Tydzień zaskoczeń

Kończący się tydzień giełdowy jest jednym z najbardziej zaskakujących w ostatnim czasie. Nasza giełda najpierw wykazywała dużą odporność na wydarzenia na świecie, by wczoraj zupełnie skapitulować.

Co jednak ciekawe, aktywność inwestorów była wczoraj jeszcze niższa niż w poprzednich dniach, kiedy też pozostawiała wiele do życzenia. Po prostu zupełnie brakowało chętnych do handlu na niższych poziomach cenowych. Posiadacze akcji nie godzili się z ich sprzedażą po takich cenach, mając świadomość, jak blisko są bardzo ważne wsparcia dla naszych indeksów. Posiadacze gotówki nie spieszyli się z jej wydawaniem licząc na dalsze pogorszenie notowań na świecie, które przyczyniłoby się do przełamania tych wsparć i przesądziło o dalszym ruchu w dół. W efekcie, mimo dość znacznej zniżki, trudno przywiązywać do czwartkowych notowań jakieś szczególne znaczenie. Była to sesja typowa raczej dla trendu bocznego niż spadkowego.

Reklama

Jeszcze bardziej zaskakujące były przebieg sesji w Ameryce oraz reakcja na to rynków azjatyckich. Inwestorzy w USA wykazali się dużym optymizmem, choć dzień wcześniej oddali pole sprzedającym. Zwracały uwagę wysokie obroty na rozchwianym rynku. Trudno jednoznacznie wskazać powody dla których sesja przebiegła w taki sposób. Początkowa przecena była uzasadniona napływającymi danymi makroekonomicznymi ze Stanów Zjednoczonych. Począwszy od sprzedaży detalicznej w lutym, poprzez informacje o liczbie nowych bezrobotnych i dynamikę cen importowych, po wiadomości o liczbie osób mających trudności ze spłatą kredytów hipotecznych, wszystkie niepokoiły. Dynamika sprzedaży detalicznej spadła poniżej wskaźnika inflacji, liczba osób pobierających zasiłki zwiększyła się do poziomu ostatni raz widzianego w 2005 r., utrzymuje się wysoka dynamika zagrożonych kredytów, co negatywnie oddziałuje na ceny domów. Wysoka dynamika cen importowanych dóbr utrzymuje się, co oznacza dalszą presję inflacją w gospodarce.

Ostatecznie jednak giełda w USA wybroniła się przed zniżką. Oczywiście można znaleźć ku temu wytłumaczenia w postaci raportu Standard&Poor's. Zasugerowano w nim, że największe instytucje finansowe wykazały już większość odpisów z tytułu utraty wartości instrumentów finansowych powiązanych z kredytami hipotecznymi czy spadającego dolara. Pozwala to pozytywnie myśleć o amerykańskim eksporcie, dzięki któremu gospodarka nie jest jeszcze w recesji. Inny pozytywny sygnał to uspokojenie sytuacji na rynku ropy naftowej, co jest korzystne dla inflacji. Poszukiwanie jednak w tych dość błahych, wobec wczoraj podanych danych makroekonomicznych, czynnikach powodu zaskakującego zwrotu sytuacji można uznać za uzasadnianie siły zachowania rynku. Jednocześnie z ostatniej ankiety Investor's Intelligence wynika, że w połowie marca była największa od lat liczba niedźwiedzi wśród piszących biuletyny inwestycyjne.

Było ich więcej niż zwolenników wzrostu. Wspominaliśmy już, że bardzo złe nastroje na amerykańskim parkiecie, są jednym z nielicznych czynników dających powody do optymizmu. Taki odczyt wskaźnika nastrojów sugeruje, że inwestorzy są przygotowani na naprawdę złe wiadomości i gdy one się pojawiają nie robią one specjalnego wrażenia. W takiej sytuacji mówimy jednak nie o fundamentalnej grze, a bardziej o psychologii zachowań inwestorów, gdzie nawet złe informacje, ale trochę lepsze od prognoz mogą pozytywnie oddziaływać na rynek. Problemem jednak jest to, że nadal tych lepszych od spodziewanych wiadomości brakuje.

Dziś kolejny test dla rynków. Będą nimi dane o lutowej inflacji w USA. Wskaźnik CPI ma utrzymać się na poziomie z poprzedniego miesiąca (4,3%). Jednocześnie poznamy inflację w strefie euro. Ta ma również pozostać na styczniowym poziomie (3,2%). W obu przypadkach te dane pozwolą na ocenę perspektyw polityki pieniężnej w tych ważnych globalnych gospodarkach i mogą mocno wpłynąć na przebieg giełdowych sesji w razie gdyby dane były gorsze od spodziewanych. Brak reakcji w Azji na wczorajszą sesję w USA pokazuje, że ciężar wydarzeń ze Stanów Zjednoczonych przeniósł się nieco bardziej na inne rynki. Stąd doniesienia ze strefy euro czy Azji mogą w najbliższym czasie mocniej wpływać na globalną koniunkturę. Patrząc z dystansu na wczorajsze wydarzenia w USA i na naszym rynku trzeba przyznać, że niewiele się zmieniło. W obu przypadkach wydarzenia na giełdach wciąż rozgrywają się w pobliżu styczniowych dołków. Rynki walczą raczej o ich obronę niż tworzą bazę pod trwalszy wzrost.

Dziś na rynkach 14 III 2008 r.

  • Inwestycje chińskich firm zwiększyły się w lutym o 24,3% wobec oczekiwanych 24%. To element zwiększający zagrożenie przegrzaniem tamtejszej gospodarki
  • Lutowa inflacja CPI w Niemczech wyniosła 2,8%, tyle samo, co w styczniu
  • Lutowa inflacja CPI w strefie euro
  • Lutowa inflacja CPI w USA
  • Lutowa podaż pieniądza w Polsce
  • Marcowy indeks zaufania konsumentów Uniwersytetu Michigan w USA

Najważniejsze wydarzenia z 13 marca 2008 r.:

  • Chińska produkcja przemysłowa w lutym zwiększyła się o 15,4%, mniej niż oczekiwano (16,9%)
  • Lutowe ceny importu w USA podniosły się o 13,6% wobec 13,7% w styczniu
  • Lutowa sprzedaż detaliczna w USA spadła o 0,6%, a po odliczeniu sprzedaży aut o 0,2% - miała wzrosnąć o 0,2% w obu przypadkach
  • Cotygodniowy raport o liczbie nowych bezrobotnych w USA wykazał 353 tys. nowych bezrobotnych i 2835 tys. osób pobierających zasiłki
  • Styczniowy bilans obrotów bieżących w Polsce zamknął się nieco większym od spodziewanego deficytem (1,25 mld euro)
  • Lutowa inflacja w Polsce spadła do 4,2%, spodziewano się 4,6%

Katarzyna Siwek

Expander.pl
Dowiedz się więcej na temat: zaskoczenie | USA | inflacja
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »