Ubywa spółek groszowych. Na razie...

Jest coraz mniej spółek groszowych, ale tendencja może się odwrócić i na giełdzie zaroi się od akcji wartych poniżej 1 zł. Hossa spowodowała, że dziś na palcach jednej ręki można policzyć spółki groszowe - o wartości nieprzekraczającej złotego.

Jeszcze w 2003 r. było ich 38. Ale już rok później ich liczba stopniała do 17, a na początku 2006 r. do siedmiu. Teraz są cztery takie spółki: ŁDA, FON, Sanwil oraz Swarzędz. Imponuje tempo, w jakim zmniejsza się liczba takich spółek, często niesłusznie zwanych śmieciowymi. Czy wkrótce znikną z rynku?

To raczej niemożliwe. Jeśli dojdzie do spodziewanej mocniejszej korekty na giełdzie, właśnie takie "tanie", uznawane za mocno spekulacyjne akcje, będą narażone na przecenę. Do tej pory zwyżce ich notowań sprzyjał duży popyt na spółki średnie i małe. Często na drugi plan schodziły czynniki fundamentalne. W efekcie tylko w tym roku indeks małych firm WIRR zyskał 58 proc.

Reklama

Dwie spośród czterech spółek groszowych wchodzą w skład tego indeksu. To Swarzędz oraz Sanwil, których udział w portfelu WIRR wynosi odpowiednio 2,57 i 1,89 proc. Nie są to jedyne wspólne cechy tych spółek. Obie zanotowały stratę operacyjną w 2005 r. i liczą na poprawę. Sanwil w tym roku ma nadzieję na dalszy rozwój oraz inwestycje.

Poprawić się chce też Swarzędz, który obiecuje reaktywację marki oraz powrót do rentowności. W opinii zarządu firma dzięki silnej marce może kosztem niskich nakładów osiągnąć w ciągu trzech lat sprzedaż na poziomie 55-80 mln zł. Ma także w tym roku pokazać pierwsze zyski.

Nie do pozazdroszczenia jest za to sytuacja dwóch pozostałych firm z grupy groszowych. Fon, który nie prowadzi żadnej działalności, przez kilka miesięcy szykuje się do nowej emisji. Mówi się, że dzięki środkom z niej chce zacząć handel produktami stalowymi i obrót wierzytelnościami.

W jeszcze trudniejszej sytuacji jest ŁDA, uznawane za giełdowego bankruta. Od połowy 2002 r. spółka czeka na rozpatrzenie wniosku o ogłoszenie upadłości i nie prowadzi żadnej działalności produkcyjnej. W efekcie jest wyceniana na giełdzie na 1,14 mln zł. To najmniej ze wszystkich notowanych na GPW.

Analitycy nie bez powodu radzą unikać takich papierów. Decydująca wydaje się kiepska kondycja finansowa spółek. Ale nie tylko. Akcje tych firm są wyjątkowo podatne na wahania koniunktury. W tej sytuacji aż strach pomyśleć, co może dziać się z ich notowaniami, kiedy na dobre skończy się hossa. Być może już teraz inwestorzy przeczuwają, co może się święcić i raczej nie garną się do zakupów. To oczywiście powoduje, że ich kursy nie rosną tak szybko, jak liderów rynkowych. Od początku roku akcje Swarzędza zyskały 5,6 proc., Sanwilu niecałe 12 proc., a Fonu - nawet spadły o 10 proc.

I jeszcze jeden wynik, który może być ostrzeżeniem dla graczy. Kilka spółek groszowych - 4MEDIA, Ocean, Apexim, Pażur, Tonsil i PIA Piasecki - powaliły kłopoty finansowe i nie oglądamy ich już na warszawskim parkiecie.

Maciej Zbiejcik, Sebastian Gawłowski

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: hossa | Swarzędz
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »