TPSA - będzie wojna, będą straty i kary

Prośbą się nie dało, więc użyję groźby - twierdzi Anna Streżyńska. Zniecierpliwiła się arogancją telekomu - będzie nakładać karę za karą.

Gdy rada nadzorcza Telekomunikacji Polskiej (TP) powoływała w ubiegłym roku Macieja Wituckiego na następcę Marka Józefiaka, rynek uwierzył, że jednym z głównych celów nowego prezesa będzie poprawienie kontaktów z regulatorem. Możliwe, że jest on nadal aktualny, choć jego realizacja to mglista przyszłość. Wkrótce kierownictwo teleoperatora może z rozrzewnieniem myśleć o roku 2006. W tym roku regulator schowa marchewkę i wyciągnie kij.

- Po ostatnim spotkaniu z alternatywnymi operatorami telekomunikacyjnymi i Telekomunikacją Polską doszłam do wniosku, że jesteśmy ignorowani przez największego na rynku gracza. Spółka odmawia realizowania postanowień Urzędu Komunikacji Elektronicznej (UKE), mówiąc "nie, bo nie". Najwyraźniej nie ma sensu z nimi rozmawiać, bo ze spotkania na spotkanie stoimy w miejscu. Jedynym sposobem egzekucji postanowień są więc kary - twierdzi Anna Streżyńska, prezes UKE.

Reklama

Potop kar

Szef UKE zapowiedziała niedawno, że jeszcze w styczniu ukarze TP dwukrotnie - pierwsza kara ma być maksymalnie wysoka i może sięgać nawet 366 mln zł. Zdaniem regulatora, TP zawyża ceny neostrady przy oddzieleniu jej od abonamentu. Druga - wysokości kilkudziesięciu milionów złotych - ma być nałożona za nieprzestrzeganie przez operatora decyzji UKE o uwolnieniu rynku internetu (bitstream access).

Ale to dopiero rozgrzewka - UKE prowadzi obecnie 11 postępowań przeciwko TP, z czego pięć powinno się zakończyć w ciągu 1,5 miesiąca. Obok dwóch wymienionych postępowań chodzi o m.in. nieprzedłużenie cennika i regulaminu neostrady.

Pozostałe postępowania mogą potrwać 2-3 miesiące. UKE nie podoba się sposób, w jaki TP realizuje wydane w ubiegłym roku przez urząd decyzje o liberalizacji poszczególnych segmentów rynku hurtowego. Dla przykładu, UKE ma zastrzeżenia do wdrażania przez TP nowej oferty ramowej RIO, wprowadzającej płaskie stawki połączeń międzyoperatorskich.

- TP oferuje jedynie flat rate na rozpoczynanie połączeń, co oznacza, że alternatywni operatorzy nie mogą kupić kompletnej usługi. W rezultacie cały pomysł wprowadzenia płaskich, niższych stawek staje się fikcją - mówi Anna Streżyńska.

Maksymalne stawki?

Skoro jedna nałożona na TP kara ma być maksymalnej wysokości, to czy to samo będzie dotyczyło pozostałych? UKE na razie nie chce składać konkretnych deklaracji.

- TP jest wielokrotnym recydywistą, więc nie może liczyć na naszą pobłażliwość. Ale jeżeli w trakcie postępowania spółka okaże skruchę, kara zostanie złagodzona - dodaje Anna Streżyńska.

UKE będzie wyliczał wartość tych kar na podstawie informacji od operatorów o wysokości strat dla nich i ich klientów w związku z opóźnianiem przez TP wdrażania ubiegłorocznych decyzji prezesa UKE. Jedno jest pewne. Łącznie w grę wchodzą setki milionów złotych, które z całą pewnością przełożą się na sytuację finansową operatora, a więc także na jego wycenę giełdową.

Magdalena Wierzchowska

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: Anna Streżyńska | Twierdzi | Orange Polska S.A. | Mustafa | wojna | UKE | kara
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »