Spokój powoli wraca na światowe rynki
Stany Zjednoczone wciąż są w szoku po wtorkowym ataku terrorystycznym. Prezydent Bush zapowiedział ukaranie winnych. Liczba zabitych wyniesie prawdopodobnie kilka tysięcy.
We wtorek po zamachu na gmachy World Trade Center i Pentagon świat opanowała panika. Ceny ropy i złota błyskawicznie poszły w górę, niemal równie szybko spadały notowania na giełdach papierów wartościowych. W środę rozpoczęły się pierwsze kalkulacje dotyczące tego, jak zamachy wpłyną na formę amerykańskiej i światowej gospodarki. Powszechne są obawy, że możliwe załamanie nastrojów konsumenckich popchnie amerykańską gospodarkę w objęcia recesji.
Jeśli tak się stanie, to zwiększające się kłopoty Ameryki odczują wszyscy. Polska z jednej strony jest w miarę odporna na załamanie gospodarcze w Stanach, bo od eksportu do tego kraju zależy tylko 3 proc. naszego PKB. Z drugiej strony, należy się obawiać odpływu kapitału, który przyciągnęły jedne z najwyższych w Europie stopy procentowe.
Wczorajszy dzień był fatalny przede wszystkim dla burs w Azji.
Tamtejsze rynki straciły 226 mld USD. Tymczasem w Europie powracała stabilizacja. Ogromne straty ponosiły walory ubezpieczycieli (firma Moody?s szacuje ogólny koszt odszkodowań na 10?15 mld USD), linii lotniczych i firm hotelarskich. Równoważyły je zyski sektorów farmaceutycznego i użyteczności publicznej. Po wtorkowym rajdzie w górę, wczoraj nieco spadały ceny ropy, złota i innych surowców. Połowę wtorkowych strat odrobił dolar. Fed poprosił inne banki centralne, w tym NBP, o ograniczenie transakcji dolarowych. Giełdy w USA były nieczynne drugi dzień z rzędu. To pierwszy taki wypadek od zakończenia II wojny światowej. W Polsce po południu indeksy odrobiły większość strat, jakie poniosły do południa.
Teraz wszystko zależy od tego, co zrobią Amerykanie, kiedy znajdą winnego.