Uciążliwe wydłużenie sesji na GPW
Korekty grafików pracy, nadgodziny i pozyskanie nowych osób - tak większość biur maklerskich próbuje sobie radzić z wydłużeniem sesji przez giełdę - informuje "Parkiet".
Od początku roku sesja na Giełdzie Papierów Wartościowych w Warszawie trwa do 17.30, zamiast do 16.30, jak to było wcześniej. Zmiana nastąpiła pomimo protestów i próśb brokerów, którzy do samego końca interweniowali u prezesa Ludwika Sobolewskiego.
Teraz handel akcjami trwa przez osiem i pół godziny, czyli więcej niż normalna "dniówka". Oczywiście praca biur maklerskich musi być dłuższa. Przed rozpoczęciem sesji sporządza się analizy, przyjmuje zlecenia, rozmawia z klientami. Zaś po niej konieczne jest żmudne rozliczenie transakcji.
Nie pomogły większe płace i nadgodziny, bo pracownicy biur są przeładowani pracą. Trzeba w niektórych przypadkach przyjmować nowych ludzi, co także podnosi koszty działalności.
Tymczasem wydłużona sesja wcale nie generuje dodatkowych przychodów, bo nie ilość zleceń nie wzrosła znacząco.
Tym samym spada rentowność domów maklerskich - zauważa "Parkiet".
Władze warszawskiej giełdy zdecydowały również podnieść od lipca opłaty za dostęp klientów do arkusza ofert, informuje "Parkiet". Dla brokerów to spory problem.
W przypadku jednej oferty (dzięki której inwestor widzi najlepsze kwotowania po stronie sprzedaży i kupna) opłata ma wzrosnąć nawet dwukrotnie.
- Dane te udostępnialiśmy przez wiele lat za opłatami na niezmiernie niskim poziomie. Rynek wygląda teraz zupełnie inaczej i pod każdym względem lepiej niż lata temu, mówi prezes giełdy Ludwik Sobolewski.
Prezes liczy, że brokerzy podwyżkę "wezmą na siebie", aby dalej przyciągać klientów. Ci jednak są zdumieni decyzją. Straszą, że albo będą zamykać nieaktywne rachunki albo wprowadzą podwyżki. Ich zdaniem mniej aktywni gracze mogą stracić zainteresowanie giełdą.
Pobierz: program do rozliczeń PIT