Szatański plan Telekomunikacji

Strategia telekomu na trzy lata raczej nie budzi zaufania. Analitycy mówią, że jest chaotyczna, choć ma też jaśniejsze punkty.

Oszczędności, nowe usługi i internet na wsi mają wzmocnić gliniane nogi giganta. Telekomunikacja uderzy w konkurentów pięścią Orange. Narodowy operator się chwieje. Wyniki nie napawają optymizmem. Gigant ma jednak plan, jak odzyskać dawną świetność. Plan, w który rynek nie za bardzo jednak wierzy.

Internet dla każdego

Szatański plan Telekomunikacji zakłada wykorzystanie częstotliwości 450 MHz, odziedziczonej po Centertelu. Zdaniem kierownictwa grupy, można je wykorzystać do zaoferowania praktycznie od ręki kilkuset tysiącom osób szybkiego internetu. Głównie tam, gdzie nie dociera internetowa oferta Telekomunikacji, o jej konkurentach - Tele2 czy Netii - nie wspominając.

Reklama

- Częstotliwość 450 MHz należy obecnie do Centertela, który byłby podmiotem świadczącym tę usługę w ramach całej grupy TP. Dzięki temu będzie ona dostępna we wspólnej sieci sprzedaży - wyjaśnia Grażyna Piotrowska-Oliwa, prezes Orange.

Jednak nim gigant zrealizuje swoje plany, musi do nich przekonać UKE. Nadzór waha się, czy nie odebrać Orange tej częstotliwości. Uważa, że nie jest w pełni wykorzystywana.

- Jesteśmy przekonani, że nasze argumenty - a mianowicie 180 tys. klientów Telekomunikacji korzystających dzięki tym częstotliwościom z quasi-stacjonarnych usług głosowych oraz zapowiadane udostępnienie internetu - zostaną pozytywnie przyjęte przez nadzór. Plany te wpisują się w strategię UKE w tym zakresie - wyjaśnia Grażyna Piotrowska-Oliwa.

Stacjonarne komórki

Orange ma też inny, równie twardy, orzech do zgryzienia. Przychody z telefonii komórkowej nie rosną w Polsce tak szybko jak w ostatnich latach.

- Wynika to przede wszystkim z nasycenia kartami SIM, które przekroczyło 100 proc. Jednak i tak nadal rośniemy szybciej niż rynek. Przychody Orange wzrosły w I półroczu 2007 r. o 6,8 proc., podczas gdy cały polski rynek komórkowy - o 5,8 proc. - mówi prezes Orange.

Szansą dla dalszego wzrostu operatora komórkowego jest transmisja danych. Orange zamierza rozwijać mobilny dostęp do internetu (obecnie korzysta z niego około 200 tys. klientów). Ale nie tylko. Operator chce też wprowadzić ofertę szerokopasmowego stacjonarnego internetu, świadczonego na łączach Telekomunikacji. Myśli też o wprowadzeniu stacjonarnych usług głosowych. A wszystko to pod marką Orange.

Czy taka oferta nie wywoła bratobójczej wojny wewnątrz grupy giganta?

- Raczej nie. Mamy swoich klientów, którzy z różnych względów nie korzystają z usług Telekomunikacji, jednak mogliby być zainteresowani pełną ofertą Orange - mówi Grażyna Piotrowska-Oliwa.

Cięcie kosztów

Łączona sprzedaż to nie wszystko. Grupa TP podtrzymuje, że zamierza kupować inne spółki - również z branży informatycznej.

Gigant zapowiada jednocześnie, że będzie oszczędzać na różne sposoby. Oszczędności operacyjne mają sięgnąć 10 proc. do 2010 roku. Zredukuje kadrę menedżerską o blisko 10 proc. do końca tego roku. Firma przymierza się też do sprzedaży swojej obecnej siedziby w Warszawie na Twardej.

- W tym roku zamierzamy kupić działkę. Grupa mogłaby się przeprowadzić do nowego budynku już za trzy lata - zapowiada prezes Witucki.

Analitycy przyjęli jednak te wszystkie zapowiedzi z ogromną rezerwą.

- Strategia operatora mnie nie porwała. Nie jestem do końca przekonany, czy przychody z tzw. usług nieregulowanych zrekompensują straty z podstawowej działalności spółki. A jeśli chodzi o akwizycje Telekomunikacja już wielokrotnie zapowiadała, że zamierza rozwijać się przy pomocy przejęć - jednak za zapowiedziami nie poszły konkrety - mówi Jakub Vis-cardi, analityk CDM Pekao.

Paweł Puchalski z DM BZ WBK stwierdził z kolei publicznie, że jest mocno rozczarowany strategią. Jego zdaniem, co najmniej połowa z zapowiedzianych przez prezesa 10-procentowych oszczędności jest już ujęta w programie redukcji zatrudnienia.

- TP jest też dumna z prognozy 50 proc. przychodów z produktów niepodlegających regulacji do 2010 roku, ale to nie będzie trudne, jeśli przychody z telefonii stacjonarnej spadną w takim tempie, jak się dzieje dzisiaj

- twierdzi analityk.

Gigant w opałach z winy konkurentów

Zysk Telekomunikacji Polskiej rozczarował. Przychody spółki też spadły, ale to akurat nie było wielkim zaskoczeniem dla rynku. Największy polski operator telekomunikacyjny zarobił na czysto w II kwartale 2007 r. 495 mln zł. Nie ma się czym za bardzo chwalić, rok wcześniej było to 544 mln zł.

Zysk operacyjny w drugim kwartale 2007 r. również spadł. Sporo, bo do 688 mln zł z 792 mln zł, podczas gdy część analityków spodziewała się, że przekroczy 800 mln zł.

Przychody operatora wyniosły z kolei 4,507 mld zł, podczas gdy w II kwartale zeszłego roku przekraczały 4,6 mld zł.

Zgodnie z oczekiwaniami rynku, wzrosły za to przychody grupy z telefonii komórkowej. W całym I półroczu wyniosły 3,824 mld zł, czyli o 6,8 proc. więcej niż przed rokiem (chociaż wzrost był znacznie niższy niż rok wcześniej, kiedy to jego dynamika przekroczyła 18 proc.). To jednak nie wystarczyło, by zrównoważyć spadek przychodów z telefonii stacjonarnej, który wyniósł 9 proc.

- Wyniki Telekomunikacji Polskiej są zgodne z moimi oczekiwaniami. Prognozowałem, że zysk netto wyniesie 494 mln zł, a przychody spadną o 3 proc. Jednak widać, że obecne trendy nie są pozytywne. Od pięciu kwartałów spadają przychody z telefonii stacjonarnej. Równo kwartał do kwartału o blisko 3 proc. Może niepokoić też tendencja związana

z transferem danych. Do niedawna wzrost liczby klientów tych usług rekompensował malejące ARPU (średni przychód na abonenta). Teraz już się tak nie dzieje. Widać też, że telefonia komórkowa nie rekompensuje już spadku przychodów z telefonii stacjonarnej. Przewiduję, że w całym roku przychody TP spadną o blisko

3 proc. - mówi Jakub Viscardi z CDM Pekao.

- Przychody były zgodne z oczekiwaniami, rozczarowujące okazały się wyniki na poziomie operacyjnym i netto, zarówno w stosunku do naszych oczekiwań, jak i w stosunku do konsensusu rynkowego. Żadna prognoza nie zakładała spadku wyniku netto poniżej pół miliarda złotych - skomentowała rozczarowujące wyniki operatora Dorota Puchlew, analityk BDM PKO BP.

Jej zdaniem, skala spadku przychodów w tym roku będzie wyższa, niż zanotowana w I półroczu, ponieważ z biegiem czasu konkurencja będzie już tylko silniejsza.

Według Macieja Wituckiego, prezesa Telekomunikacji Polskiej, operatorowi zaszkodziła m.in. rosnąca presja konkurencyjna, która była rezultatem obniżek stawek za zakończenie połączeń w sieciach komórkowych, a także wprowadzenia hurtowej odsprzedaży abonamentu i hurtowej odsprzedaży dostępów szerokopasmowych na rynku polskim (tzw. usługi WLR i bitstream).

Katarzyna Latek

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: oszczędności | Orange | analitycy | internet | gigant | operator
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »