Trwa chaos na rynkach towarowych
W efekcie decyzji Zachodu o nałożeniu sankcji na Rosję na rynkach towarowych miało miejsce szeroko zakrojone samosankcjonowanie, a w związku z tym obserwowaliśmy coraz większe rozbieżności pomiędzy cenami surowców produkowanych w Rosji "offline" a cenami surowców pozyskiwanych od innych producentów - zwraca uwagę Ole Hansen, dyrektor ds. strategii rynków surowców w Saxo Banku.
Pomagajmy Ukrainie - Ty też możesz pomóc!
W tym tygodniu londyńska giełda metali (LME) podjęła bezprecedensową decyzję o anulowaniu wszystkich przeprowadzonych we wtorek transakcji na niklu. Jak wynika z danych LME, jeden podmiot kontroluje od 50 proc. do 80 proc. zapasów niklu na LME, a walka pomiędzy jedną bardzo dużą długą pozycją a licznymi dużymi krótkimi pozycjami stała się brutalna.
Zmiany te wprowadzają nas w kolejną, coraz bardziej niebezpieczną fazę, w której sankcje nałożone na największego na świecie producenta surowców mogą zagrozić stabilności finansowej.
Trwa chaos na rynkach po niesprowokowanej inwazji Rosji na Ukrainę, w szczególności w sektorze surowców, w którym zaostrzone sankcje amerykańskie i europejskie, powodujące tzw. samosankcjonowanie, w coraz większym stopniu odcinają dostawy z Rosji, wpływając tym samym na ceny szeregu kluczowych towarów, od gazu i ropy po metale przemysłowe i podstawowe produkty rolne, takie jak pszenica.
Na Ukrainie, często nazywanej spichlerzem Europy ze względu na rozległe żyzne ziemie, które w naturalny sposób nadają się do produkcji zboża, doszło do załamania łańcuchów dostaw, a zamknięte porty uniemożliwiły eksport kluczowych produktów żywnościowych, takich jak pszenica, jęczmień czy kukurydza.
W związku ze zjawiskiem samosankcjonowania coraz częściej obserwujemy, że surowce produkowane w Rosji traktowane są jako toksyczne i omijane są szerokim łukiem. Najnowszym tego przykładem było dzisiejsze oświadczenie firmy Shell o zaprzestaniu kupna rosyjskiej ropy naftowej po cenach spot. Decyzja ta jest reakcją na oburzenie po piątkowej decyzji spółki o zakupie rosyjskiej ropy z dużym dyskontem.
W efekcie wzrosty cen poszczególnych surowców przyjmują wartości skrajne, co widać w tabeli poniżej.
W efekcie decyzji Zachodu o nałożeniu sankcji na Rosję na rynkach miało miejsce szeroko zakrojone samosankcjonowanie m.in. na rynkach ropy i gazu, których sankcje te nie objęły, a w związku z tym obserwujemy coraz większe rozbieżności pomiędzy cenami surowców produkowanych w Rosji "offline" a cenami surowców pozyskiwanych od innych producentów. Zmiany te wprowadzają nas w kolejną, coraz bardziej niebezpieczną fazę, w której sankcje nałożone na największego na świecie producenta surowców mogą zagrozić stabilności finansowej.
Jak ujął to Zoltan Pozsar w niedawnej informacji Credit Suisse: "Agresor na arenie geopolitycznej karany jest sankcjami, a spowodowane sankcjami ruchy cen surowców zagrażają stabilności finansowej na Zachodzie. Czy istnieje wystarczające zabezpieczenie na potrzeby depozytu zabezpieczającego? Czy istnieje wystarczająco wysoka linia kredytowa na potrzeby depozytu zabezpieczającego? Co stanie się z giełdami towarowymi, jeżeli gracze upadną?".
W takiej właśnie fazie obecnie jesteśmy i niezależnie od tego, czy posiadamy długie pozycje w surowcach z Rosji, czy spoza Rosji, każda krótka pozycja w kontraktach terminowych na te towary będzie wymagała zdolności do wniesienia depozytu zabezpieczającego w celu pokrycia ekspozycji. Obrót surowcami jest zwykle stosunkowo spokojny, a wahania cen są uzależnione od perspektyw popytu i podaży oraz zainteresowania poszczególnymi surowcami ze strony inwestorów spekulacyjnych.
Takie ruchy, jak te, których byliśmy świadkami w ciągu ostatnich kilku tygodni, spowodowały zakłócenia na rynkach i nieoczekiwanie producenci, którzy zabezpieczali się, tzn. sprzedawali kontrakty terminowe w celu pokrycia przyszłej produkcji metali, energii i produktów rolnych, coraz częściej znajdują się w trudnej sytuacji, ponieważ giełdy towarowe żądają coraz wyższych zabezpieczeń, aby krótkie pozycje nie zostały zamknięte.
Najprawdopodobniej to właśnie ta mechanika sprawiła, że w ostatnich dniach ceny gazu w Europie osiągnęły w pewnym momencie cenę 630 USD za baryłkę ekwiwalentu ropy naftowej a ceny niklu wzrosły czterokrotnie do 101 tys. USD za tonę, zanim obrót na londyńskiej giełdzie metali został zawieszony, a przez pięć dni z rzędu na giełdzie CBOT obowiązywało ograniczenie maksymalnego wzrostu ceny pszenicy w ramach jednej sesji (tzw. "limit up").
Innymi słowy, jest mało prawdopodobne, aby te dramatyczne ruchy były powodowane przez inwestorów spekulacyjnych; były to raczej osoby mające dostęp do poufnych informacji rynkowych, które próbowały zarządzać swoimi przychodami za pośrednictwem kontraktów terminowych w celu zrównoważenia zmian cen i zablokowania zysków z przyszłej produkcji. Inni, jak w przypadku niklu, mogli kupić metal od rosyjskiej spółki, a następnie zabezpieczyć ryzyko cenowe za pomocą kontraktów terminowych.
Obecnie nie tylko zostali objęci nadzwyczajnym wezwaniem do uzupełnienia depozytu zabezpieczającego, ale także mogą nie otrzymać fizycznego metalu, który w pierwszej kolejności spowodował sprzedaż.
Ogólnie rzecz biorąc, jak wspomniał Zoltan, sytuacja ta może zagrozić stabilności finansowej na Zachodzie. Już teraz pojawiają się nagłówki o poważnych stratach spowodowanych wezwaniami do uzupełnienia depozytów w bardzo rentownych spółkach i sytuacja ta, dopóki nie zostanie rozwiązana, utrzyma zmienność na całym rynku na bardzo wysokim poziomie.
Ole Hansen, dyrektor ds. strategii rynków surowców, Saxo Bank
Biznes INTERIA.PL na Twitterze. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze