W ciągu dnia negatywny wpływ na wartość naszej waluty miała po pierwsze napięta sytuacja na krajowej scenie politycznej. Wśród inwestorów panowało powszechne przekonanie, że pod koniec tygodnia wyjaśnią się dalsze losy SLD. Większość specjalistów spodziewa się, że dojdzie do rozłamu w tej partii. Jednak głównym czynnikiem decydującym tak jak w ostatnim okresie o rynku złotego były plany wymiany przez resort finansów środków z emisji obligacji zagranicznych (kwota kilkuset milionów euro). Przed południem w wywiadzie dla agencji PAP Ryszard Michalski, wiceminister finansów poinformował, że jego resort rozpoczął proces sprzedaży walut z tego tytułu. Po południu powtórzył te same słowa agencji Reuters. Złoty nie zareagował jednak na te doniesienia aprecjacją. Na rynku zaczęły krążyć plotki, że transakcja ta mogła być lub może być już realizowana od pewnego czasu przez jeden z niemieckich banków. Jako powód spadku ceny złotego w czwartek podawało się również środowe wypowiedzi zarówno premiera jak i prezydenta o tym, że w sprawie unijnej konstytucji powinno się odbyć w Polsce referendum.
O godz. 16.25 jeden dolar wyceniany był na 3,8980 złotego, a jedno euro na 4,7360 złotego (odchyl.+ 1,77 proc.)
Krótkoterminowa prognoza
Mnożące się na rynku spekulacje co do terminu, w którym resort finansów rozpoczął lub rozpocznie realizację transakcji wymiany środków z emisji zagranicznych wywołują zwiększoną nerwowość na rynku złotego. Ta ostatnia jest tym większa w perspektywie bardzo nerwowego weekendu (tego dnia spotyka się Rada Krajowa SLD). W takich warunkach prawdopodobieństwo przetestowania przez złotówkę poziomu parytetu w najbliższym okresie bardzo wyraźnie spadło.