana w gronie państw, które są najbardziej zagrożone utratą zaufania inwestorów w związku z wysokim deficytem budżetowym.

- Gdy spojrzeć na Europę, sytuacja się tam nie pogarsza - ocenił Tim Holland, zarządzający funduszem Aston/TAMRO Diversified Euity Fund.

Nastrojów na Wall Street nie były w stanie zepsuć nawet nienajlepsze dane o stanie amerykańskiej gospodarki.

Tego dnia Departament Handlu zweryfikował w dół swoją ocenę tempa wzrostu gospodarki USA w I kwartale 2010 r. Jak się okazało, amerykański PKB rósł wówczas w rocznym tempie 3,0 proc., a nie 3,2 proc., jak oceniano miesiąc temu.

Ekonomistów rozczarowały także dane z rynku pracy. Liczba Amerykanów wnioskujących po raz pierwszy o zasiłek dla bezrobotnych zmalała wprawdzie w tygodniu zakończonym 22 maja do 460 tys., z 474 tys. tydzień wcześniej, jednak eksperci spodziewali się jeszcze większego spadku tego wskaźnika.

Motorem zwyżek były w czwartek m.in. akcje informatycznego giganta IBM, które zyskały 4 proc. Dom maklerski FBR Capital Markets podniósł rekomendację dla walorów tej spółki do "przeważaj", wskazując na ich niedowartościowanie pomimo sprzyjającej IBM'owi sytuacji w gospodarce.

Pesymiści wskazują jednak, że w przeciwieństwie do europejskich indeksów giełdowych, wskaźniki z Wall Street zniżkowały w środę. Czwartkowe odbicie mogło więc być tylko odreagowaniem tej przeceny i nie musi zwiastować trwałej poprawy nastrojów na rynkach finansowych.

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: oceany | czwartek | analitycy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »