Spór o Polską Telefonię Cyfrową

Wczoraj Elektrim odniósł sądowe zwycięstwo w sporze z Elektrimem Telekomunikacją, popieranym przez francuski koncern Vivendi (Francuzi mają 51 proc. ET).

Wczoraj Elektrim odniósł sądowe zwycięstwo w sporze  z Elektrimem Telekomunikacją, popieranym przez francuski  koncern Vivendi (Francuzi mają 51 proc. ET).

Sąd apelacyjny oddalił wnioski ET i prokuratora, które odsuwały w czasie wejście w życie na terenie naszego kraju wyroku z Wiednia, mówiącego, że ulubieniec spekulantów - "Elek" - jest właścicielem 48 proc. udziałów Ery, największego komórkowego operatora.

W listopadzie 2004 roku, po około 5-letnim procesie, Trybunał Arbitrażowy orzekł, że Elektrim zawsze był właścicielem tych udziałów, a wniesienie tego pakietu do ET było nieskuteczne.

Autorytety i zdziwienie

Żeby orzeczenie wywierało skutki w naszym kraju, musiało zostać uznane przez polski sąd. Ten zrobił to w lutym 2005 r., ale ET odwołało się, powołując się m.in. na błędy proceduralne sądu pierwszej instancji. Prawnicy argumentowali, że ET nie mogło brać udziału w postępowaniu jako uczestnik i skutecznie bronić swoich praw, a ponieważ Elektrim wnioskował o uznanie tylko części wyroku - spowodowało to jego zdekompletowanie. Powoływali się również na konwencję nowojorską, która - ich zdaniem - została naruszona.

Reklama

Sędzia, uzasadniając oddalenie apelacji, mówiła wczoraj, że ET mogło i broniło swoich praw jako tzw. interwenient uboczny. - Akta liczą 15 tomów. 10 z nich to opinie autorytetów, mówiące, jak rozumieć konwencję nowojorską. Nie będziemy dyskutować z tymi opiniami, bo nie posiadamy wystarczającej wiedzy - mówiła sędzia. Sąd potrafił jednak stwierdzić, że konwencja nie zabrania częściowego uznania wyroku wydanego w obcym kraju.

Decyzja sądu o oddaleniu apelacji jest prawomocna, ale ET i prokuratorowi przysługuje jeszcze kasacja. Pełnomocnicy strony francuskiej (Salans) nie udzielili wczoraj odpowiedzi na pytanie, czy ją złożą. Odesłali nas do swojego klienta. ET zaskoczone decyzją sądu milczało do późnych godzin wieczornych.

Jeszcze nie koniec gry

Wczorajsze wydarzenia są korzystne dla Elektrimu, a podkopują pozycję Vivendi, które - przez ET - dochodzi swoich praw do udziałów Ery. Jednak nie kończy sporów o pakiet 48 proc. udziałów komórkowego operatora.

Nadal toczy się sprawa o odszkodowanie, jakiego ET (Vivendi) dochodzi od Elektrimu. Opiewa na 9 mld zł. Według prawnika kancelarii Salans, kolejna rozprawa w tej kwestii ma się odbyć w maju. Argumentem konglomeratu będzie zapewne umowa inwestycyjna, w której - jak argumentują przedstawiciele "Elka" - Vivendi wzięło na siebie skutki wiedeńskiego arbitrażu.

Nie można też zapominać, że jest jeszcze trzeci pretendent do pakietu, o który spierają się Elektrim i ET oraz obligatariusze Elektrimu, którzy domagają się od spółki ok. 450 mln euro. Deutsche Telekom, jedyny niekwestionowany udziałowiec Ery (ma 49 proc.), twierdzi, że wykonuje opcję call, jaka przysługiwała mu od Elektrimu i to jemu należy się kolejne 48 proc. PTC. Gdyby nikt nie kwestionował zasadności tej opcji, Elektrim zostałby z maleńkim pakietem Ery i 350 mln euro.

Urszula Zielińska

Parkiet
Dowiedz się więcej na temat: francuski | vivendi | Polskie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »